Ostatnie odpowiedzi na forum
Nutka zbierała prywartnie na Avastin. Jednak nie wiem jak to jest. Czytam o przetokach i problemach z zatokami po Avastinie. Ja Avastinu nie brałam a jednak żyję bez wznowy 25,5 miesiąca od ostatniej chemii przy FIGO 4, a kojarzę dziewczyny, które miały wznowę w trakcie podawania Avastinu. Dlatego nie wiem w sumie pomaga ten Avastin czy nie... :(
Przykro mi :( Spoczywaj w pokoju Nutko [*] Ja z kolei dziękuję za kciuki. Pomogły. U mnie wszystko okay. Następna kontrola w maju. 28 miesięcy od operacji i 25,5 od ostatniej chemii.I tak się to życie plecie, życie i śmierć się przeplata, radość i smutek.
Czarownico, wodobrzusze w sumie nie daje objawów. Kuknij do wikipedii. Ale na początku choroby jak się nad tym zastanawiałam, to cały czas myślałam, że je mam, a usg pokazywało, że nic się nie dzieje, więc nie myśl o tym- szkoda czasu. Pozdrawiam :-)
Sylwia1122 przy cięciu pionowym pas jak najbardziej wskazany. Uchronił mnie przed zrostami i ułatwił pionizacje po radykalnej rozległej operacji. Dzięki za kciuki Dziewczyny :) Po kontroli w Walentynki dam znać co i jak. Zdrówka Kochane :-)
Super Miłka :-) Oby tak dalej w zdrowiu :-) U mnie mija dokładnie 25 miesięcy od ostatniej chemii. Kontrola w Walentynki. Ciekawe czy ten dzień obdarzy mnie miłym prezentem czy niemiłym. Oczywiście pomału stresik jest, ale cóż... jestem tylko człowiekiem. Miłego dnia Dziewczyny :-)
Sylwio, z usg czy tk nikt Ci ostatecznej diagnozy nie postawi, tylko z wyniku histopatu. A jeśli idzie o informacje. Mnie zapytano czy chcę wszystko wiedzieć? Czy wolę żeby zamiast mnie informować kogoś bliskiego? Czy w ogóle zgadzam się na informowanie bliskich o moim stanie zdrowia? I do moich decyzji się zastosowano. Nie wiem, może inne dziewczyny miały inaczej. U mnie było tak jak napisałam.
Faktycznie równocześnie. Ja też na początku leczenia myślałam, że mi może czegoś nie mówią, żeby mnie nie martwić, ale dziewczyny z sali mówiły, że tak nie jest. Miały rację. Przekonałam się, że lekarze traktują mnie jak należy i mówią wszystko co wiedzą i próbują pomóc. Choroba onkologiczna to jednak zbyt poważna sprawa, żeby bawić się w jakieś gierki czy kłamstwa. Trzeba mówić prawdę i wdrażać leczenie. Kiedyś za komuny to może pacjentów oszukiwano, ale teraz mówi się im wiele, żeby mając świadomość sytuacji lepiej współpracowali w trakcie terapii.
Sylwio, lekarz widzi, że wyciął jakąś zmianę, ale bez wyniku histopatologii nie wie co to jest. Może tylko snuć domysły. Gdyby to było widać na oko, to nie trzeba by było badań. Nie spotkałam się z tym, żeby lekarz oszukiwał pacjenta. Za dużo myślisz i niepotrzebnie tworzysz teorie spiskowe. Będzie wynik, to Ci wszystko powiedzą. Trzeba czekać, nie ma rady. Wiem, że to nie łatwe, ale tyle babek przed Tobą dało radę, to i Ty dasz. Uszy do góry :)
Nie ma żadnych idealnych wymiarów dla nowotworu złośliwego i jakiejś tego rodzaju zależności. Ważny jest rodzaj nowotworu i stopień złośliwości, rozmiar jest na pewno mniej istotny. Ważny jest wynik badania histopatologicznego po operacji, który wyjaśni wszystkie wątpliwości.
Miałam taką operację. Przebiegła bez komplikacji. Uśpili. Nic nie czułam. Obudziłam się na sali pooperacyjnej. Rano wstałam się umyć, bo pielęgniarka powiedziała, że to ważne, żeby ruszać się jak najprędzej, aby w środku wszystko się ładnie poukładało, zwłaszcza jelita i by nie było zrostów. Bólu jakoś nie odczuwałam zbytnio, zwłaszcza, że nigdy nie odmawiają środków przeciwbólowych. Od początku używałam pasa pooperacyjnego, który ułatwia poruszanie i łagodzi dolegliwości. Można go kupić w aptece za około 50złotych. Po tygodniu od operacji zazwyczaj wychodzi się do domu. Ja byłam 10dni, bo miałam dwa dni temperaturę, więc potrzymali mnie dłużej na wszelki wypadek. Będzie dobrze :-) Nie martw się :-)