Do startu gotowi... HSIL- CIN 3 / CIS
dzien dobry !!!
z okazji dnia kobiet odebrałam wynik czerwony cytologii ''stwierdza się nieprawidłowe komórki nabłonkowe. komórki nabłonka HSIL - Zmiany śródnabłonkowe stopnia wysokiego cin 3/ cis''... i tyle...kolposkopia będzie za kilka dni, podczas tego badania pobiorą też wycinki do histopatu... 11 miesięcy temu cytologia była idealna- zero infekcji...będę miała zabieg chyba, a co pozniej - nie wiem...mam dwuletnie dziecko, 29 lat...czy histopatologia może dać taki wynik, że nie będzie nawet zabiegu ? czy jeśli cytologia ujawniła HSIL to już ''pozamiatane''? pomóżcie kobietki...
-
Kaa absolutnie nie obarczam męża winą za hpv. Wręcz przeciwnie mam wrażenie, że już w 2004 jak byłam w USA mogłam od chłopaka dostać a potem może mój obecny maż zaraził się ode mnie. Nie wiadomo lecz wciąż z tyłu głowy mam takie myśli o tej Ameryce. :( :(
Jednak mam żal do męża za coś innego i on o tym wie. Jest to jego picie, częste imprezy z kolegami, jego wieczne wyrzuty, że on zarabia 7 tys. a ja tylko 2. Ja za panienki wydałam mnóstwo pieniędzy na kilka kierunków studiów a on ma tylko średnie i kto tu jest panem sytuacji? Przy świątecznym stole, przy jego rodzinie nie mogę się wtrącić do jego rozmów gdy opowiada o pracy bo "g**no wiem o pracy kierowcy". Wystarczy, że powiem cokolwiek co mu się nie spodoba a nie wróci przez całą noc i następny dzień. Muszę zważać na każde swoje słowo bo nie daj Boże go urażę tymczasem on do mnie rzuca takie teksty że łzy same cisną się do oczu.
O rozwodzie rozmyślałam już dłuugo przed info o hpv jednak moje córki tak go kochają, że nie mam serca im go odbierać. To znaczy wiem, że siłą rzeczy po rozwodzie prawie wcale by się nie spotykali. Teraz tydzień po tygodniu jak wraca staram się nie denerwować bo chcę żeby się pobawił to z jedną to z drugą. Starsza płacze, że go nie ma a jak rano widzi go w sypialni (o wrócił np o 3) biegnie do niego mało nóg nie połamie i już wszystko wybaczone. Już się łaskoczą i śmieją jak gdyby nigdy nic. Szaleją za nim bo dla nich zawsze był dobry - rzadko był ale zawsze super. Ja jestem na co dzień. Nudna, zmęczona, wkurzona, zaganiająca do lekcji do saksofonu a on super tata. Nie wyobrażam sobie jak bardzo one by cierpiały bez niego. A wiem na 100% że jak się z nim rozwiodę będzie właśnie w taki sposób się mścił na mnie. Nie będzie ich odwiedzał bo to mnie uderzy najmocniej.
Słuchajcie kończę bo już jestem cała zapłakana, czerwona i spuchnięta. Przepraszam o nie o tym miało być to forum. Naprawdę przepraszam. ;(
-
Dreama nie widujecie się za często, pewnie nawet mąż nie ma zielonego pojęcia o codzienności Twojej i córeczek bo...go nie ma. Ale nie ma bo pracuje. Czy w tzw.międzyczasie nie zaczęłaś go obarczać winą za złe wyniki cytologii. Jestem prawie pewna, że tak właśnie było. Każda z nas ma poczucie, że coś nie jest jak trzeba z tym wirusem a jeśli jesteśmy w związku całe lata to u licha skąd to się wzięło...ale trzeba oddzielić to grubą kreską. Niestety ale i stety ;)
Ja go nie usprawiedliwiam i takiego zamiaru nie mam ale wynika z tego wszystkiego, że Twój mąż jest przekonany, że jak zaczniecie rozmawiać to ten temat wyjdzie na prowadzenie i awantura gotowa. Nie chce się czuć obarczony winą za wyniki. Kto wie co w Jego głowie siedzi ?
Nadal uważam, że rozmowa jest nieunikniona, we dwoje. Zrób wszystko co możliwe, żeby do rozmowy doszło.
