kaja1, Wygrał

od 2013-01-13

ilość postów: 108

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Witajcie Kochani :) Fajnie, że macie dobre wiadomości :) Nixe, bardzo się cieszę. Upewnij się tylko, że możesz legalnie pracować przy całkowitej niezdolności do pracy i zapewne dodatku pielęgnacyjnym, żeby się nie okazało, że będziesz musiał zwrócić pieniądze ZUS-owi. Iwonko, proponuję jak najszybciej wizytę u urologa i to prywatną. Nie ma na co czekać. Diagnoza musi być. Skoro masz blisko do Poznania czy Piły, tutaj Wielkopolanie :) podpowiedzą Ci, gdzie się zgłosić. Podaj bliżej swoją lokalizację, będzie prościej. Co do reklamy, to właśnie o to chodzi, że wymieniamy się tu doświadczeniami, adresami przychodni, nazwiskami lekarzy i wszystkim, co może się komuś przydać. Dzięki temu sami też wzbogacamy swoją wiedzę i o to tu chodzi. Bolek, jak dużo jeszcze tej chemii Ci zostało? Czy ja dobrze zrozumiałam, że bierzesz tabletki? Pozdrawiam Was cieplutko w tę zimną jesień. :)

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Hejka Kochani :) Dona, cieszę się bardzo. Wiem, co znaczy czekać na wyniki... Ech. Super, że chociaż ten aspekt masz z głowy. Janku, odejście kogoś, kto tu był lub kogoś nam bliskiego jest dołujące, faktycznie, ale ja nauczyłam się, że każdy przypadek jest inny i że nie należy generalizować. Na początku choroby męża wyczytywałam wszystko, co tylko było dostępne dla zwykłego człowieka i zmartwienie mnie zabijało, potem już wiedziałam, że trzeba iść torem własnego leczenia i tu na forum pytać o rzeczy potrzebne. Cóż, nie każdemu się udaje pokonać gada, to nasza codzienność. Ja właściwie tu nie wróciłam, tylko miałam krótką przerwę. Sami rozumiecie, że gdy jest ciężko, człowiek chce wylać żale, a dla zmagających się z chorobą, nie zawsze jest to przyjemne... Bolek, masz rację z tą rodziną, to prawda, że tu stajemy się sobie bliscy i choć to choroba jest tym, co nas łączy, to zawsze chcemy najszybciej podzielić się tu naszymi troskami i radościami. Widzę, że tak źle tej chemii nie znosisz, to dobrze. Mój mąż w dniu podania czuł się dobrze, potem kolejne dni strasznie wymiotował i czasami miał podwyższoną temperaturę, dzień przed chemią znów wracał do życia i tak w kółko. Ale ludzie tam przyjeżdżali po chemię, jak po witaminy, super się czuli i nie narzekali. Eliee, fajnie, że spacery w udziale przypadły Tobie, zawsze to jakaś odskocznia choć na chwilę, co do jedzenia, to zdrowe produkty na pewno pomagają w walce z chorobą. To tyle w ten piękny, jesienny wieczór. Buziaki Kochani.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Hejka Kochani, eliee, nie czytałam jeszcze wszystkiego, ale wiem, co znaczy walczyć, wiem też, co znaczy przegrać i mierzyć się z poczuciem bezbrzeżnej niesprawiedliwości, lęku, samotności.... Wiem też, że to będzie powoli słabnąć, że muszę sobie poradzić. Moje "tabletki szczęścia" nadal leżą w szufladzie. Nie odważyłam się ich wziąć, mimo zaleceń lekarza, głównie odstraszyło mnie to, że po nich nie można oddawać krwi, a to sprawia mi chyba większą przyjemność, niż zmniejszenie codziennego bólu. Bolek, super, że tak dobrze to znosisz. Jestem pełna podziwu, głównie - tylko się nie obraź- z powodu Twojego wieku i długiej drodze przebytej w walce z tym gadem, Twojej i Twojej żony. Musisz być bardzo pogodnym człowiekiem. Fajnie tu, mimo wszystko :) Buziaki Kochani.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Hejka Kochani, eliee, nie czytałam jeszcze wszystkiego, ale wiem, co znaczy walczyć, wiem też, co znaczy przegrać i mierzyć się z poczuciem bezbrzeżnej niesprawiedliwości, lęku, samotności.... Wiem też, że to będzie powoli słabnąć, że muszę sobie poradzić. Moje "tabletki szczęścia" nadal leżą w szufladzie. Nie odważyłam się ich wziąć, mimo zaleceń lekarza, głównie odstraszyło mnie to, że po nich nie można oddawać krwi, a to sprawia mi chyba większą przyjemność, niż zmniejszenie codziennego bólu. Bolek, super, że tak dobrze to znosisz. Jestem pełna podziwu, głównie - tylko się nie obraź- z powodu Twojego wieku i długiej drodze przebytej w walce z tym gadem, Twojej i Twojej żony. Musisz być bardzo pogodnym człowiekiem. Fajnie tu, mimo wszystko :) Buziaki Kochani.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
I zdublowało :(

