Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • Marysiu,łączę się z Tobą w bólu:(.Miałam nadzieję,że u przynajmniej u Was jest lepiej i spokojniej.

    Niestety,myślałam,że najważniejsze to przeżyć operację,obudzić się po niej.Reszta pójdzie już łatwo..Jak bardzo się myliłam...

  • Joanno kochana....

    Też tak myślałam.... Tydzień temu mąż miał.przygotowany wypis . Ubrania nadal są na stoliku w sali chorych. A teraz leży mój kochany mąż bez sił.... Szkoda że aż tydzień zajęło znalezienie przyczyny powikłań. Myšlalam że dzień operacji było najgorszy ... Cofnęliśmy się....Poinformowana zostałam o prawdopodobieństwie stomii na mocz i na kał .....

  • Marysiu...nie wiem jak Cię pocieszyć.Wydaje mi się,że chyba Jacek miał problem z przetoką,więc może on będzie mógł coś w tym temacie  powiedzieć.Musi być dobrze.

    Kurczę,najbardziej bałam się o serce,o to by nie było przerzutów,a zagrożenie przyszło ze strony ,o której zupełnie nie myślałam

  • Joanno, Marysiu bardzo mi przykro że sprawy przybrały taki obrót, dobrze jednak że lekarze pomogli a teraz wszyscy trzymamy kciuki by organizmy Waszych bliskich szybko, pomyślnie dochodziły do siebie.Życzę Wam dużo siły, myślami jestem z Wami.

  • Witam.

    Joanno,Marysiu całym sercem jestem z Wami,wierzę w to,że wszystko wróci do normy,oby przez te najbliższe dni wszystko się ustabilizowało aby organizm nabrał siły i będzie dobrze,musi być dobrze.Dziewczyny wspieram Was,przesyłam Wam jak i Waszym najbliższym dużo siły i energii.Piszcie o wszystkim.

    Pozdrawiam Jacek.

  • 5 lat temu

    U nas tez nie za dobrze się dzieje... ale o wszystkim napisze jutro. Dziś już brak sił po ciężkim dniu

    Joanno, Marysiu całym sercem i modlitwa jestem z Wami 

  • Kochani,BARDZO,BARDZO Wam dziękuję za słowa wsparcia i modlitwę.Głęboko wierzę,że mama znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły i chęci do życia ,by to przetrwać.

    Noc minęła bez telefonu ze szpitala,więc mam nadzieję,że skoro przez 17 godzin nic złego się nie stało,to chyba organizm dzielnie walczy..

    Z dobrych wiadomości to taka,że zdaniem lekarza ,który wykonywał pierwszą operację-rak został wycięty w całości,nie widział nacieków poza pęcherz.

    Teraz oby tylko to sztuczne jelito się przyjęło i obyło się bez kolejnych komplikacji.Pamiętam stąd historię młodego mężczyzny,opiekował się tatą,miał nick Remil.Z przerażeniem czytałam przez co musieli obaj przechodzić przy dwóch stomiach🙁.

    Marysiu,będę z całych sił trzymać kciuki ,by tę przetokę udało się zamknąć .Wiecie już w który dzień planują zabieg?od razu po świętach? we wtorek?

    Leno,pisz co u Was i mobilizuj tatę do walki .Nam lekarz powiedział,że poznał mamę i jest pewien,że będzie walczyła do samego końca,że jest bardzo twarda i bardzo pozytywna.Nastawienie jest bardzo ważne...

    Ado ,kochana,dziękuję że jesteś z nami.

    Jacku,Heńku,jesteście wielcy,nie wiem ,jak Wam wszystkim się odwdzięczyć

  • Brakuje mi już łez i wiary,że mama z tego wyjdzie.Udał się dziś ją zobaczyć.Nawet nie myślałam,ze się uda,w końcu to intensywna terapia,chciałam chociaż czegokolwiek się dowiedzieć.A tu okazalo się,że są możliwe odwiedziny.

    Niestety ,stan nadal bardzo ciężki,niewydolna krążeniowo i oddechowo ,wczoraj przetaczano krew.Dziś jakby nic złego już się nie dzieje,ale jakiś młody lekarz powiedział,że w każdej chwili może się pogorszyć.Z drugiej strony powiedział,ze na jutro planują odłączyć ją od wspomaganego oddychania .Zapytałam,czy to znaczy,ze jest trochę lepiej,a on:no wie pani,stan jest bardzo cięzki,nic nie możemy obiecać,nadzieja jest zawsze.

    Tak więc dowiedziałam się niewiele,trzeba czekać i liczyć na cud

  • 5 lat temu

    Tak strasznie mi przykro Joanno. Nadal jest nadzieja, trzeba wierzyć, ze mama z tego wyjdzie. Całym sercem jestem z Tobą .U nas dziś tez smutno

    Po 2 tygodniowym pobycie u taty, niestety muszę wracac do domu ( za granice , tam mieszkam)

    Żal mi serce ściska, ale niestety nie mam wyjścia

    Byliśmy z tata wczoraj u onkologa bo kiepsko się czuł. Zrobił badanie krwi przed wizyta. Niestety nie za dobre.. odporność strasznie spadła , wartość leukocytow bardzo niska

    Lekarz kazal tacie uważać na siebie, bo szybko może przyplątać się jakaś infekcja. Przepisał 2 antybiotyki... kazał jechać do szpitala jak pojawi się wysoka gorączka .. Tata gorączkował wczoraj wieczorem 38,7 ale nie pojechaliśmy, nie chciał..

    Dziś trochę lepiej, bez gorączki. Ale nadal zero odporności. Miały być zastrzyki po chemii , które podniosą odpornosci ale niestety reakcja po pierwszym była drastyczna- zapaść

    Nie wiem jak to będzie dalej.. lekarz nic nie wspomniał o innych lekach podnoszących wartość leukocytów

    Życzę Wszystkim Spokojnych i Zdrowych Świat 

  • Joanno zawsze trzeba wierzyć,zwłaszcza w takich chwilach Twoja mama to silna kobieta i wierzę że da radę.Trzymam kciuki!



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat