Ostatnie odpowiedzi na forum
Witajcie Kochane,
melduję: marker 7,7 a tomograf: czysto!
Witam Was Kochane w ten rześki poranek.
Dziś wyniki tomografu Mamy. Czekam na wieści ze szpitala. Mam nadzieję, że tym razem nic nie pomylą, bo i tak już mam żołądek skurczony do wielkości suszonej śliwki, albo nawet rodzynka.
Zauważyłam ostatnio, że pacjentki, które kończą leczenie i kierowane są już tylko na kontrole wcale nie podchodzą do tego tak optymistycznie. Wydawało mi się, że samo przebywanie na oddziale, nie mówiąc już o przyjmowaniu wlewów, jest nie tylko stresujące (oczekiwanie na wyniki, dalsze rokowania), ale przede wszystkim bardzo obciążające psychicznie i przytłaczające. Na oddziale spotyka się różne kobiety, z różnymi historiami, doświadczeniem, radami... Nie zawsze są to optymistyczne opowieści. A jednak, będąc w szpitalu regularnie (my co 3 tyg) ma się to poczucie bezpieczeństwa (przynajmniej pozornego) i ufa, że częste kontrolowanie stanu zdrowia pozwoli w czas zareagować na to, co się dzieje w środku.
magg - mimo, że choroba nie dotyczy mnie bezpośrednio i nawet nie potrafię wyobrazić sobie, co czuje kobieta, którą dotknął rak, to czasem odnoszę wrażenie, że psychicznie czuję się o wiele gorzej niż moja Mama. Oczywiście nie okazuję słabości, przynajmniej staram się, choć wprawne oko od razu wychwyci, że coś jest nie tak. Na początku choroby odsunęłam się od swoich znajomych, nie chciałam nigdzie wychodzić, bo miałam poczucie, że nie mogę być radosna, kiedy moja Mama cierpi a ja nie jestem w stanie nic zrobić.
Zwolnij Kochana magg. Teraz Twoje zdrowie jest najważniejsze. Nie ma ludzi niezastąpionych - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oddaj firmę w zaufane i profesjonalne ręce i nie dręcz się swoim chwilowym niedomaganiem. To wszystko minie.
Może jest coś o czym zawsze marzyłaś, ale nie miałaś na to czasu? Nigdy nie chciałaś mieć wełnianego szalika zrobionego własnoręcznie, albo chociaż patchworka na łóżko :D :P ?
Ściskam mocno!
Witajcie Kochane!
czy którejś z Was po Avastinie skacze ciśnienie? U mamy wczoraj ból głowy i wysokie ciśnienie. W środę był wlew, być może pogoda robi swoje...
Czasem tak się zastanawiam, co czuje lekarz, który zmaga się z chorobą pacjenta. Taki chirurg albo onkolog. Czy oni w ogóle jeszcze mają uczucia, czy każda kolejna pacjentka traktowana jest taśmowo, czy problemy w pracy przenoszą na grunt rodzinny.
Czasem ktoś wychodzi z inicjatywą, ale ogólnie odruchów ludzkich sie od nich nie uświadczy. Może się mylę i źle to wszystko postrzegam. Przecież oni mają leczyć ciało, a nie duszę, czy głowę...
Kucja - trzymaj się Dziewczyno! życzę Ci dużo siły. Wierzę, że każda z nas jest już wygranym.
Witajcie Dziewczyny,
moja Mama ma dziś tomograf. Ostatni był w grudniu, więc już czas. Dziś się znowu naczytałam o wznowach, choć w przypadku Mamy zupełnie nic na to nie wskazuje. Nie mogę się na niczym skupić, ciągle łzy napływają mi do oczu, cała się trzęsę. Po pracy jadę od razu do szpitala.
Dodatkowo wczorajsze przeboje z zagubionymi próbkami, pomylonymi wynikami i zaleceniem, żeby zostać w szpitalu i dziś je powtórzyć totalnie mną rozchwiały. W jednej chwili człowiek umiera i rodzi się na nowo. A przynajmniej jego nadzieja. Nie ma dnia, żebym nie myślała, ile jeszcze mamy czasu. Nie jestem na to gotowa.
