Ostatnie odpowiedzi na forum
Dziewczyny,
a czy któraś z Was, stając na komisję, wniskowała o świadczenie rehabilitacyjne?
Nie wiem na co oni zwracają uwagę: czy na stopień zaawansowania raka (IIIc), czy wiek, czy to w zasadzie zależy od ich humoru.
Jak się zachowywać w czasie stawania na komisję i jak najkorzystaniej uzupełnić dokumenty?
Lena31,
właśnie nie dalej jak dziś w południe o tym dyskutowaliśmy.
Z żelazem to w sumie nie jest kwestia długości brania, tylko jego poziomu w organizmie.
Rób badania co jakiś czas, a najlepiej zapytaj swojego lekarza.
Kochane!
w pierwszej kolejności chciałabym Was bardzo, ale to bardzo serdecznie pozdrowić. Ostatnio mam bardzo mało czasu, żeby bywać tu regularnie.
Lena31- długo się zastanawiałam nad Twoim pytaniem. Każda choroba, zwłaszcza choroba nowotworowa, jest przykrym i bolesnym, choć bardzo pouczającym „doświadczeniem”.
Każda i każdy z nas inaczej podchodzi do choroby. Nie mówię tu tylko o osobach, które bezpośrednio doświadczają nowotworu, ale również o najbliższych: rodzinie i przyjaciołach.
To, czy powiesz komukolwiek o swoich przeżyciach zależy wyłącznie od Ciebie i od relacji, jakie wytworzyły się między Tobą a Twoim „powiernikiem”. Bardzo często bywa tak, że osoba, która dowiaduje się o naszej chorobie, radzi sobie z nią gorzej niż my. Ewentualnie w ogóle sobie z nią nie radzi … i odchodzi.
Ponieważ na raka choruje moja Mama – nie ja, zastanawiałam się, czy będąc w takiej sytuacji, „obarczałabym” nią innych. Jest to wielki ból psychiczny i ta wielka niemoc. Człowiek oddałby wszystko co ma, nawet siebie, byle tylko móc pomóc, zabrać to cierpienie.
I zaraz potem zreflektowałam się, że owszem, choroba spada na nas tak nieoczekiwanie, że nikt nie jest w stanie w żaden sposób się do niej przygotować, ale przecież żadnemu z nas nie przyszło nigdy do głowy, że jesteśmy w jakiś sposób „obarczeni”.
My mamy ogromne szczęście, że możemy na siebie liczyć. Być może relacje nie są zbyt otwarte i między sobą nie rozmawiamy o chorobie Mamy, ale każde z nas nie tylko wspiera Ją, ale także siebie nawzajem.
Myślę – nie! ja to wiem, że każdemu pisana jest inna, piękna droga. A to, w jaki sposób będziemy nią kroczyć, zależy wyłącznie od nas. Największym szczęściem jest spotkać dobrych ludzi. Po prostu. I takich dobrych ludzi Ci życzę. Wyłącznie dobrych!
Ja jeszcze nie pogodziłam się z chorobą, choć czasem wydaje mi się nawet, że oswajam się z nią.
Ale są ludzie, którzy ze swoją chorobą, cierpieniem, ciężkim przeżyciem potrafią się pogodzić. A nawet zaprzyjaźnić. Padło już na tym forum stwierdzenie, że wszystko siedzi w naszej głowie. I ja również się pod tym podpisuję.
Dodam tylko, że nienawidzę odpowiadać na pytania, a jak mama, a ma jeszcze włosy?
Chore są to pytania i wątpliwe dają wsparcie, dlatego zanim powiesz o swojej chorobie, zastanów się, czy warto powierzać komuś taką tajemnicę.
Ściskam Was wszystkie i każdą z osobna.
Bardzo się boję, bo dziś 4 wlew. A co dalej…
Dziewczynki,
życzę Wam spokojnej niedzieli. Korzystajmy z pięknej pogody (mam nadzieję, że u Wszystkich taka jest).
Zostawmy dziś wszystkie nasze troski!
Ściskam
nie jest to regułą. bardzo często to właśnie narządy są zajęte, a jelita pozostają bez mian.
