Rak jajnika
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
-
Babeczki ja mam 1c, i TK mialam robione, wydaje mi sie ze to zalezy od lekarza. Ja chodze do dwoch jedna od jajnikow i ona zleca TK, drugi od macicy i on zlecil mi tylko usg.
Co do lotu to onkolozka powiedziala ze troche za wczesnie na Tajlandie, ale Barcelona jak najbardziej wzkazana, a tam lot trwa 3 godziny. Ja mam zalozony port, powiedziala ze jesli nie biore stale zadnych lekow przeciwzakrzepowych to nie ma potrzeby brania przed podroza. Maz wymyslil Pekin, tam w listopadzie pogoda jak u nas ale dluga podroz, bede w przyszlym tygodniu zapisac sie na TK, to wpadne na oddzial i zapytam, jak cos bede wiedziec to napisze.
Pozdrawiam wszystkie Syrenki:)
-
Użytkownik @Elbe napisał:
Na potworniakach się nie znam. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że coś takiego istnieje. Ale potwierdzam słowa Kasiorka, wynik 1ag1 jest najlepszym z możliwych. Gdybym ja miała taki, byłabym w pracy i wiązała włosy:)
Zalecenie wykonane ;) Włosy związane. Pomimo L4 (z powodu bardzo silnych bólów brzucha od kilku dni lekarz postanowił mnie uziemić, bo istnieje ryzyko, że nie zdążę dojechać na cc) nadal pracuję - na stanowisku pielęgniarki domowej przy zasmarkanym 4-latku.
-
Na potworniakach się nie znam. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że coś takiego istnieje. Ale potwierdzam słowa Kasiorka, wynik 1ag1 jest najlepszym z możliwych. Gdybym ja miała taki, byłabym w pracy i wiązała włosy:)
Kasiorku,
u mnie też ani słowa o tk, ani w trakcie chemii, ani po zakończeniu. I co zapytam o jakieś badanie, to lekarz mówi,że nie ma potrzeby. Może jak się ma 1 stopień to im się wydaje, że tylko chemia była profilaktycznie i nic się nie może zdarzyć? Ale ja jestem ciekawa, jakie skutki wywołała chemia w moim organizmie - wątroba, nerki.....
Micra,
wywiedziałaś się coś na temat lotu po chemioterapii?
-
Witam.
Mnie właśnie zastanawia to powtórne otwieranie:/ Wynik histo potworka dostałam 8 czerwca, 13 miałam tempem pojawić się w Redłowie na konsultację onko. Jako, że to był 25 tydzień ciąży - postanowiono, że darują mi ten termin czerwcowy, a otworzą mnie po 38 tygodniu - żeby wszystko sprawdzić (przy okazji wyjmując juniorkę/lub juniora). Niestety laparotomię miałam w małym szpitalu miejskim, śródoperacyjnie stwierdzono guz 8x9x5 - no i zdiagnozowano potwora dojrzałego (ach jakże pięknie opisali cóż w nim było, a czego nie było). Dopiero wynik histo (specjalistów wojewódzkich) wycinków (13-tu) dał obraz tego paskudztwa. Dziadyga dojrzały, ale z kom. niedojrzałymi. Więc niedojrzały... A taki był piękny - gładziuki, równiutki, bez brodawek, wyrostków, etc. nieładny był tylko ten malutki fragmencik lity (do 4cm). Gdyby mi go oddali mogłabym nad kominkiem postawić i napawać się tym pięknem. Oczywiście nabijam się, choć wcale nie jest mi do śmiechu.
A! Ca125 - przed operacją 35,44, bezpośrednio po operacji 27.
-
Witaj mycha)))
Naprawdę G1a1 to jest dziwnie zabrzmi, super diagnoza. Z tych fragmentów lekarze potrafią ustalić stopien i jeśli coś było by podejrzanego na pewno by nie zostawili tego tak. Przy tym stopniu nie stosuje się chemii, a jedynie obswerwację no i spokojnie długie lata przed tobą.
Nasz Kuka ma chyba taki sam stopień to może się wypowie w tej kwestii. Pozdrawiam
Jasiu a ja oszaleję tu bez Ciebie:((((
-
Witam ciepło. Co prawda dziadostwo, które mi się przypałętało nie jest typowym (medycznym) rakiem jajnika tylko nowotworem, ale jako że "rakiem" nazywa się potocznie wszystkie nowotwory - dołączam swój post do Waszej dyskusji.
