Domatorka, rocznik 1967. Diagnoza: sierpień 2014, FIGO 4, radykalna operacja: październik, chemioterapia 3 cykle przed operacją, 3 cykle po - taxol plus carbo. Koniec leczenia 31.12.2014. Jak dotąd wszystko w porządku.
od 2015-03-28
ilość postów: 336
Domatorka, rocznik 1967. Diagnoza: sierpień 2014, FIGO 4, radykalna operacja: październik, chemioterapia 3 cykle przed operacją, 3 cykle po - taxol plus carbo. Koniec leczenia 31.12.2014. Jak dotąd wszystko w porządku.
Szczęśliwych chwil w gronie bliskich :) W prezencie dużo zdrowia :) Wesołych świąt Kochane :)
Nie kojarzę nikogo z wysokim markerem i zmianą łagodną, już prędzej ze wznową przy niskim markerze. Co do objawów to w sumie nie miałam żadnych mimo figo 4 i markera 6983, ani boleści ani wodobrzusza. Mój nowotwór wykryto właściwie przypadkiem . Nie bardzo rozumiem czemu lekarz nie widzi niczego szczególnie niepokojącego w markerze 240, który przecież kilkakrotnie przekracza normę, ale nie jestem lekarzem. TK i USG jest tu w moim pojęciu niezbędne. Co do operacji to nie zawsze jest od razu. Nie tylko ja miałam najpierw chemię a potem operację, więc pewnie i bez chemii jak pacjent jest w dobrej formie tydzień w tę czy tamtą stronę o niczym nie decyduje. Tak czy owak marker 240 daje mocno do myślenia.
Przeczytałam całe to forum. Tyle historii, tyle ludzkich losów. Wielkie wyrazy uznania dla wszystkich bliskich chorych. My chorzy potrafimy dać Wam popalić. Cóż, jednak rak to specyficzna choroba. Boimy się bólu, cierpienia i śmierci bardziej niż inni chorzy bo taka jest natura raka. Ja akurat musiałam być twarda bo tak potoczyło się życie, że w domu to ja robiłam zawsze za podporę mężowi i synowi poza okresem walki z depresją. Musiałam zacisnąć zęby i żyć jakby choroby nie było, inaczej rodzina by mi się rozleciała. Wiem co to bezradność wobec choroby bliskich bo wiele lat opiekowałam się chorym bratem. Nic bardziej nie wpływa na ludzkie życie niż choroba. Ani bieda ani inne kłopoty. Wiele się mówi o postawie, o optymizmie, pozytywnym myśleniu i że to ma wpływ na skuteczność leczenia. Być może. U mnie tak nie było. Miałam sporo zmartwień w trakcie choroby, stresów, pesymizmu, dni okropnych a jednak leczenie się powiodło. To, że ktoś jest w bardzo złej formie psychicznej nie znaczy, że leczenie choroby nowotworowej się nie uda. Zresztą z biegiem czasu i forma psychiczna się poprawia. Wierzę, że Twojej mamie MW lekarze pomogą i postawią ją na nogi fizycznie i psychicznie. Trzymajcie się i chorzy i ich bliscy :) Życie jest jedno i krótkie. Trzeba je przeżyć najlepiej jak się da.
MW, największy wpływ na swoje reakcje kiedy rośnie marker czy dzieje się coś złego ma sam chory. Wiem po sobie. Mój mąż i syn wszystko bardzo przeżywali a ja starałam się wynajdować sobie najróżniejsze zajęcia żeby nie myśleć. Najważniejsze to nie leżeć i nie myśleć tylko coś robić, choćby czytać czy rozmawiać, zajmować się domem i swoim hobby, no i nie izolować się od ludzi. Wiem jak to jest z depresją, wiem jak potrafi dopiec i trudno tu coś doradzić. W trakcie leczenia byłam w dobrej formie, bo pewnie zmobilizowałam wszystkie siły aby dodatkowo nie dołować bliskich. Przy tym depresja przychodzi i odchodzi, moja akurat w trakcie choroby odeszła. Widziałam, że dziewczynom pomagał kontakt z pacjentkami poznanymi w szpitalu - wspólne doświadczenia i wzajemne wsparcie. Bardzo bym chciała Ci jakoś pomóc, ale wiem po sobie, że osobę w depresji ciężko zaktywizować. Spędzaj z mamą jak najwięcej czasu i spróbuj rozruszać a drobne przyjemności jak najbardziej. Z całego serca życzę mamie poprawy.
