Ada,w tej sytuacji ,to absolutnie nie można tak po prostu spokojnie czekać do sierpnia i doskonale Cię rozumiem.Z tego ,co pamiętam,to chyba dzisiaj ma tata wizytę u urologa?Powinien powiedzieć coś konkretnego,a nie jakieś gdybanie .
Jacku,jak tam wczoraj?dowiedziałeś się czegoś nowego?
Marysiu,wiecie już,kiedy mąż wychodzi do domu?
Jacku tak pobierali wycinki i za pierwszym razem wyniki mówiły o brodawczaku ale kolejny turb ponoc standardowo robi się kolejny po 4-6 tygodniach wykazał naciekający nowotwór złośliwy ale z adnotacją że materiał był bardzo zniszczony termicznie. Teraz rezonans wykazał to o czym pisałam i dziś urolog powiedział że to zgrubienie to blizna, zrosty po wycięciu guza, i przełożył kolejne turb na sierpień jako takie standardowe kontrolne. Pewnie pomyślicie że na siłę szukam choroby ale powiem Wam że nie czuje pewności tej diagnozy po tych dwóch skrajnych wynikach z pobranych wycinków. Joanno dziękuję za wsparcie i w piątek trzymam kciuki od rana, musi być dobrze! Masz szansę byc w tym dniu z mamą? Marysiu oby tak dalej, dzielniaki z Was.
Kochani
Bardzo dziękuję za słowa otuchy,godzina 0 przed nami,nie da się ,niestety spokojnie czekać.Staram się myśleć o czymś innym ,ale to nie jest takie proste.Szybciej mieć to za sobą.Wolę rozmawiać z Wami o wrednej bakterii czy o wymianie worka,niż przeżywać ten stres niepewności..Jutro rano mama ma zglosić się na oddział,operacja zaplanowana na piątek.
Jacku,jakieś dobre wiadomości po pierwszym dniu badan?Pewnie to to co mówisz,jakiś przeklęty zrost,ale skoro utrudnia życie,to trzeba jak najszybciej się go pozbyć,byś mógł już przekazywać tylko same pozytywne wieści.
Bardzo dużo dla mnie znaczy,że jesteście,że myślicie ,jakoś łatwiej to wszystko znieść.
Marysiu..tak bardzo się cieszę,że u Was z dnia na dzień coraz lepiej.Z całego serca trzymam kciuki,by nie przydarzyły się mężowi żadne bakterie itp.Ma szybciutko wracać do zdrowia i razem z Tobą spokojnie oczekiwać na wnuczka czy wnuczkę:)
Iwa,mam nadzieję,że u taty już wszystko dobrze,,musi nabrać więcej sił po operacji,będzie pewnie odporniejszy i mniej podatny na infekcje.
Ada ,dziękuję za miłe słowa i BARDZO MOCNO wierzę,że u Twego taty skończy się na wynikach kontrolnych,co najwyżej raz w roku .
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,na kolejne 3 doby najchętniej bym usnęła..
Witam.
Joasiu,ja tylko dzielę się tym co dla wielu z Was jest jeszcze przed Wami i staram się Wam tymi moimi przeżyciami,przejściami tego wszystkiego podzielić i w jakiś sposób pomóc.Nie wiem na ile to są pomocne informacje ale nawet jakby były znikome to chociaż trochę w czymś pomogą.
Joasiu za dwa dni(chyba nie mylę się)mama będzie miała operację ja już od dawna trzymam kciuki i wierzę w to,że wszystko odbędzie się bez komplikacji,dlatego właśnie te pozytywne informacje dają jej spokój i o takich z nią rozmawiaj aby te obawy czy strach nie zaprzątały jej umysłu.Pisz co i jak u mamy.
Ada w moim ostatnim rozpoznaniu TK też mam napisane zwapniałe tkanki i w ocenie mojej Pani onkolog to są zrosty,gdyż zrosty powodują zwapnienia tkanek,w Twoim przypadku pod 2-tnym TURBT gdzie też są zwapnienia mogą to być również zrosty lub blizny.Wycinka nie pobierali do badań?
Iwa,no niestety ale w tym stanie choroby to jesteśmy narażeni bardzo na infekcje czy bakterie i trzeba z tym się liczyć.Ja parę dni temu wyszedłem ze szpitala lecząc min. bakterię,a wcześniej też miałem.Ale ja sobie to tłumaczę tak,może lepiej jak jest infekcja niż rak.Obecnie poszedłem za radą Heńka i zażywam Furaginę i sok z żurawiny.A tacie przekaż,że ludzie zdrowi w sensie nie po tak przebytej chorobie mają infekcję dróg moczowych,a co dopiero my.
Nie wiem czy lekarze to przekazują ale ja po zabiegu używałem pasa pooperacyjnego na brzuch,są różne rozmiary trzeba sobie dopasować.Mnie ten pas bardzo pomógł w dochodzeniu do sprawności fizycznej,druga rzecz jeżeli jest wyłoniona stomia na zewnątrz zapobiega w przepuklinie stomijnej,po zabiegu tamten rejon jest bardzo osłabiony co sprzyja powstawaniu przepukliny i trzecia rzecz,kiedy już zaczniemy spacerować podtrzymuje bardzo brzuch przez co ogranicza bóle.Nosiłem go chyba z dwa miesiące.
Od dzisiaj zaczyna się u mnie czas badań,w piątek ostatnie.