Witajcie Kochani!
U nas do samego końca lekarz ginekolog twierdził, że to tylko torbiel, a później nagle pojawiły się wody... i wszystko potoczyło się tak szybko ;(
Badanie wskazało na IIIc.
Od dwóch dni Mamę boli migdał. Nie gorączkuje. Czy mimo wszystko powinna zgłosić się do lekarza rodzinnego? Jakie środki może przyjmować? Wolno Jej aspirynę?
Widzę, że coś podupadła psychicznie. Ciągle zamyślona ;(
Lena31 - nawet jeśli masz III stadium, to i tak będziesz zdrowa!
Lena 31 - moja Mama też podjada. Od czasu do czasu zje jakąś chałkę lub drożdżówkę. Czasem kostkę gorzekiej czekolady. Innym razem sernik, czy jakieś ciastko.
Wszystko z umiarem.
Witajcie Kochane!
to bardzo budujące, że tyle wsparcia dajecie każdej i każdemu z nas.
Tiffany - Kochanie, nie duś wszystkiego w sobie.
Do tej pory myślałam, że zostałyście z Mamą zupełnie same. Ale masz rodzinę. Pamiętaj, że Twoja Rodzina czuje to samo.
Oddaj swoje cierpienia Bogu. Każdą swoją myśl przemódl. Proś o siłę nie tylko dla siebie.
Gdy wszystko zawodzi - On nie!
Polecam nie tylko Tobie, ale Nam wszystkim modlitwę do św. Rity, nowennę Pompejańską i koronkę do miłosierdzia Bożego. Szturmuj niebo!
Każdą sprawę trzeba przemodlić.
I nie poddawaj się, nie wolno Ci. Jeśli chciałabyś porozmawiać, daj znać proszę.
Moja mama jest już po drugiej chemii. Dziś przypada 2 dzień po wlewie i powoli zaczyna się gorzej czuć. Ale damy radę. Wierzę, że to tylko chwilowa niedyspozycja. Potrzeba tylko czasu...
Ściskam Was mocno Kochane!
Witajcie Kochane!
Lilcia, leczymy się w Olsztynie.
tiffany - doskonale Cię rozumiem. My o chorobie mamy dowiedzieliśmy się niedawno. Każdy dzień staje się areną upartej obecności cierpienia. A to dopiero początek walki. Nie pozwól, aby zwątpienie Cię dopadło. Musicie wierzyć, że choroba Twojej Mamy jest tylko stanem przejściowym.
Nie wiem, czy jesteś osobą wierzącą, ale mi ogromne ukojenie daje modlitwa.
Musisz też pomyśleć o dziecku, które niedługo przyjdzie na świat. Ono też będzie Ciebie potrzebowało. Twojego zdrowia i siły.
Okaż Mamie dużo ciepła, troski, a przede wszystkim miłości. Bądź cierpliwa i z pokorą przyjmuj każdy kolejny dzień. Mama żyje i to jest najważniejsze.
Witajcie Dziewczyny! Po dłuższej nieobecności wracam. Moja mama już jest po pierwszej chemii. Też podają jej avastin, taxol i karbo. Drugiego dnia pojawił się u Niej rumień na twarzy i szyi (posmarowała twarz Alantanem Dermoline). Na przełomie dnia 2/3 (w nocy) obudziła się z piekącym przełykiem i nad ranem miała lekkie nudności. Ssała imbir i jej pomogło. Prosiłam, aby teraz szczególnie dbała o higienę jamu ustnej: pasta z fluorem, płukanki z szałwii i płyn do płukania jamy ustnej bez alkoholu. Pani doktor powiedziała, żeby nie piła soku z buraków, bo będzie po nim gorzej wymiotować. Nie kazała też brać BioBranu, bo nie jest naukowo potwierdzone, że rzeczywiście pomaga. Przed operacją Ca125 miała 1600. Dzień przed chemią miała już 1400. Tomograf wykazał też powiększone węzły brzuszne (3cm). Czy to normalne po operacji? Zewsząd sprzeczne informacje, zwłaszcza te otrzymywane od lekarzy :(