Moja przygoda z paskudą zaczęła się pod koniec stycznia, kiedy to usłyszałam - jest pani w ciąży i ma pni na jajniku COŚ - około 50mm. Pomimo "futrowania" hormonami coś - określane na dalszym etapie "zwykłą torbielką" - nie pękło (I CHWAŁA NIEBIOSOM!) ani się nie wchłonęło. Na domiar złego - rosło jak szalone. W końcu wylądowałam na stole operacyjnym - z niemałym już brzuszkiem i ogromnym guzem. Bobas wyszedł z operacji bez szwanku (mam nadzieję), ja usłyszałam diagnozę - potworniaczek dojrzały. Ufff. Na 3 tygodnie odetchnęłam z ulgą. A właściwie na 2, bo wyniki nie przychodziły i czekałam, czekałam... No i stało się - przylazły w końcu i... nic już nie miało sensu. Okazało się, że jednak niedojrzały. Wiecie jakie było moje pierwsze pytanie? Ile lat mi zostało. Załamałam się. W końcu (gdy emocje mi trochę opadły) wyczytałam, że to zmiana 1a G1 i komórek nowotworowy w wycinkach było ok. 5 mm kwadratowych. Nie było źle. Niestety jak zaczęłam wnikać i pytać, to okazało się że nie jest różowo, bo potworniaki to wredne stwory - szybko naciekają, przerzutują i ogólnie są bardzo potworne. Włosy stanęły mi dęba. Wycięli drania dali mu "etykietkę - nie jest źle 1a G1", zostawili jajnik, a jak to draństwo już coś mi zrobiło? Określony został tylko stopień złośliwości guza na podstawie jego fragmentów, a może mam "wyższy"? A co jeśli były przerzuty i przez te 4 m-ce sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała? I miliony innych pytań... Do tego doszły wahania hormonalne, stres przed cesarką w klinice ponad 150km od domu, niewiadoma jak to "technicznie" i strategicznie będzie wyglądało (będzie cesarka, wycinki, wyskrobinki, biopsyjki, etc. - ale czy leżąc na stole poznam diagnozę, czy znów zaszyj i każą czekać? Podejrzewam, że nie muszę żadnej z Was opisywać cóż dzieje się w mojej głowie. Może jesteście w stanie mi odrobinkę "naświetlić" procedurę. No i błagam - możecie mi uzmysłowić "tempo" działania nowotworów? Ja zwariuję...
-
Witam Syrenki komputer zrobil zawieche i nie moge pisac mam nafdzieje ,ze sie zreperuje bo oszaleje bez was BUZIAKI
-
Czesc Dziewczynki
Ja mialam TK dopiero po szostej chemii i to dopiero trzy tygodnie po, bo jak powiedziala onkolozka dlatego nie wczesniej zeby chemia dzialala i wybila jesli cos tam jest. Wiec dwie chemie to malo zeby byly niewiadomo jak dobre wyniki.
Teraz mam skierowanie na kolejny TK na poczatku grudnia, wiec pol roku od ostatniego. Izka nie martw sie, jeszcze 4 chemie ktore naprawde moga zdzialac cuda. Pozdrawiam serdecznie.
-
No hejka:)))
No właśnie czemu to Jasia nie pisze????????? Jasiu odezwij się do nas)))))
Makro a może ty coś wiesz?))) Daj znać Ciebie też tu nie widać u nas!!!!!!
U mnie to już w ogóle nie mają zamiaru robić TK!!!, ostatnio pytałam się lekarza i upomniałam to powiedział że jak chcę to zrobimy po 5 lub 6 chemii no ale ja mam troszkę inny stopień może dlatego. Ale z tego co babki mówiły w szpitalu to mają TK przeważnie po 3 chemii i potem po 6. Izunia ma rację to może być za wcześnie aby zmiany znikneły. Po za tym wydaje mi się że ważne że nic nie zwiększyło się, pewnie by o tym powiedzieli i zastosowali inną chemię. A tak zobaczą jeszcze pod ostatniej co dalej.
Wczoraj czytałam artykuł o tym że jakiś prof. nie pamiętam skąd wynalazł? jakiegoś wirusa który uwielbia komórki rakowe i podany do organizmu je niszczy. Przeprowadzał to na myszach i działało tylko jest ale że zdrowe komórki limfocyty?? rozpoznają go za szybko i niszczą(((((. Chodzi o to że ów gość szuka inwestora na dalsze badania ale oczywiści firmy farmaceutyczne nie za bardzo niby w to wierzą. Więc zostaje prywatny inwestor i niech mu się uda))) To tak w skrócie
-