Pozdrawiam Jacek
Witajcie kochani. Tacie przyplatala sie infekcja ukladu moczowego i byl trzy dni w szpitalu.Goraczka go trzymala tydzien czasu i lekarz stwierdzil ze trzeba go zostawic i zobaczyc czy nic sie nie dzieje z nerkami. Ale na szczescie nerki ok.Poszedl w srode a w sobote wrocil.Przez ta goraczke byl tak oslabiony ze nie mial na nic sily. A do tego caly czas plakal i mowil ze ma dosyc takiego zycia. Na szczescie jak wyszedl ze szpitala to przestal plakac i nawet zaczal wiecej rozmawiac. Mam nadzieje ze juz tak zostanie. I juz sie wiecej nic nie przyplata.
AlexW, mąż nie korzystał ze wsparcia rehabilitantów ze względu na brak dostępu do nich w naszym miejscu zamieszkania, jakoś poradził sobie sam. Mamy kontakt z kolegą z Warszawy, który miał operację w ubiegłym roku latem i on korzysta z takiej rehabilitacji i jest zadowolony.
Alex, witaj na forum. Twoje problemy są mi bardzo bliskie. Mój mąż od sierpnia 2014 r. jest posiadaczem ortotopowego pęcherza zastępczego-dwujelitowego i faktycznie pierwsze miesiące, tak jak pisała Czarownica, były przekleństwem, ale wszystko doszło do normy, potrzeba czasu i cierpliwości.
Mąż w szpitalu otrzymał wskazówki dotyczące ćwiczenia mięśni dna miednicy, ale widoczne efekty tych
ćwiczeń przyszły po 5 miesiącach. Niech Twój mąż uwierzy, że można wyćwiczyć kontrolowanie
mikcji. Istnieją dwa rodzaje ćwiczeń zwieracza zewnętrznego cewki i mięśni
przepony moczowo-płciowej: ćwiczenia zwiększające siłę skurczu oraz ćwiczenia
wzmagające szybkość skurczu. Materiały na ten temat na pewno otrzymaliście w szpitalu.
Mąż kontrolę nad wypływem moczu w dzień osiągnął po trzech miesiącach ćwiczeń.
Dzisiaj wygląda to tak, że opróżnia pęcherz co 4-5 godz w dzień, w nocy wstaje już bez budzika, ale wcześniej
miał ustawiony budzik na godz 2,30 w celu pobudki na siusianie, przy pójściu spać o
22,30 a wstawaniu do pracy o 5,30. Sprawa ćwiczeń wymaga cierpliwości i
wytrwałości, ale warto to robić.
Jeżeli chodzi o wagę, to też schudł 15 kg. Przyczyniła się do tego chemia przedoperacyjna i kłopoty z jelitami po operacji. Musieliśmy zacząć od podstaw, czyli od rosołku jedzonego przez cały dzień małymi porcjami i po
paru dniach warzywa, a następnie mięso. Po trzech tygodniach było ok. Obecnie waży więcej, niż przed operacją:(
Po siedmiu miesiącach wrócił do pracy. Co pół roku kontrole.Komfort życia w normie :). Alex, niech mąż ćwiczy i będzie optymistą,to przynosi dobre rezultaty. Życzę am wytrwałości i pozdrawiam serdecznie.Jacku dobrze że się odezwałeś czasem los zmienia terminy i generalnie dobrze że jesteś już po szkoda tylko że musialo temu towarzyszyć do cierpienie. Joanno oczywiście dam znać co powiedział lekarz jednak myślę że najwięcej powie nam kolejny turb w maju aj znów czekanie, bez leczenia. Cieszę się też że mama trochę podniosła się na duchu, że patrzy chociaż troszkę optymistyczniej w przyszłość. A kiedy macie termin operacji? Pewnie o nim pisałaś ale przeoczyłam.
Marysiu,super,że wiadomości są takie dobre.Bardzo się tu wszyscy cieszymy 🙂.Daj znać co z jelitami.
Ada,dziękuję za miłe słowa wsparcia,napisz koniecznie co powie lekarz podczas kontroli.
Elenaj,jak u Was?Jest już lepiej?
Jacku...nareszcie się odezwałeś,brakowało Twoich mądrych rzeczowych odpowiedzi,które tak podnoszą na duchu.
Dobrze,ze pokonałeś tę wstrętną bakterię.Teraz wspólnie będziemy czekać na 9, 10-12 kwietnia .Oby nic złego już się nie przytrafiło.Z całych sił trzymam kciuki by sprawa zmiany została jak najszybciej wyjaśniona i jej problem rozwiązany .Najgorsza jest niepewność i domysły.Jestem przekonana,że to nic poważnego ,oby to dało się łatwo usunąć i byś w końcu mógł funkcjonować bez bólu i środków przeciwbólowych.I czekamy na wszystkie wieści,proszę nam tu nie znikać bez słowa😉
U nas ogromny stres .Dzisiaj udało się trochę pocieszyć mamę,gdyż dzwoniła moja ciocia z informacją o swojej przyjaciółce ,która wczoraj wróciła do domu po radykalnej.Czuje się już lepiej i prosiła by przekazać mamie,że jest dużo lżej,niż sobie wyobrażała,że da się przeżyć i by się aż tak panicznie nie bała.Chyba trochę mama się uspokoiła.
Oby teraz wszystko poszło zgodnie z planem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie