Isiu, mam nadzieję, że ja też kiedyś będę mogła podnosić kogoś na duchu, tak jak Ty teraz mnie i w ten sposób spłacę dług wdzięczności 🙂
marzycielko kochana, luz. Jestem pewna, że to autosugestia. Ten akurat rak to najlagodniejszy z raków, rośnie bardzo powoli I na pewno nie przerzuca się w takim tempie, żeby Cię bolało:) Czekanie jest najgorsze, ale z drugiej strony skoro nie wzięli Cię na stół natychmiast, to znaczy, że jest dobrze. Fakt, że mają dużo chorych, niemniej gdyby stan był bardzo ciężki, to byłabyś już po operacji. Po prostu normalnie żyj, zajmij się czymś, spotykaj się z ludźmi, a czas szybko zleci.
dziękuję za wszystkie dobre rady. Teraz tylko zostało czekanie. Operacja dopiero 2.04, tak bym chciała żeby to już było jutro. Do tej pory nie odczuwałam żadnych objawów, teraz jak już wiem że ten wynik taki nieciekawy to czuję tyle dziwnych objawów, a to węzły mnie bolą, a to w płucach przydusza...
Isia, tak zrobię, trzymam się Gliwic a termin u endo na NFZ sobie zarezerwuje, zrezygnować zawsze mogę. Myslalam, że po operacji w Gliwicach powiedzą że mam być pod kontrolą swojego endo w miejscu zamieszkania, ale skoro oni wyznaczą mi wizytę u nich to chętnie będę jeździć do nich.
Isia, tak, masz zupełną rację, co do tzw."swojego lekarza", to u mnie jest to tak dziwnie, bo wykrycie guza było zupełnie przypadkowe, sama po prostu dla tzw. świętego spokoju zrobiłam sobie USG tarczycy prywatnie, kiedy okazało się że jest guz poszłam do lekarza póz, od rodzinnej dostałam skierowanie do endo, ale że termin był ponad półroczny, to znowu poszłam prywatnie, ta endo kazała mi przyjść do siebie do przychodni, dała mi skierowanie do Gliwic i od tego czasu jeździłam tylko tam, chciałam się zarejestrować do tej endo do przychodni, ale termin był tym razem roczny. Teraz czekam na operację i nie wiem co dalej, czy znowu iść prywatnie do tej lekarki, czy zapisać się na za rok w przychodni...
marzycielka, strach jest zawsze. Ludzie są przerażeni na dźwięk samego słowa rak. Ale w tym przypadku strach ma wielkie oczy. Ja przez pierwsze dni tez sie bardzo balam, moja Pani endo zaraz mnie uspokajala, ale mimo wszystko pierwsze dni były ciężkie. Jak szłam do szpitala, to nie tylko byłam po kilku rozmowach z lekarzem, ale też przeczytałam dziesiątki artykułów medycznych na ten temat. Zaczelam na siebie patrzeć z każdej strony i w pewnym momencie powiedziałam sobie, bo jak nie ja to kto. Wyglądam super, czuję się świetnie, doktor wytnie mi tarczyce, poddam się leczeniu i już. Wrocilam do normalności. Będzie dobrze. Jeśli masz, jakiekolwiek wątpliwości, pytania, to zawsze spytaj swojego lekarza.
Madziaraar, dlatego że nasze życie jest w naszych rekach. Pacjent swiadomy moze sobie sam pomoc. Ja mam zaufanie do swojej endo i swojego chirurga. U mnie to jest tak, ze jednostka nadrzedną mnie leczaca beda Gliwice, a do swojej pani endo tez bede chodzic, bo tsh , ft3, ft4, tg i anty tg oraz usg i pewnie jakies inne badania w zaleznosci od stanu też trzeba robić. Nie ma co przesadzać, trzeba normalnie żyć, z tym że baaaardzo dbać. Życzę Tobie i Wszystkim zdrowia i samych dobrych myśli. I wiary. Ja jestem wierząca, wierząca w Boga i wiara bardzo mi pomaga. Poza tym mam cele, które muszę zrealizować. ;) Cieszę się, że jestem na tym forum, bo człowiek chory lepiej rozumie drugiego chorego.
Isia.. Masz rację, mikrorak, bez przerzutów, niby najlepsza wersja... Będę się tego trzymać... Ale... No właśnie zawsze jest to rak... Nie rozumiem po prostu tej rozbieżności prowadzenia pacjenta między szpitalami... Oczywiście będę pytać moją endo na wizycie w marcu dlaczego to tak jest. Ona jednak w szpitalu już nie pracuje.. Wydaje mi się że powinnam mieć chociaż kontrolę za rok a potem np za 3 lata.. A tu wszystko zrzucili na mnie.. Oczywiście że będę wszystkiego pilnować, ale skoro Poznań też zajmuje się takimi sprawami, podają jod, mają dobry sprzęt to dlaczego ja mam robić wszystko na własną rękę.. To mnie po prostu nurtuje.. Ale w sumie pewnie nie powinnam się dziwić