-
Smutna prawda jest taka, że mamy to na co się godzimy. I dotyczy to każdej z nas :) ja też nienawidzę cichych dni :/ na szczęście zdarzają się tylko kiedy uważamy, że potrzebujemy przemyśleć to co chcemy powiedzieć. I uważam że takie ciche dni też należy powiedzieć np."nie chce teraz z tobą rozmawiać bo jestem wściekła. Ale porozmawiamy później". U niektórych kłótnie w emocjach się sprawdzają. U mnie nigdy. Bo nie da się wtedy porozumieć. Każdy ma o coś żal,każdemu z czymś jest trudno dlatego kłótnie często pogarszają sytuację i powodują jeszcze większy ból. Ale są sytuacje w których trzeba po prostu odejść. Zwłaszcza jeśli chodzi o jaką kolwiek przemoc i fizyczna i psychiczną. Z takich rzeczy się nie wyrasta i ludzie się sami nie zmieniają. Ale jeśli chodzi o nieporozumienia kłótnie i rzeczy które potrafimy zrobić wspólnie to trzeba to robić. Zawsze trzeba wiedzieć o co się walczy. Ja sobie zawsze powtarzam w takich sytuacjach, że to że kogoś kocham nie znaczy że mam wszystko znosić. Kochać można wiele osób, czasem bardziej niż na to zasługują. Ale to nie powinien być jedyny powód dla którego z kimś jesteśmy. Bo na prawdziwą miłość składa się wiele rzeczy. Zaufanie, bliskość, wspólne plany, przyszłość. Sama miłością nikt nie jest szczęśliwy. Takie moje zdanie. I mnie wkurza bardzo jak słyszę "mimo to go kocham". Okej, ale zawsze musi za tym iść coś więcej bo z czasem nie zostanie nic. Mija czas zakochania i przychodzi prawdziwe życie i trzeba nauczyć się kochać na codzień bez fajerwerków :) to twz nie tak, że to całkiem znika ale z czasem coraz trudniej o chwilę kiedy w brzuchu są motyle i świat się robi różowy. Ale do wszystkiego trzeba dwojga. Można iść na terapię to żaden wstyd. Nawet samemu bez partnera jeśli nie będzie chciał. Czasem potrzeba osoby trzeciej żeby sobie uświadomić jak naprawdę się czujemy :) trzeba być dobrej myśli i dbać o własne zdrowie. Bez psychicznego spokoju ciężko zadbać o zdrowie. Więc wszystkie musimy się trzymać mocno i starać się być szczęśliwe na ile potrafimy <3
-
Cześć moje kochane.
Poczytałam wasze wpisy cóż chyba za mało powiedziane wasze APELE do mojego wnętrza i rozumu. Jako że od wczoraj mój luby jest w pracy nie mogę a nim porozmawiać oko w oko postanowiłam złagodnieć i po raz kolejny pójść na kompromis i ustępstwo.
Napisałam mu właśnie długiego smsa o tym, że musimy poważnie porozmawiać w piątek jak wróci, że tak dalej być nie może, że cierpią dzieci - szczególnie ta starsza która już rozumie wszystko bo ma prawie 10 lat i zamiast cieszyć się komunią to martwi się czy tatuś przyjdzie :( o tym, że musimy powalczyć razem i że trzeba przede wszystkim powalczyć o życie bo to co teraz mamy to jakaś farsa. Niczym nie przypomina tego co było kiedyś...
Odpisał mi i ściął mnie z nóg cytuję: "Nie próbuj we mnie wzbudzać poczucia winy, nie wkur*** mnie, bez odbioru".
No i to tyle w kwestii budowania relacji. Ahh...powiem wam, że z jednej strony dzięki niemu nie myślę o czerwcowym zabiegu, o tym wszystkim jestem wstanie zapomnieć właśnie dzięki niemu.
Dzisiaj zabrałam dzieci na działkę budowlaną, którą dostaliśmy w prezencie ślubnym i posadziliśmy tam kilka drzew owocowych. Podlałam je nawozem, podwiązałam co trzeba to tu to tam. Potem zabrałam dziewczynki na plac zabaw, teraz jedna śpi a druga je obiad. Wieczorem starsza chwyci saksofon a ja jej poakompaniuje na pianinie i tak nam leci dzień za dniem. Także tak Joasia tak wygląda moje życie prywatne. Dzieci,forum, gotowanie, forum, szkoła podstawowa, później muzyczna, forum, próby w kościele, pranie, sprzątanie, forum i spać. Jak po wychowawczym wrócę do pracy wcale nie będzie lepiej. Dojdzie jeszcze mobbing w banku. Ok mała wstała spadam papa <3
-
Mnie najbardziej wkurzają ciche dni, unikam ich jak ognia bo co mi z tego, że nie będziemy się do siebie odzywać przez kilka dni skoro i tak zje to co ja zrobiłam albo jakby nigdy nic otworzy sobie lodówkę albo wyjmie z gara to co ja upichciłam ;) ;) Przepraszam, że tak na śmiesznie to piszę bo ja jak wiecie nadal jestem nad ziemią dzięki ostatnim wynikom ale faktem jest, że ja zawsze wolę jasne sytuacje. Zaczniesz krzyczeć w złości to facet wyjdzie i nic z tego tylko złość na zmianę ze smutkiem. Nie o to chodzi. Tu trzeba sprytem podejść ;)
-
Oczywiście również zgadzam się z kaa. To najlepsze rozwiązanie problemu. Jednak nie zawsze dociera to do męższczyzn. Zauuważyłam, że Dreama pozbawiła się swojego życia prywatnego. Przecież ona też potrzebuje odpoczynku i odmiany od codzienności. Cóż babę zesłał bóg.... ;)
-
Witajcie ! :) <3
Kaa super ! Gratulacje ! :) Bardzo się cieszę <3 Wierzę , że każda z Nas będzie miała same dobre wieści i pozbędziemy się tego co złe :P Za fajne dziewczyny na to jesteśmy ;) :)
-
Kaa, cudowne wieści wiedziałam że wszystko będzie super <3
Tasza, kochana <3 jesteś mega dzielna i dla wielu z nas jesteś inspiracją, że trzeba dać radę mimo wszystko :) teraz są gorsze dni ale przyjdą lepsze i tego jestem pewna!
