Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Czarownico dzięki. Myślę, że wszystko ma jakiś cel i sens:) To w jakim miejscu i z kim się spotykamy też:) Kilkanaście lat byłam mediatorem sądowym (podobno dobrym). Koniec. Wykreśliłam się z listy. Teraz JA i jeden etat. Jadę w czwartek do dr. Rogowskiego do Warszawy. I wtedy podejmę decyzję. Niebiraczek ( ładna nazwa- kupuję to) mały a ja duża. Poradzę sobie, to tylko kolejne wyzwanie:)) Pozdrawiam Wszystkich
-
Znam dr. Rogowskiego, często byłam u niego na kontroli. Jedziesz do onkologii czy prywatnie?
Masz dobre nastwienie, na pewno będzie dobrze:) Ty jesteś teraz najważniesza i tylko Ty:)
Pozdrawiam.
-
Jadę prywatnie. Pierwszy raz do niego. P
-
Witajcie jak się cieszę że si odezwałaś viola , szkoda że tata się nie zgodził ale ja się nie dziwię mój też tak myślał chciał jechać do jakiegoś znachora ale jakoś udało się go przekonać, teraz normalnie żyje , bierze chemię na węzeł chłonny ale mam nadzieję że będzie dobrze , ma apetyt i do woreczka już się całkowicie przyzwyczaił , ale było bardzo ciężko zresztą wiecie bo pisałam, musicie go przekonać i to jak najszybciej , powiem tak my się nie litowaliśmy nad nim chociaż jak nie widział to wiele łez się polało , byliśmy twardzi i surowi udało się, ja pokazałam tacie to forum ale tylko wybierałam te dobre wiadomości np od czarownicy- pozdrawiam , zaczął się interesować chociaż w małym stopniu ale jednak a może by tak porozmawiał z kimś kto to przeszedł mój tata trafił na super osobę która walczy z tym już 7 lat , pracuje zawodowo i ona dużo pomogła nie wiem z kąd jesteś może mogłabym jakoś pomóc , wiem jak ci teraz jest ciężko nie możesz się absolutnie poddać nie Ty pamiętaj dasz radę jak ja sobie poradziłam z moim tatą a nie było łatwo to wiesz mi Ty też dasz radę, nie będzie łatwo ale wygrasz tą walkę, Atunad wiem jak teraz jest ciężko ale wiem też że podejmiesz słuszną decyzję, mój tata pracuje, udziela się w klubie jest zapalonym pszczelarzem i ma wielką pasiekę, już mówił że to wszystko posprzedaje bo po co mu , ciekawa jestem co by teraz robił chyba by z powrotem zaczął kupować, na przykładzie mojego taty wiem że można dalej żyć jak podejmie się słuszną decyzję, ja również czerpałam dużo pomocy z tego forum , dziękuję czarownica, a jak czytam to ty jesteś pełna energii i to super, dasz sobie świetnie radę.
-
Witajcie, kago 12 jaki zbieg okoliczności, mój tato też ma pasiekę i właśnie przez nią , miedzy innymi, nie zgodził się na operację... .
-
Atunad polecam dr. Demkowa:)
-
-
Wczoraj po usłyszeniu, że jedyne leczenie to cystektomia miałam ostre "gradobicie" w głowie, dużo sprzecznych myśli. Samobójcą nie jestem to się zgadzam. Dziś widzę jak bardzo wiele obcych osób mnie kocha ( nie wiedziałam) deklaruje modlitwę i różnoraką pomoc. A ja ich pocieszam i rozśmieszam jak są zbyt poważni. Zadania traktuje się poważnie ale łatwiej jest na wesoło ( zwłaszcza gdy "póki co" nic nie dolega). I mój kochany umysł dziś koncentruje się na podsuwaniu mi marzeń i celów; co ja jeszcze będę mogła ( bez względu na to jaki będę miała pęcherz czy ilość worków).
Dziękuję czarownica :) Pozdrawiam optymistycznie OJCÓW PSZCZELARZY i Wszystkich słoneczko u nas świeci :))))))
-
Brawo Atunad:) Tak trzymaj:)) i waszyscy sie trzymajcie mocno:))
-
Atunad z Twoim optymistycznym nastawieniem do życia dasz radę bez względu na wszystko:)))))Trzymam kciuki:)Czarownica poleca dra Demkowa sporo czytałam-też świetny specjalista.Pozdrawiam wszystkich:))))