Witajcie Kochani!
U mnie jest w kratkę raz dobrze innym zaś źle,na to wszystko przekłada się ten potworny ból nogi,a właściwie prawego biodra,gdyby nie to,to można by było powiedzieć jest ok.Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.Zawsze byłam aktywna,wszędzie było mnie pełno,a teraz przykuta w domu,nigdzie się nie mogę wybrać,bo nie wiem,czy zdołam dotrzeć do domu,a i na dodatek ten stan podgorączkowy skacze,niczym pchełka,raz spoko 36,6,innym zaś 37,8,na dodatek silnie się pocę,wyglądam wtedy jakbym wyszła z pod prysznica,jestem całą tą sytuacją ogromnie zmęczona,tak bym już chciała funkcjonować normalnie,jak przed chemią.Wiem co mi odpowiecie,i wiem,że będziecie mieć świętą rację,WSZYSTKO W SWOIM CZACIE,potrzeba czasu na wszystko,ja to wiem,ale uwierzcie mi czasami brak sił,cierpliwości.Bo jak było się aktywnym,a teraz przymusowy areszt,to nie jest fajnie,chciałoby się coś zrobić,a tu brak sił,to tym bardziej diabli cię biorą.MUSZĘ SIĘ UZBROIĆ W WIĘKSZĄ CIERPLIWOŚĆ,muszę nie mam innej drogi ,mam nadzieję ,że podołam.Pozdrawiam,buziaczki:-}