Rak tarczycy

15 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13026 odpowiedzi:
  • 14 lat temu
    Witam wszystkich.
    Jestem nowa na tym forum, więc zacznę może od mojej "przygody" z rakiem tarczycy. Mam teraz 26 lat. 6 lat temu zdiagnozowano u mnie raka pęcherzykowego tarczycy. Najpierw wyskoczył mi węzeł chłonny na szyi wielkości śliwki, zrobiłam USG, biopsję i tak się dowiedziałam. Przy pierwszej operacji wycięto mi dwa guzki. Okazało się, że były złośliwe, więc miałam drugą operację po 3 miesiącach (wycięcie całkowite) i terapię radiojodem. Leczenie przeszłam bez większych skutków ubocznych (nie licząc mdłości po operacji). Od 5 lat biorę Euthyrox i zgłaszam się regularnie na badania kontrolne do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie (przy okazji pozdrawiam dr Monikę Buziak-Berezę, która mnie prowadzi. Powinna dostać medal za fachowość i życzliwe podejście do pacjenta :-) Do tej pory wszystko jest OK :-) Jeszcze tylko jedna scyntygrafia kontrolna w lipcu 2011 i będę oficjalnie WYLECZONA. Chociaż czuję się wyleczona już od kilku lat.
    Piszę to wszystko do Was dziewczyny, żeby dodać Wam otuchy. Wierzę, że warto poświęcić tych kilka tygodni dla swojego zdrowia i mieć problem z głowy. Z perspektywy całego życia to nie jest aż tak długo.
    I na koniec kilka słów do Agusi: To, że martwisz się o swoje dzieci jest naturalne i świadczy o tym, jak bardzo je kochasz. Podziwiam Cię za to :-) Życzę Ci, aby miłość do dzieci i troska o waszą wspólną przyszłość pomogły Ci przetrwać chwile rozłąki. I powodzenia w rozwiązywaniu problemów organizacyjnych związanych z opieką nad dziećmi. Pamiętaj, że zawsze warto szukać pomocy :-) Często przychodzi z najmniej oczekiwanej strony.
  • 14 lat temu
    Agus! ... a Ty ciągle swoje... jeśli czegoś nie można zmienić, trzeba to jak najlepiej "oswoić", przecież nie możesz zrezygnować z leczenia, wyboru nie masz.... Uwierz tylko, że człowiek (i dotyczy to zarówno Ciebie, jak i dzieci, rodziny) może wiele...
  • 14 lat temu
    Cześć dziewczyny.
    Dzięki za rady i podtrzymanie mnie na duchu. Szkoda tylko że to wszystko nie jest trochę prostsze. Jest jeszcze trochę czasu ale to mi w niczym nie pomaga. Mam wyrzuty sumienia że teraz mało czasu spędzam z dziećmi bo pracuje a co dopiero jak ich nie będę widzieć trzy tygodni to jest aż 21 dni. I jak one to przetrzymają. Nie mam pojęcia jak to będzie.
  • 14 lat temu
    Agus to jest jeszcze trochę czasu. Można wszystkich powoli do tego przygotować. Tak jak pisze Ania -rodzina i znajomi mogą być pomocą, ale pogadaj z nimi szczerze. Będzie dobrze! pomyśl że to tylko kilkanaście dni.
  • 14 lat temu
    Witaj Agus! Musisz do sprawy podejść spokojnie. Twoje zdenerwowanie wpłynie na to jak przyjmą to dzieci, a dzieci naprawdę są mądre i rozumieją więcej niż się nam wydaje. Trzeba im w odpowiednim czasie i formie powiedzieć o samej nieobecności i oględnie o jej przyczynie. Zawczasu trzeba przygotować lokum dla siebie i wsparcie dla domu. Powiedz rodzinie, znajomym o problemie... Wierzę, że nie zostaniesz sama... Tylko się nie załamuj, ale planuj co i jak... Trzeba wierzyć, że problemy są przejściowe i do pokonania...
  • 14 lat temu
    Dzięki za słowa otuchy.
    Nie ukrywam że mi ciężko. Co prawda to dopiero za dwa miesiące ale ja nie wiem jak to sobie wszystko poukładać. Nie wiem z kim moje maluchy zostaną.
  • 14 lat temu
    Witam :-)
    Właśnie przeczytałam twoja wypowiedzi na temat odizolowania od dzieci , ja takze musiałam się odizolować od maluchów na 4 tygodnie (miała przeszczep szpiku )cieżko było , ale fakt , że czekają na mnie w domku i bedę mogła ich przytulać dawał mi siłę do walki z chorobą .Pamietaj i powtarzaj sobie to ciągle , że tak musi być teraz , bo pózniej będzie tylko lepiej (ja powtarzałam sobie to ciągle , wytrzymałam i teraz cieszę się życiem z całą rodziną )i szybko zapomnisz o tej rozłące .Serdecznie pozdrawiam
  • 14 lat temu
    Cześć aneczka.
    Byłam wczoraj w Krakowie w Poradni Endykronologicznej. Wyczekałam się dwie godziny.
    Dowiedziałam się tyle że 13 kwietnia muszę się zgłosić na jodowanie. Ma być to jakaś silna dawka więc mam przyjechać w środę tj. 13.04. w czwartek będę miała scyntografię, w piątek dadzą mi tabletkę a we wtorek wychodzę tylko że muszę mieć dwa tygodnie kwarantanny od dzieci. Niewiem jak ja to wytrzymam tym bardziej że w czasie tej kwarantanny będą święta Wielkanocne. Nie wiem jak ja wytrzymam trzy tygodnie bez dzieci i gdzie ja się podzieje na ten czas. To wszystko mnie przerasta.
    Mało tego byłam też wczoraj u okulistki bo mi się coś wzrok pogorszył. I faktycznie pogorszył mi się o całą dioprę czyli zamiast -6,5 mam teraz - 7,5. To jest już dość duża wada.
  • 14 lat temu
    Powodzenia! Do piątku...
  • 14 lat temu
    Dzięki za słowa otuchy.
    Odezwę się w piątek. Zobaczymy co mi powiedzą w czwartek.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat