Ostatnie odpowiedzi na forum
Chłopaczyska Nasze Kochane! Z okazji Waszego święta oczywiście zdrowia! Ale też radości, miłości, marzeń - tych spełnionych i tych do spełnienia! uśmiechajcie się! Buziaki!
dodiderek z dietą faktycznie trzeba uważać na początku, ponieważ jelita są naruszone i źle funkcjonują. Najlepiej gotowane mięsko, produkty półpłynne, żeby było lżej, a jak minie trochę czasu, powoli wracać do normy. Tylko normalne jedzenie powoduje, że wraca się do normy. Nasza koleżanka leczyła się amigdaliną i dietą, przez którą zagłodziła się na śmierć. Masakra.
No się towarzycho rozbrykało, że ho ho :)
Heniu, było super, no okazy, aż ślinka ciekła :) Fajny klimacik, zresztą ja bywam na moto weteran bazarze w Łodzi, więc jest mi to bliskie.
Remil, nareszcie coś zaskoczyło. Jedź, jedź i koniecznie dziewczyny zabierz ze sobą.
Beata, panikuj, bo to już Twój koniec :) po operacji panika się skończy :) będzie dobrze!
Karola, to, że lekarz jest miły, nie znaczy, że kompetentny. 20 marca to bardzo odległy termin, jeżeli oczywiście prawdą jest, że jest tak źle. Trzeba by znać wyniki histo. My tu już powoli kończymy medycynę na specjalizacji urologiczno - onkologicznej. Mamy też fakultet z psychologii, a i o filozofię zahaczamy czasem.
renesme :) jestem z Ciebie dumna! :) Mam nadzieję, że zabawa do białego rana zrekompensuje Ci chociaż część poświęcenia :) Jak się już jutro ockniesz, zdaj koniecznie relację.
Beata, Ty się nie przygotowywuj. Korzystaj z czasu do operacji, a potem ze wszystkim sobie poradzisz.
Remil - wychodź!
:)
Sierotka, popieram Cię w 100%!!! Ja zrobiłam tak samo. Początek był trudny, płakałam, że mąż nie stosuje się do diety, że nadal pali, że to, że tamto, a ja żyły wypruwam, żeby spełnić wszelkie zalecenia. Nadszedł jednak TEN DZIEŃ, że zdałam sobie sprawę, że każdy dorosły człowiek odpowiada za siebie. Przecież wie, co można, a co nie. Wyluzowałam, zostawiłam mu wolną rękę i tak jak Sierotka, zajmuję się własnymi sprawami. Mąż niepełnosprawny ruchowo nie jest, umysłowo również. Wyzbyłam się też poczucia winy i niedosytu, że może coś jeszcze mogę lub powinnam. I tak trzymam. :)
renesme... to właśnie to, o czym przed chwilą pisałyśmy z Sierotką. :( Brak słów. Strasznie mi przykro, że tak wygląda wdzięczność za to, co z siebie dajesz. Ech, wypłacz się, może emocje trochę opadną? Przytulam Cię mocno i siły życzę.
terefere- jesteś bardzo dzielną kobietą!
Heniu - to faktycznie już czas na przygotowania do sezonu. Ja jutro idę na wystawę "Motocykl wczoraj i dziś". Będzie super.
Czarownico, gdzie się zapodziałaś, Babciu? :)
Beatka, ja nauczyłam się już nie słuchać w zasadzie, co ludzie mają do powiedzenia na temat przypadków różnych chorób, ich przebiegu itp. To jest trochę tak, jak jest się w ciąży i się człowiek nasłucha, jak to jedna rodziła 24 godz., druga w bólach nieziemskich... i strach zabija radość z noszenia dziecka pod sercem. Ludzie lubią wyolbrzymiać, prawda jest taka, że każdy przypadek jest inny, czego my tu wszyscy jesteśmy najlepszym przykładem. Właśnie dlatego lubimy "to miejsce", bo możemy dzielić się doświadczeniem i wspierać nawzajem. Nie przygotowywuj się na najgorsze i nie miej czarnych myśli. Nie ma takiej sytuacji, z którą człowiek by sobie nie poradził. Malutkimi kroczkami ogarniesz wszystko :)
Buziaki Kochani i zdrówka :)
Hejka Kochani :)
Dodiderek - super, pisz na bieżąco, co się dzieje i jak to jest z dnia na dzień lepiej. Gdzie tata był operowany, bo chyba mi to umknęło?
Remil - nie Twoją winą jest brak odpowiedzialności Twojego taty!!!! Sami świata nie naprawimy, ja często sobie to powtarzam. Wiem, że najgorszym uczuciem jest bezsilność, ale na siłę nic nie zrobisz. Twój tata tego nie zrozumie, bo zawsze przy nim byłeś, więc nie czuje się za siebie odpowiedzialny, tylko zrzuca to na Ciebie. A Ty masz swoje życie i zadręczanie się bezmyślnością, a wręcz złośliwością chorego, nic nie zmieni. Jest ciężko. Cholernie ciężko, ale zrobiłeś i robisz, co tylko mogłeś. Wykazałeś się odwagą i niebotycznym poświęceniem. Wszyscy jesteśmy z Ciebie dumni. A teraz czas pomyśleć o sobie!
Beat - super wiadomośc, pewnie, że będzie dobrze :)
Beata41- nie możesz mieć czarnych myśli, widzisz, że my wszyscy przechodziliśmy przez piekło diagnozy, bólu, strachu, komplikacji przeróżnych, ale trzeba mieć dużo siły, którą właśnie z optymizmu się czerpie. Będzie dobrze, człowiek poradzi sobie w każdej sytuacji :) Jak już będzie "po", to odetchniesz z ulgą i każdy kolejny etap będzie przybliżał do normalności. Czekanie jest najgorsze, bo potem nie ma czasu na myślenie :) Bądź dzielna:)
Witajcie Kochani! :)
Czytam na bieżąco i cieszę się każdą dobrą wiadomością. Faktycznie, choroba wyprawia przeróżne rzeczy z psychiką człowieka. Ja też jestem po drugiej stronie, czyli osobą narażoną bezpośrednio :) Czasami bywa trudno, bo jednak zawsze pamięta się o tej gadzinie, która czyha, ale trzeba żyć normalnie i pozwolić żyć też chorym. Trzeba znosić ich euforię, załamania, strach... ale życie toczy się dalej i liczy się każdy dzień.
Remil, wyłaź z tej czarnej dziury i wracaj do nas :) Z tatą porozmawiaj po prostu, niech stroi fochy. Dajesz z siebie wszystko i nie powinieneś mieć sobie nic do zarzucenia. Pomyśl też czasem o sobie, przy tej dobrej muzyce zwłaszcza.
Buziaki kochani i zdrówka :)