Witajcie. Opisze po krotce sytuację mojego Taty.
Od stycznia zaczął go boleć żołądek. Jedno usg-nic procz powiększonej trzustki.
Od stycznia do lipca zeby nie bolalo zaczął jesc coraz mniej az stracil 16 kg.
Doszlo do tego ze pojawiła sie krew w kale. To byl sygnal ostateczny aby znow sie udać do lekarza POZ. Dostal skierowanie do szpitala. Tam od razu wykonano gastroskopie i pobrano 9 wycinkow-silne owrzodzenie trzonu.
TK-brak zmian w wezlach chlonnych.
Pobyt w szpitalu 6 dni, leczenie wrzodow przez pompy dozylne. Po wyjściu brak bólu, chec do jedzenia.
Po 2 tyg kolejna gastro, pobrano 19 wycinkow i w jednym z nich wykryto jakies drobne zmiany nowotworowe.
Skierowanie na Onkologie.
Aktualnie tata jest po pierwszej chemii okolooperacyjnej, lekarz mowi ze tata trafil w najlepszym mozliwym momencie. Skurczybyk jest w bardzo poczatkowej fazie i to jedynie dzieki wrzodom zostalo wykryte. Gdyby nie to, to tata by przez dlugi jeszcze czas nic nie wiedział. Jutro kolejna, 2 z 4 chemii, pozniej resekcja zoladka i kolejne 4 chemie.
Lekarze mowia ze jest to stan praktycznie 99 % wyleczalny. Czy ktos juz mial do czynienia z takim nowotworem w takim stadium?
Jakie sa faktyczne rokowania ?
Tata nigdy nie chorowal, ma mega silny organizm, nie poddaje sie psychicznie, jest uśmiechnięty i chetny do walki ze skur.....m.
Ja jestem witarianem z racji tego mimo sprzeciwu Taty,bo to typowy miesozerca, nakazalem mu picie soku z buraków, kapusty, marchwi, jedzenie kiełkow brokułu, jarmuzu, etc wszystko co surowe bo wiem ze w tym jest moc uzdrawiania jako uzupełnienie chemii.
Jego brat 20 lat temu mial nowotwor węzłów chlonnych, w mega ciezkim stadium i wyszedl z tego, wujek rowniez rak płuc i po resekcji pluca zyje nadal.
Pomóżcie bo vhyba ja bardziej swiruje od taty. Pracuje za granica i calkowicie zycie mi sie odwroxilo gdyz jestem jedyna osoba ktora moze tate zawieźć i przywiezc.
Witajcie ponownie.
Mały update sytuacyjny.
Wczoraj Tata zostal przyjety na 3, przedostatnia chemie, wyznaczono rowniez termin na TK po 4 chemii.
Co ciekawe, w badaniu w lipcu TK niczego nie wykazał, żądnych zmian w okolicznych węzłach.
Badania krwi wyśmienite, biochemia również. Tata ma lepsze wyniki niz ja :)
Przytył 2 kg od ostatniej sesji chemii, czuje sie bardzo dobrze. Jedynie widze ze zaczyna go martwic wypadanie wlosow. Nigdy nie mial ich za wiele i zbyt mocnych a teraz widac ze pomału leca i te piórka z glowy.
Wiem, odrosnie, ale sam fakt utraty jest przygnebiajacy, ale Tata sie nie poddaje. Jest chyba najweselszym pacjentem OCO jaki był.
Na razie to tyle. Z wiara i Bogiem patrzymy w przyszłość , walczymy i wierzę że ubijemy skur.....a.
agnieszka76 napisał:Jak wiesz cały czas Wam kibicuję i wierzę, że tata pozbędzie się dziada.
Dzieki Aga, bardzo miłe slowa :)
Wszyscy też mamy taką nadzieję, Pani doktor prowadzaca również.
Inaczej nie może być. Podejscie musi być jedno-wygramy!
Masz na myśli kontrole juz po calym leczeniu?
Oczywista sprawa, rzekł bym nawet priorytetowa.
Witajcie Kochani po przerwie.
Wczoraj Tata byl na TK, dzis wizyta u onkologa a nastepnie chirurga.
Bardzo dobre wieści!!!!
Brak jakichkolwiek sladow na zoladku, wezlach chłonnych czy okolicznych narzadach. Chemia swoje zrobila, dieta dopelnila.
7.01.2019 mamy umowiona wizyte na przyjecie na oddziale chirurgi na resekcje. Jest nadzieja na pozostawienie nawet kawalka żołądka-wszystko zależy od tego co zadecydują chirurdzy juz w trakcie operacji.
Najważniejsze przed tata!!! Trzymajcie kciuki o powodzenie!!
Witajcie.
Nie pisałem bo wiele sie działo w ostatnim czasie.
Tata przeszedl operacje bardzo dobrze. Ze szpitala wyszedl po 8 dniach, a lekarze sami byli pod wrażeniem ze tak szybko dochodzi do siebie.
Z niecierpliwością czekaliśmy na wynik końcowy hist-pat.
Wynik negatywny!!!!
Brak jakichkolwiek sladow skurwysyna!!
Teraz jeszcze chemia 4x i koniec.
Tylko nie za bardzo rozumiem po co ta chemioterapia i nawet lekarze nie potrafia konkretnie powiedzieć dlaczego, a najczęstsza odpowiedź to "tak sie robi."
Nie lubie takiego gadania bo skoro rak żołądka nie reaguje na cytostatyki to po co meczyc i truc osobe.
Najwazniejsze ze zbliżamy sie do finishu.
Witaj Mateusz świetne wieści :):) dobrze ,że tylko 4 a nie dwa lata 😩no tak nam też zalecano chemię tak na wszelki wypadek 🙁 tylko ze na wszelki wypadek to nie !tak na wszelki wypadek dobrze by było się najeść na wiele lat a nóż będzie głód. Uważajcie z jedzonkiem teraz .
Pozdrawiam serdecznie tatę i Ciebie .