Witajcie, jednak byłam w szpitalu - lekarz zadzwonił i powiedział, że operacja przebiegła spokojnie i prawidłowo. jeszcze wczoraj do końca nie było pewne, czy tacie zrobią pęcherz z jelita czy radykalnie wszystko usuną..... teraz już wiadomo..... po otwarciu lekarz nie miał żadnych złudzeń - czyścimy wszystko.... :( trudno - tata miał tego świadomosc - to lekarz miał zadecydować czy jest co ratować.... tk sped 2 miesięcy pokazywało że nie ma żadnych nacieków na inne części, natomiast teraz jest powoli na otrzewna - z tego co zrozumiałam. Tata ma dwa "woreczki" - teraz ma się pozbierac po operacji a pózniej chemia i radio. Musimy być twardzi - a może ja jeszcze jestem "ciemna" wszystkiego nie ogarniam i wydaje mi się, że będzie ok. a to tylko jakieś ściemnianie i uspokajanie pacjenta....
Dona - ty chyba jesteś z naszych okolic- bo z tego co czytałam na forum - a dotarłak do ok. 600 strony to jesteś z okolic "pustyni" - My również :) pozrawiam Was wszystkich :)
Wojek do ciebue równiez odezwę sie na privie :)
Do jutra :)
Hekla z każdym dniem będzie lepiej.
Jak fajnie ze znowu zrobiło się tutaj gosno:) ja czekam tego wyniku tk z tatkiem do 4 lipca! Musimy wytrzymac. Anna Dona fajnie ze jesteście. Macie może kontak z Marzeną? Ciekawe co u niej?
Ja dam znac jak będziemy po wizycie. Proszę was trzymajcie kciuki tak jak do tej pory;) ja w ramach „odwdzięczenia” się za zdrowie taty postanowiłam w formie pomocy podziękować Temu na Górze w taki sposob ze skończyłam opiekuna medycznego i ratownika i pomagam w naszym szpitalu w ramach wolontariatu na sorze ludziom którzy bardzo pomocy potrzebują
COdzinnie kilka godzin spędzam w szpitalu pomagając personelowi a prace znalazłam w transporcie medycznym, wiec mam nadzieje jak do tej pory ze Najlpeszy Tata na Świecie znowu mnie nie zawiedzie i pozwoli jeszcze mojemu tatkowi cieszycie się tym światem ;)
Trzymajcie się ciepło. Troche pisze bez ładu i składu ale jak zwykle sie spieszę ;)
Hekla moja mama też miała 2 worki. Miała również chemię, którą niestety przerwali że względu na kiepską kondycję mojej mamci. Jak wiesz każdy przypadek jest inny u nas akurat potoczyło się tak a nie inaczej. Dodam tylko że moja mama miała operacje 2 miesiące od śmierci mojego taty i pewnie to też dało jej w kość i miało wpływ na leczenie.
Dona powiem Ci ze marnie sobie radzę 😕tak bardzo brak mi rodziców... Nie ma dnia żebym o nich nie myślała. Nie ma tygodnia żebym nie płakała. Taty nie ma z nami 1,5 roku a mamy 11 miesięcy a ból jest ciągle taki sam. Do tego dzisiaj robiłam markery nowotworowe bo lekarzowi coś się mój jajnik niepodobal, za tydzień mam wynik i mega stres.
Cześć wszystkim - jesteśmy w drugiej dobie "po" - zaraz po wybudzeniu , wiadomo jak to po narkozie... tata na wpół przytomny... na przeciwbólach ale "kojarzący". Wczoraj - po przyjeżdzie do szpitala tata furia!!!! wskiekły, krzyczacy. ciśnienie na maxa - nic mu nie pasowało, na wszystkich krzyczał albo odwrotnie, nic nie mówił. nie dało się nic powiedzieć - w odzewie słyszałam tylko, ze najlepiej to już zamówić mu łóżko w hospicjium- bo on inwalida.... nie wiem jak mu pomóc. z jednej strony mi przykro z drugiej nie mówię mu o tym - powtarzam tylko, że ta operacja uratowała mu życie. Ze z każdym dniem będzie tylko lepiej. Poprosiłam p. doktor aby z nim porozmawiała - jako osoba "nie z rodziny"..... możliwe, że tata trochę zrozumiał, bo dzisiaj znów obrót o 180 stopni. - spokojny, łagodny, zaczyna podnosić się z łóżka, uśniecha się.... tylko czy teraz już tak będzie,? że będa ataki złości, furii i gniewu na przemian z normalnością, miłym słowem, usmiechem ?..... wiem, że tata jest wystraszony wszystkim - dzisiaj sie mnie pytał skąd te worki dostać? więc ja się pytam "Was" forumowicze - pomózcie mi - gdzie się je kupuje, które polecacie, co to są płytki, jak się "to" obsługuje???? prosze was o wszelkie porady dot. dalszego życia. Higieny ,zmiany opatrunków, czasu gojenia...... ależ jestem głupia w całej tej sytuacji.....