Dreama, zgadzam się z Kaa. Wszystko działa w dwie strony. Nie na wszystko w życiu mamy wpływ ale na to jak wyglądają nasze relacje z partnerami już tak. Nie warto trwać w czymś co nas unieszczesliwia. Ale skoro jeszcze nie spakowalas się i wyszlas to znaczy że nadal go kochasz i jeszcze masz jakąś nadzieję. Faceci mają to do siebie, że często nas nie rozumieją. Czasem nie chcą a czasem nas trudno zrozumieć. Musisz szczerze powiedzieć co czujesz. Nie odżywianie się, ciche dni czy brak czułości to nie jest żadna kara ani to nie da mu żadnego sygnału co się dzieje tylko że jesteś zła. Powiedz co czujesz, co ty uważasz, jak ty to widzisz. Przede wszystkim musisz pamiętać że każdy na życie patrzy inaczej i to co dla ciebie jest bardzo ważne dla niego może być blahostka dlatego właśnie trzeba jasno mówić o potrzebach. Nie jesteś sama :) każda z nas w którymś momencie mierzy się z trudnościami ale to do nas należy co z tym zrobimy. Można czekać aż wszystko minie a potem wybuchnie jak bomba albo reagować póki coś jeszcze da się ratować. A kryzys jest niezależny od wieku. Hmm się rozpisałam. Sama mam teraz sporo problemów i naprawdę cie rozumiem. Ale pracę nas związkiem zawsze trzeba zacząć od siebie. Dopiero jak będziesz w zgodzie z tym co czujesz będziesz w stanie zrobić to co dobre dla ciebie. Mam nadzieję że ma to jakiś sens co pisze. Buziaki kochane.
Ja w piątek miałam mieć badania ale od 3 dni mam ciemnobrazowe plamienia i bóle jak na okres więc pewnie dziś/jutro go dostanę i będę czekać na kolejny termin. Juteo zadzwonię do szpitala i dowiem się co i jak. Pa <3
-
hej dziewczyny, mi póki co trochę lepiej, chociaż dalej nie różowo ;) Siedzę właśnie z moimi kroplówami i odpoczywam ;) Chyba się prześpię, bo jakoś oczy mi się same zamykają tak mnie wykończyły ostatnie dni... Mogłabym przesypiać całe dnie.
Miłego dzionka kochane, dzięki za pocieszenie ;) Czasem i mi ono potrzebne ;)
-
Dreama a ja z innej beczki spróbuję w tym zaradzić ;) Moim zdaniem trzeba otwarcie pogadać, wyłącznie we dwoje i kawa na ławę. Powiedz co Ciebie wkurza, denerwuje i co wzbudza niepokój. Ja bym nie owijała w bawełnę. Wolę zdecydowanie wszystko powiedzieć co leży na serduchu a nie robić jakieś podchody bo wszystkie przecież wiemy, że faceci albo udają, że nie rozumieją albo rzeczywiście tak jest a tylko nam się wydaje, że powinni zrozumieć w mig ;) ;)
Weź swojego męża, posadź go i wyżal się za wszystkie czasy. Powinien zrozumieć. Co tam powinien - On musi zrozumieć. Ale trzeba żeby nie trzymać w sobie żalu bo nie daj Boże wejdą w to jakieś ciche dni....nie cierpię tego.
On w pracy w tygodniu potem wraca i nadal go nie ma. Z jego punktu widzenia należy mu się odpoczynek i relaks ...ok ale może by tak wspólnie się zrelaksować, wypocząć, wyjechać we dwoje choćby na dzień.
Póki co Jego nieobecność Was oddala od siebie i kłótnie czy ostre spięcia tego nie poprawią. Uważam, że jeśli jest miłość to warto spróbować i jeżeli jest więcej między Wami co Was łączy a nie dzieli to trzeba się postarać.
Dzisiaj jest cały wolny dzień a więc działaj a potem zdaj relację <3 <3 <3 <3 <3