Ostatnie odpowiedzi na forum
Ja również życzę Wam dużo radosnych, słonecznych dni w Ciechocinku. Wracajcie z nową siłą B)
Hej Alizjana378
myślę, że kobietki nadal korzystają z uroków przemijającego lata...chcę tak myśleć....i stąd taka cisza.
Mimo wszystko odezwijcie się.
U nas, tzn. u mamy bez zmian, a raczej bez poprawy.
Jutro jedziemy do szpitala, skierowanie wypisała p.doktor z przychodni, podejrzenie zakrzepów w płucach:((
Mama bierze leki na PochP które przestały jakby działać, a to chyba te zakrzepy.
W dodatku 19,09 jest wizyta kontrolna w Instytucie onkologii a my chyba będziemy w tym czasie w szpitalu. A nawet jeśli nie będziemy, to i tak sobie tego nie wyobrażam skoro mama nie ma siły dojść do kuchni, a tu jednak podróż i cała reszta.
Życzę dużo siły i wytrwałości na zbliżające się chłodne dni.
Buziaki.
kamila2105
współczuję Ci z całego serca, .
Mówią, że śmierć jest jedynie otwieraniem nowych drzwi, a za tymi drzwiami znajdziemy drzewo ze światła obsypane naszymi nowymi dniami.
U mojej mamy jest ciągle gorzej, badania wykazały niedobory typowe dla choroby nowotworowej i podejrzenie, że te duszności to nie POCHP ale zakrzepy w płucach:((
Nie wyobrażam sobie tego dnia kamila2105.
Ściskam Cię.
tolla
serdeczne dzięki, na pewno zapytam onkologa na wizycie o ten lek. Mam nadzieję, że nie stwierdzi u mamy przeciwwskazań do przyjmowania z powodu nerek:( ta wyłoniona nefrostomia to nasz kolejny problem, który uniemożliwia wprowadzenie niektórych metod leczenia, np.chemii.
Cieszę się Twoim dobrym nastrojem po urlopie:)) tak trzymaj.
Hej dziewczynki,
przeniosłam się na wątek "leczenie bez operacji a skutki uboczne leczenia".
Mam nadzieję, że u Was wszystko ok.
Pozdrawiam,
...odzywajcie się czasem:(
Dziękuję moina za te wszystkie wskazówki, zaraz się za to wezmę, skierowania etc. A propos diety to ciężko cokolwiek powiedzieć, bo mama w zasadzie prawie nie je, a potem nagle ma taki chwilowy atak i chęć na dziwaczne rzeczy, więc biegam i jej kupuję, gotuję, nie zważając wtedy na dietę, bo cieszę się, że nareszcie coś je:(. Wiem, że to niewłaściwe, ale mama też się cieszy jak choć przez chwilę ma apetyt, a wtedy właśnie chce zjeść akurat to, na co ma ochotę, i już;)). Zobaczę jak wyjdą te wszystkie badania, no i muszę dopytać w przychodni jak pobrać mocz i posiew z nefrostomii, tzn. z woreczka...chyba bezpośrednio z drenu:(
Eehh, co ja bym bez Was zrobiła?:)
Mam nadzieję, że u Was wszystko w miarę ok i cieszycie się piękną końcówką wakacji:)
Pozdrawiam
Naświetlania skończyły się 3 tygodnie temu, 25.07. Najpierw wystąpiły wymioty, biegunka i dolegliwości żołądkowe, a teraz jak lekko ustały (chociaż dyskomfort w żołądku i jadłowstręt pozostał) to doszedł totalny brak siły. Badania pobrano w instytucie onkologii w tygodniu gdy były lampy, wyniki odbierzemy 19.09 na wizycie kontrolnej. Mama dostała 5 frakcji naświetlania czyli 1 tydzień a czuje się chyba jak przy efekcie popromiennym. Podobno lampy na każdego działają inaczej, mama dostała dawkę 2000cGy/g ale i tak nie bardzo wiem, czy to bardzo silna czy normalna porcja promieni.
Wiem, że oczekuję cudów i zadaję Wam dziwne pytania, co zrobić z tym, a co z tamtym, ale liczę, że jesteście bardziej doświadczone (niestety) i może któraś z Was już to przechodziła, umie doradzić.
Może macie jakieś pomysły, bo ja już nie wiem co robić.
Internista nie ma rady na obecne dolegliwości a do onkologa za miesiąc dopiero:(
Leki przeciwwymiotne trochę pomagają ale ból brzucha i brak siły jest w zasadzie non-stop.
Nie wierzę, że tak ma wyglądać już zawsze życie mojej mamy, Bóg nie ma aż tak niezdrowego poczucia humoru:(
Hej,
dziewczyny czy naprawdę nie ma NIC co by postawiło choć trochę moją mamę na nogi??? choć na chwilę, żebym mogła ją chociaż na spacer zabrać, .... na chwile obecną nadal nie ma siły dojść z pokoju do kuchni, to jakaś masakra jest.
Wiem, że nie ma złotego środka i na tego gada nie ma metody ale może po naświetlaniach brałyście jakieś witaminy, jakieś preparaty, cokolwiek?
sama się śmieję jak słyszę tekst: witaminki na raka
ale może coś podniesie mamę trochę, nie wiem, żeńszeń, tran, powiedzcie z doświadczenia czy istnieje coś takiego?
Jest źle, jest bardzo źle...i tyle
No właśnie, co to za rada??? uciekać z onkologii-dokąd???
i jakie magiczne kosztowne tabletki na raka???
martast79- do roku czasu, takie boleści i nudności? szok
Mama dostała już tabletki przeciwwymiotne jak przyklejała te cholerne plastry przeciwbólowe i tu jest ok, wymioty ustały, ale biegunka i ciągły ból brzucha, wzdęcia, jadłowstręt, non stop. Boże, jak Ona wytrzyma tak długo z tymi dolegliwościami.
A brałyście w tym okresie jakieś probiotyki? pomyślałam, że może wsparcie flory bakteryjnej żołądka coś pomoże i dałam mamie trilac. Wiem, że nie zaszkodzi a może lekko złagodzi. Najgorszy teraz jest kompletny brak siły, mama ledwo do kuchni jest w stanie dojść i ogólnie czuje się baardzo źle.
Oj kobietki, skąd bierzecie siły? jak patrzeć na cierpienie bliskich wiedząc, że nie można nic zrobić?
Ja jestem po króciutkim urlopie, myślałam że nabiorę sił do dalszej walki i wrócę z nową energią, by dźwigać to dalej, ale jak spojrzałam na twarz mamy i zobaczyłam ten grymas bólu to mi wszystko opadło...
Trzymam kciuki za Wasze powodzenia na każdym etapie choroby.
Cześć dziewczyny,
czy jest jakaś metoda na złagodzenie skutków ubocznych naświetlania,? wydaje mi się, że moja mama ma "efekt popromienny" mimo tego, że miała dopiero tydzień lamp. Pani onkolog mówiła że to będzie silna dawka promieniowania i teraz mama non stop wymiotuje i ma straszną biegunkę, której oczywiście towarzyszy potworny ból brzucha.
Wiedziałyśmy, że nie będzie kolorowo ale może jest coś co choć trochę ulży w cierpieniu?
Życzę dużo słonka i pogody ducha.
papa.