Midi, wzrost markera nie jest duży, a wahania mogą się zdarzyć, no i nadal jest w normie. Przed każdą chemią badano nam marker. Pamiętam jak przed czwartą chemią mój marker wynosił 7 z hakiem a przed piątą 15 z hakiem. Pomyślałam wtedy: no tak, już rośnie, koniec złudzeń, w dodatku się podwoił . Lekarz bez przekonania mówił żebym się nie martwiła. Jednak potem marker spadł i przez ostatnie 3 lata nie przekroczył 9. W listopadzie wynosił 7,7. Nie wiem, ale w tej chorobie nie można niczego przesądzać. Trzeba mieć nadzieję, że los odmieni się na lepsze. Gdyby każdy zły wynik oznaczał najgorsze, wielu z nas już by nie było a jednak żyjemy i nie dajemy się. Pozdrawiam Dziewczyny i każdej życzę dużo zdrowia i siły ducha :)
Midi 90, ja całe chorowanie tak mam. Wolę przed kontrolą myśleć, że wszystko będzie źle i mieć miłą niespodziankę niż uważać, że wszystko będzie super i się boleśnie rozczarować. Tak mi łatwiej, ale wiadomo każdy jest inny.
MW, co do depresji to borykałam się z nią wiele lat. O dziwo w trakcie leczenia onkologicznego trzymałam sie całkiem nieźle. Jeżeli mama korzysta z pomocy poradni zdrowia psychicznego, to warto, żeby tam z nią zajrzeć. U mnie w tym miesiącu minie 3 lata od zakończenia leczenia i teraz dopiero czuję się gorzej psychicznie, więc wróciłam do antydepresantów. Psychika jest ważna i w razie załamania warto skorzystać z pomocy jak najprędzej, bo depresja długo nie leczona lubi przechodzić w stan przewlekły. Jak leżałam na onkologii to przychodziła na oddział pani psycholog i każda mogła z nią porozmawiać. Zapytaj jak to jest u Was. Ja nie czułam potrzeby takiej rozmowy, ale dziewczynom bardzo pomagała.
Tess, tak się złożyło, że ostatnio rozmawiałam o tym z panią doktor na kontroli i mówiła mi, że jak nowa zmiana nowotworowa jest miejscowa czyli na przykład na kikucie kiedy ktoś jest po radykalnej operacji, to możliwa jest operacja a kiedy przerzut jest do węzłów chłonnych to tylko chemioterapia i nic więcej nie zrobią, co mnie trochę zmartwiło. MW, jak mamusia? Pozdrawiam Dziewczyny :)
Witajcie:) Co do swędzenia nie mam żadnych pomysłów, bo nic takiego mi się nie przytrafiło. Czy mogą być zmiany przy niskim markerze? Teoretycznie tak jeśli ktoś nie jest markeroczuły. Nie wiem jak to jest u Ciebie. Nie denerwuj się, tylko czekaj co powie lekarz. MW, nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja i po chemii i po operacji zostawałam w domu sama i nie stanowiło to dla mnie problemu. Małżonek szedł do pracy jak zwykle. Fajnie, że mama już maszeruje. Myślę, że i chemią sobie poradzi. Zdrówka Kochane :)
Tess. Wiem dobrze jak fajnie jest bez chemii ale wiem też, że bez niej nie byłoby mnie dzisiaj. Przemyśl wszystko. Poradź się może jeszcze innego lekarza. Powodzenia