kaa Ty podjęłaś decyzję w perspektywie ratowania życia. Jestem przekonana , że pacjentki w podobnej sytuacji, które nie decydują się na to działanie to jakieś marginalne przypadki. Jeśli ocenia się skutki operacji , o której decyzja zapadła w perspektywie być albo nie być , zupełnie inaczej się na to patrzy. Mam dobrą znajomą która blisko 30tki jaki osoba bezdzietna zachorowała na rsm -stadium 1b1 , jest po chemii, która zmniejszyła guz, usunięto go w całości wycinając fragment szyjki. Dziewczyna zjeździła pół Polski w poszukiwaniu lekarza który podejmie się leczenia oszczędzającego, wszyscy chcieli usuwać macicę. Jaki będzie skutek tego leczenia , to się okaże, ale dziewczyna podjęła taka decyzję, to jest jej ryzyko i trudno mi ją za to krytykować bo nie jestem na jej miejscu j nie mam pojęcia jak bym postąpiła. Nie jest powiedziane że urodzi dziecko, nie ma gwarancji że będzie jej dane je wychować , ale skoro chciała ryzykować to uznała że dla niej cena tego o co walczy jest równa cenie życia
Myślę, że w rezultacie najważniejsze to dotarcie do dobrych lekarzy, profesjonalna opieka to połowa sukcesu jak w każdej chorobie a w onkologii szczególnie.Tak naprawdę to uważam,że wszystkie tutaj mamy podobne zdanie na temat o którym teraz obie piszemy natomiast każda z nas jest na różnych etapach, każda w różnej sytuacji rodzinnej czy życiowej. Gdybym miała mięśniaki, nie miałabym dzieci a za sobą 30+ to nie zdecydowałabym się na histerektomię a już z całą pewnością na radykalną.To jasne.
Kobietki po konizacji chirurgicznej, czy pobolewał Was brzuch a dokładniej podbrzusze? Jeśli tak czy długo? Ja miałam konizacje i abrazje i wyciąganie wkładki.
U mnie dziś 4 dzień od operacji i chwilami mnie pobolewa. Krwawienia nie mam, wkładka tylko odrobine zabarwiona na „różowo”..
W sumie to chyba się czuje podobnie jak w dniach kiedy dochodziłam do siebie po porodzie siłami natury. Wiec może mam prawo odczuwać takie dolegliwości.. tak sobie to tłumacze ;)
Martyna90 dziękuje za odzew. Ja tez nie biorę tabletek wiec tym bardziej aż tak mnie to nie martwi. Różnie lekarze się wypowiadają.. jedni, ze pobolewanie występują do kilku godzin a potem już brak dolegliwości. Inni, ze może pobolewac nawet do tygodnia
I nie wiadomo w końcu jaki stan jest jeszcze w normie.
Zreszta, uważam, ze to mocno sprawa indywidualna. Każdy organizm przechodzi rekonwalescencję w swoim tempie i w różnych odczuciach.
Tak czy inaczej, fajnie poznać czyjeś doświadczenia w tej kwestii.
Dziewczyny czy jest wśród Was osoba, która po konizacji z linią cięcia wolną od dysplazji po pewnym czasie miała asc-us s cytologii i ten wynik zmienił się jeszcze na lepsze? Czy to jednak oznacza że proces nowotworzenia zaczął się od nowa? Zaznaczam że w ostatnim teście na HPV wykonanym po otrzymaniu wyniku cytologii asc-us nie wykryto HPV, mimo że przed konizacją miałam 2 typy wysokoonkogenne...