Jeśli chodzi o wpisy z ostatnich stron - trudno mi się z tym pogodzić, bo komu mamy ufać, jeśli nie lekarzom. Ja wczoraj usłyszałam od pani onkolog, że ona nie będzie mi tłumaczyła o co chodzi z wynikami i co tam wyszło, no chyba, że chce postudiować medycynę. Przecież mamy prawo do rzetelnej informacji - nawet jeśli nie znam się na tym wszystkim, to chcę być informowana, chcę wiedzieć co się dzieje, jakie są plany dalszego leczenia. Bardzo mnie boli, że lekarze są tak wyniośli i zabawiają się w Boga. Wyrokują ... na jakiej podstawie. Rak jajnika to loteria. I ani oni, ani nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, jak długo pacjent będzie żył. Od wznowy do wznowy.... To jest najbardziej okrutne.
Nie wierzę ...
Lilciu ...
Lena31 - mój chłopak też od ponad roku skarży się na uciążliwy ból. Ma powiększone węzły, ale bez zmian patologicznych. Laryngolog nie widzi nic niepokojącego, ale nie potrafi też określić przyczyny bólu. Mówi, że jest to jakiś stan zapalny. To wszystko. Przepisał Ismigen. Nic mogę nic powiedzieć o działaniu tego leku, bo bierze go zaledwie od tygodnia. Ból pojawia się także na płucach. Wyniki (jak nigdy) wyśmienite. Po badaniu zrobiły mu się okrutne afty. Tyle dobrego.
Witajcie Dziewczyny!
Za tydzień kolejny wlew Avastinu, a 15 kwietnia mija rok od operacji. Niesamowicie szybko upłynął ten czas. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że w naszym życiu pojawi sie rak, to popukałabym się i jego po głowie. Wszystkiego bym się spodziewała: cukrzycy, zawału, wylewu... ale nie tego.
Ciągle czytam i czytam, co nowego w tej chorobie odkrywają. Jak leczyć, czym wspomagać. Czy któraś z Was ma jakiekolwiek doświadczenia z onkotermią?
Byłabym wdzięczna za przemycanie jakichkolwiek nowinek tego typu.
A z okazji zbliżających się Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzę Wam Dziewczyny i Waszym Rodzinom, aby Zmartwychwstanie Pańskie, które niesie odrodzenie duchowe, napełniło wszystkich spokojem i wiarą, dało siłę w pokonywaniu trudności i pozwoliło z ufnością patrzeć w przyszłość.
Błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy życzę już dziś, bo później może być różnie z czasem.
Witajcie, bardzo proszę o wskazówki dotyczące diety w chorobie nowotworowej jelita grubego. Czym się wspomagać, czego się wystrzegać?
Jeszcze czekamy na wyniki histopat., ale powoli zaczynam się wczytywać w temat choroby.
Pozdrawiam wszystkich Walczących i Zwycięzców!
Cześć Dziewczynki!
Chyba powoli zaczynam już odczuwać, że idzie jesień.
renatababij - niedawno sama byłam w takiej sytuacji. Internet to kopalnia wiedzy (również tej zbędnej). Kiedy człowiek dowiaduje się o chorobie, pragnie zrobić wszystko, co w jego mocy, aby ulżyć w cierpieniu ukochanej osoby.
Myślę, że w tej chorobie (zresztą jak w każdej innej) trzeba działać z głową. Nie daj się zwariować. Pamiętam, że na początku chciałam kupować wszystkie specyfiki, o których przeczytałam, czy usłyszałam.
Pamiętaj, że dieta odgrywa dużą rolą w regeneracji organizmu. O zrównoważonej diecie znajdziesz informacje w internecie, poradnikach dostępnych na oddziale ONK, czy po prostu w zasobach biblioteki/księgarni.
