Witajcie Kochani!
Wczoraj wybrałam się na duży spacer,i powiem,że to mnie dobrze zrobiło,bo maja nieszczęsna noga jakby mniej boli,jest znośnie,da się wytrzymać,psychicznie też jest lepiej.Generalnie da się żyć,oby tak dalej.Mój skrzypiący wózek na razie nie jest smarowany chemią,przerwa do 20 grudnia,w tym dniu idę na oddział chemioterapii na dwa góra trzy dni,będzie zmieniane leczenie,nowe smarowanie wózka.Jestem dobrej myśli,bo MUSI BYĆ DOBRZE I NIE MA INNEJ OPCJI!!!Tego będę się trzymać,jak widzicie małymi kroczkami powracam do wiary w siebie,w sukces leczenia,bo moje 80% zaczyna na nowo działać,a 20% pozostawiam leczeniu.Dzieci na Święta nie przyjadą,będzie mnie bardzo smutno,bo to będą pierwsze Święta bez nich,jakoś to przeżyję,za to w maju jak przyjadą będzie wspaniale,te pięć miesięcy szybko zleci,ani się obejrzę za siebie ,a dzieci będę miała przy sobie,przylecą na urlop do domu,na dwa tygodnie.Na dzień dzisiejszy rozmawiamy przez skypa,codziennie,jak to dobrze,że istnieją takie możliwości kontaktowania się,dzięki za takie wynalazki.Pozdrawiam,buziaczki:-}