Dzięki za wszelkie info. :)
Hekla zlecenie na worki dostanie tata od lekarza, worki są za darmo, zostaniecie również przeszkoleni jak je zakładać. Worki dostaje się w sklepach medycznych. U nas w mieście nie było w zadnym sklepie więc wysłali nam je z Bydgoszczy. Moja mama miała takie worki gdzie nie było płytek, zmieniało się tylko worek, trzymały się super i nie przeciekaly. Jak chcesz mogę Ci wysłać bo zostało mi jakieś 500 sztuk. Nie mam co z tym zrobić a przecież nie wrzucę. Może tacie akurat te worki przypasuja. Trzymam kciuki żeby tata szybko doszedł do siebie.
Ada córka - kazda zmiana terminu operacji ( oddalana) działa na niekorzyść ..... nawet jeśli guz ma 1- 2 cm... to dziad będzie tylko rósł. Mój tata miał 5 - 6 cm i odwołali mu za pierwszym razem termin z 16 czerwca na 31 lipca. walczyłam w szpitalu o przywrócenie terminu - bo tata nie może czekać aż tyle!!! zmienili. pózniej jak juz byliśmy na oddziale - dzień przed operacją znów mu zmienili termin ale nie podając w ogóle jakiejkolwiek przybliżónej daty.... i znów trzeba było biegać po dyrekcjach etc... i dopytywać dlaczego tak zrobiono ? prosząc o racjonalne wytłumaczenie.....!!!! nie pozwoliłam się zbyć - teraz po operacji lekarz, który operował tatę, powiedział mi, że za miesiąc/ dwa - nie mieliby co otwierać !!! bo rak "zjadłby" już jelito etc.....
Wiem, brzmi okropnie, nie chce cię straszyć, ale musimy być świadomi tego, że to choróbsko to nie "pobolewanie zęba" i ewentualnie weźmiemy tabletkę przeciwbólową i może do następnej wizyty przejdzie. Pytaj, dopytuj. żądaj wyjaśnień dlaczego, kto za to odpowiada?
Nie zawsze wszystko zależy od lekarzy - jest jeszcze dyrekcja etc. spytaj lekarzy czy ten odległy termin jest w stanie zaważyć na dalszym zdrowiu taty - i kto za to odpowie jeśli pogorszy mu sie nie z własnej winy. Ja w szpitalu jestem codziennie i jest mnie wszędzie pełno. Na razie nie mogę narzekać na opiekę nad tatą - rehabilitację czy wizyty lekarzy ale każdy z nich ma świadomość, że jestem w stanie poruszyć ziemię, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Ada córka ja też uważam że musicie walczyć o szybsze terminy bo gad nie będzie czekał tylko będzie rósł i trzeba go szybko usunąć by nie robił przerzutów bo wtedy walka z nim jest bardzo ciężka, jeśli nie chcą zrobić tu to szukajcie gdzieś indziej i raczej na onkologii bo tam wiedzą że czas bardzo się liczy, pozdrawiam
Enni współczuję Ci bardzo bo stracić rodziców w tak krótkim czasie to naprawdę ciężkie do przeżycia, mój tato odszedł w wieku 84 lat 21lat temu a mama w wieku 86 lat 17 lat temu a zawsze gdy jestem u nich to płaczę jak dziecko bo strasznie mi ich brakuje,straciłam ich gdy miałam 40 kilka lat i to było dla mnie za wcześnie , ale nie mamy na to żadnego wpływu i musimy się z tym pogodzić i żyć dalej dla najbliższych czyli dla dzieci,ja mam jedną córkę i zięcia i oni są dla mnie całym światem, poza tym mam 2 małe sunie kundelki ( 12 i 7 lat) i 4 miesięcznego Berneńczyka ,też sunia tak że w domu jest wariactwo. Enni dbaj o siebie bo zdrowie jest najważniejsze i na pewno jest ktoś kto cię potrzebuje i kocha i warto żyć też dla siebie bo świat jest taki piękny.pozdrawiam i życzę zdrówka, fajnie że tu jesteś i też pomagasz