Jeśli chodzi o łagodzenie skutków chemioterapii - to też indywidualna sprawa. U nas początkowo bardzo dobrze sprawdzał się imbir i to w zasadzie wystarczało. Później niestety sama myśl wywoływała awersję. Sprawdzały się za to landrynki, które i teraz nie zdają egzaminu. Dziewczyny piszą również o lodach.
Bóle kostno-stawowe braliśmy na przeczekanie. 2-3 dni w łóżku i nie było tak źle. To też zależy, jaki u Was jest próg bólu.
Pamiętajcie o nawadnianiu!
Gorąco polecam zażywanie ziaren ostropestu plamistego i kurkumy, pokrzywy, soku z granatu i noni. Osławiony już sok z buraka czy pomoże - nie wiem, ale na pewno nie zaszkodzi. Tak samo jak pomidory, które zawierają mnóstwo likopenu. Korzystajcie z tego, że jeszcze jest lato i na rynku dostępne są świeże warzywa i owoce. Kupujcie od zaufanych sprzedawców, aby mieć pewność, że produkty nie są naszpikowane chemią.
Mierzcie temperaturę, ciśnienie i cukier (jeśli przepisane będą leki sterydowe, które podwyższają poziom cukru).
Poza tym pytaj na bieżąco - tak będzie łatwiej.
-------
Lena31 - bardzo się cieszę Kochanie, że powiedziałaś Mamie o swojej chorobie. Nie musisz już udawać, że wszystko jest tak, jak było dotychczas. Samo poczucie, że teraz już nie jesteś z tym sama, daje ogromnego kopa. Pisałaś, że byłyście zawsze z Mamą blisko. Uwierz mi, że teraz ta więź dopełni(ła) się, że ta relacja dojrzała. Ze mną tak było.
Pisałaś również, że kiedyś byłaś piękną kobietą. Nadal jesteś! Bez względu na to, czy masz bujne włosy do pasa, czy łysą głowę. Czy masz rządek wywiniętych rzęs, czy nie.
Z pewnością Twoja fizjonomia się zmieniła, bo Ty się zmieniłaś i już nigdy, w żadnym momencie swojego życia, nie będziesz już Tym, kim byłaś przed chorobą.
Choroba uszlachetnia człowieka, pozwala mu dojrzeć i to z pewnością widać w Twoich oczach. A wnętrze masz piękne Kochanie i przez jego pryzmat spójrz na siebie.
Jesteś mądrą kobietą i wartościową. Bardzo. Wykorzystaj to, co masz w sobie najlepsze. A na pewno jest tego wiele. I jeszcze więcej jest w Tobie pokładów, których jeszcze nie odkryłaś. Dostrzegaj rzeczy, na które nigdy nie zwróciłabyś uwagi, gdybyś nie znalazła się w takiej sytuacji. Doświadczenie uwrażliwia.
Teraz już wszystkie wiemy, że jesteś malarką! To świetnie. Nawet, jeśli siły Cię opuszczają – Ty nie odpuszczaj i maluj, maluj Dziewczyno! Zrób z tej choroby pamiętnik. Dokumentuj swoje stany. I przedstawiaj rzeczywistość taką, jaką chciałabyś, aby była.
Głowa do góry!
Całuję ;-)
Witajcie Kochane!
garcia - bardzo dziękuję za informację. U nas chęć powrotu do pracy jest ogromna!
Mam nadzieję, że sił starczy. Wnioskujemy o przyznanie świadczenia na rok. Pracodawca i współpracownicy - wszyscy czekają na powrót Mamy.
Lena31 - życie nie jest sprawiedliwe. Ktoś tam na górze zaplanował jednak dla Ciebie właśnie taką drogę, ale planując ją, wiedział, że podołasz brzemieniu, jakie na Ciebie nakłada, choć słodkie ono nie jest.
Zobaczysz, że za chwilę znajdziesz pomoc. Albo pomoc sama znajdzie Ciebie ;-)
Życzę Ci dużo siły w tej Waszej wspólnej walce. I niekończących się pokładów spokoju. Pamiętaj, że nie jesteś sama ;*