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Zatęskniłam za Wami... Obiecałam sobie wcześniej podczytywać regularnie, ale jakoś mi nie wyszło. Cieszę się, że w miarę u Was ok, choć nie przeczytałam wiele. Witam nowe "przypadki". Bądźcie tu, bo to ważne, że są wokół Was ludzie gotowi nieść pomoc i dzielić się wiedzą, której nigdzie indziej nie zdobędziecie. Fajnie Was czytać :) Ech..., nie wiem, co napisać. Jakoś czas leci, już prawie pół roku. Smutno i pusto, ale przecież niczego nie zmienię. Nie męczę nikogo moją żałobą, to jest tylko dla mnie. W pracy normalnie, poza tym, że więcej pracuję, w domu pustka bezbrzeżna i niemoc mnie ogarniają. Przez całe lato nie zrobiłam nic w ogródku, nawet trawy nie kosiłam... Trochę zarosło, mimo upałów, ale jakoś nie mogę. Nie wiem, jak się ratuję przed upadkiem totalnym, ale jakoś się trzymam. Kibicuję Wam wszystkim i waszym bliskim z całego serca. Będę już teraz z powrotem. Buziaki.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Zatęskniłam za Wami... Obiecałam sobie wcześniej podczytywać regularnie, ale jakoś mi nie wyszło. Cieszę się, że w miarę u Was ok, choć nie przeczytałam wiele. Witam nowe "przypadki". Bądźcie tu, bo to ważne, że są wokół Was ludzie gotowi nieść pomoc i dzielić się wiedzą, której nigdzie indziej nie zdobędziecie. Fajnie Was czytać :) Ech..., nie wiem, co napisać. Jakoś czas leci, już prawie pół roku. Smutno i pusto, ale przecież niczego nie zmienię. Nie męczę nikogo moją żałobą, to jest tylko dla mnie. W pracy normalnie, poza tym, że więcej pracuję, w domu pustka bezbrzeżna i niemoc mnie ogarniają. Przez całe lato nie zrobiłam nic w ogródku, nawet trawy nie kosiłam... Trochę zarosło, mimo upałów, ale jakoś nie mogę. Nie wiem, jak się ratuję przed upadkiem totalnym, ale jakoś się trzymam. Kibicuję Wam wszystkim i waszym bliskim z całego serca. Będę już teraz z powrotem. Buziaki.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Zatęskniłam za Wami... Obiecałam sobie wcześniej podczytywać regularnie, ale jakoś mi nie wyszło. Cieszę się, że w miarę u Was ok, choć nie przeczytałam wiele. Witam nowe "przypadki". Bądźcie tu, bo to ważne, że są wokół Was ludzie gotowi nieść pomoc i dzielić się wiedzą, której nigdzie indziej nie zdobędziecie. Fajnie Was czytać :) Ech..., nie wiem, co napisać. Jakoś czas leci, już prawie pół roku. Smutno i pusto, ale przecież niczego nie zmienię. Nie męczę nikogo moją żałobą, to jest tylko dla mnie. W pracy normalnie, poza tym, że więcej pracuję, w domu pustka bezbrzeżna i niemoc mnie ogarniają. Przez całe lato nie zrobiłam nic w ogródku, nawet trawy nie kosiłam... Trochę zarosło, mimo upałów, ale jakoś nie mogę. Nie wiem, jak się ratuję przed upadkiem totalnym, ale jakoś się trzymam. Kibicuję Wam wszystkim i waszym bliskim z całego serca. Będę już teraz z powrotem. Buziaki.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Dziękuję Wam Kochani. To trudny czas dla całej naszej rodziny. Jakoś staramy się funkcjonować, choć bywa ciężko, bo każdy z nas inaczej tę "żałobę" przeżywa. Do tego codzienność, która czasem nas przerasta- formalności, tłumaczenia, telefony... Ech... Czytałam długo na bieżąco, ale bałam się napisać, najpierw dlatego, że nie chciałam, żeby mąż to czytał, potem, żeby nie zapeszyć i nie przelać tutaj czarnego scenariusza. Niestety, nie pomogło. Pamiętam, jak zaczęły się pierwsze bóle, mąż od razu skojarzył tę sytuację z Hanią. Ból nogi tak silny, że nie dawał spać ani funkcjonować... Na szczęście są poradnie leczenia bólu, tzw. hospicja domowe, dzięki czemu udało się ból wyeliminować i jakoś do końca dobrnąć w świadomości. Najgorsza jest ta pustka i wszechogarniające poczucie niesprawiedliwości świata.

Rak pęcherza moczowego

9 lat temu
Witajcie Kochani. Smutne mam wieści, nam się nie udało. Mąż zmarł 11 kwietnia. W sierpniu okazało się, że ma wznowę nowotworu, guz mniej więcej 5 cm średnicy w loży pęcherza. chirurdzy nie chcieli operować, bo dotykał do naczyń biodrowych. Pozostała nam chemia, która niestety nie dała efektu. Po 4 miesiącach okazało się, że guz był chemooporny i powiększył się jeszcze do 8 cm, dając przy tym przerzut na kość biodrową. Mąż dostał tylko raz drugą edycję chemii, innej kombinacji, bo a to zła krew, a to kreatynina... marcowy tomograf wykazał przerzut na wątrobę. Odmówiliśmy dalszej chemii, bo tak naprawdę ona tylko wyłączała go z życia. Myśleliśmy, że dzięki temu zyskamy więcej czasu. Nie poszło po naszej myśli. Pozdrawiam Was zwyczajowo i zdrówka życzę.