Codziennie jestem na forum, choć rzadko zabieram głos. Sama miałam wodobrzusze i rozumiem jak wtedy ma się wszystkiego dosyć. Miałam również płyn w opłucnej. Startowałam z markerem około 2000, po operacji zniknęło wodobrzusze i marker spadł do 35. Figo 3C, G3. Minęło 13 miesięcy od zakończenia taxolu i karboplatyny i 5 m-cy po ostatnim avastinie, ostatni marker 5. Po 17 miesiącach wróciłam do pracy i pomimo że jest to to samo stanowisko to trochę się czuję jak dziecko we mgle. To szmat czasu, inne spojrzenie, ja jestem inna. Ale cieszę się, że miałam szansę na powrót i że praca pozwoli mi na zajęcie głowy innymi sprawami. Elbe jestem z Kielc.
To zrozumiałe,że obawiamy się wznowy,obawiamy się o każdy wynik badania itd.i dobrze , że możemy tutaj podzielić się tym co aktualnie przeżywamy.Pozdrawiam wszystkie!!
Opisałam się, ale mi oczywiście wcięło, wrrrrr... hej kochane, napisze tylko tyle, że dziewczyny jesteście super córkami dla swoich mam!! Co mnie wcale nie dziwi, bo sama dla swojej mamy zrobiłabym wszystko i sama dałabym się za nią pokroić. Przedmówczynie maja rację, z tym markerem, skoro jest w normie, to nie ma co się doszukiwać, a strach zawsze będzie z tyłu głowy, przy tej chorobie inaczej się chyba nie da, ale też nie można się skupiać tylko na chorobie, chociaż wiem jakie to trudne, ale nie można tylko w głowie mieć wyniki, markery, strach i ciągle o tym myśleć, lepiej się skupić na czymś pozytywnym i cieszyć się z dobrych rzeczy. Marker o niczym nie świadczy, owszem jest wskazówką, ale przecież nie zawsze, koleżanka z sali miała dużo ponad normę i miała torbiel czekoladową łagodną, a druga w normie i wyszło, co wyszło, mój lekarz jest zdania, że nie ma sensu robić za często markera, bo to tylko niepotrzebny stres, bo najważniejsze są badania obrazowe, sam wynik markera niewiele wnosi i nawet jeśli jest ponad normę, to dopóki nie ma zmian w obrazie, to niewiele można zrobić, ale kobiety naciskają na te badania markerowe co 3 miesiące, bo czują się pewniej, jak marker stoi, albo właśnie panikują, w sytuacji kiedy się podniesie o kilka oczek i błędne koło do zwariowania, to nie jest dobre na psychikę.. Wiem, że to bardzo trudne, bo każdy sobie dobiera, jak w badaniach coś nie tak, czasem mam wrażenie, że człowiek jest zdrowszy jak się tak nie bada nagminnie, bo jak się bada, to zawsze coś wychodzi i potem dobieranie do głowy, a nie można żyć tylko tym!! Ściskam mocno 3
Dziewczyny tak was czytam i ... odkręcę was trochę od tematu tych markerów. Od lat interesuje sie psychologia,numerologia,astronomia. Mam takie swoje spostrzeżenia na temat tego kto podatny jest na zachorowania na raka. Leży to w naszym położeniu gwiazd w chwili urodzenia. Osoby wrażliwe chorują częściej . Dla potwierdzenia proszę was o podanie znaku zodiaku . Ja - nomen omen RAK. A wy?
Cześć! Ryba ! z"....rakiem...."
Tess źle mnie zrozumiałaś. Wiesz, moja mama po zakończeniu chemii w tomografii nie miala jasnej remisji. Jest tam coś, nie wiadomo co. Lekarze nas przekonują, że to pewnie nieaktywne, ale nikt skierowania na PET nie dał... dlatego też niepokoi mnie, że marker jest u niej wyższy niż np. u jej koleżanek, a też nie wiem jaki marker miała jak była jeszcze zdrowa. Mniejsza o to...
W Twoich postach wyczytałam, że przy samym Avastinie miałaś katar.... i chciałam Cię o to zapytać, bo moja mama cały czas chodzi zasmarkana.
Tak Midi90 miałam katar i utrzymywał się jeszcze ok 2 miesięcy po zakończeniu wlewów Avastinu,ale to normalne,to jeden ze skutków ubocznych.Chyba najbardziej rano,ale na szczęście przeszło.
Midi90, przy avastinie "leci" z nosa i mogą wystąpić lekkie krwawienia. Z czasem się unormuje, chociaż przy zwykłej chemii też może być alergiczny katar.
Betti super, ze wróciłaś do pracy. To jest na pewno inne życie i inna siła wstępuje w nas, o ile miałyśmy satysfakcje z pracy, no i życzliwe otoczenie. Ja dwa razy wracałam do pracy, bardzo chciałam wrócić i zawsze czekali na mnie. Niestety teraz po III rzucie chemii zostałam rencistką, ale w pracy zawsze podkreślają, że jak tylko zdrowie mi pozwoli to chętnie będą ze mną współpracować :) Miłe to i podnoszące na duchu. Życzę Tobie, abyś wróciła do pracy na dłuuuugie lata.
Karmen, Kotka, Czarownica, Nana dziękuję Wam za rady. Postanowiłam, że jadę w najbliższą środę do Bydgoszczy. Jak wrócę pójdę jeszcze do operatora, który robił Mamie operację rok temu. Dzisiaj Mama ma urodziny i nie będziemy smutkować tylko idziemy do restauracji na dobre jedzonko.
MIDI moja Mama podczas wszystkich avastinów miała katar (a w zasadzie leciała jej woda z nosa i bardzo wysychało jej gardło) teraz był ostatni Avastin i zobaczymy czy te objawy ustąpią. Lekarz powiedział, że gdyby wystąpiło mocne krwawienie z nosa to mamy szybko zgłosić się do szpitala. Tylko nie traktuj drobnego plamienia przy dmuchaniu nosa jako krwawienia-to jest normalne. Ważne abyście kontrolowały ciśnienie krwi. Moja Mama jakoś w okolicach 9 podania zaczęła mieć podwyższone ciśnienie- to jeden ze skutków ubocznych Avastinu. Poszłyśmy do kardiologa i dostała beta-blokery (taki lek) i ciśnienie wróciło do normy.
Ściskam Was!