Ostatnie odpowiedzi na forum
Agasiu,czasem lepiej zbyt dużo nie czytać.Jak zacznie się czytać o chorobach,o objawach to wszystko można przypasować do siebie.Trzeba znależć jakieś zajęcie które odciągnie od "ciągłego wyszukiwania w necie" :))))))))
Agasiu i pewnie dobrze robisz :)) Katowanie się na siłebo gdzieś pisza,że nie wolno bo ktoś tam coś tam stwierdził....Często jest to stwierdzeniem chwilowym .Podobnie jak to ,co bardziej szkodzi kawa czy herbata,masło czy margaryna itd Trzeba podchodzić do wszystkiego z dystansem.Szkodliwe substancje kryją się nie tylko w pożywieniu ,a w środkach czystości a w powietrzu,a w kosmetykach.Wszędzie jest pełno substancji o charakterze rakotwórczym.Nie dajmy się zwariować.Już raz na nas padło ! Nie chce mi się wracać do "naturalnych"środków do mycia itd Jak sprzatam w łazience to uzywam domestosa i innych śr a nie wlewam octu bo mi śmierdzi i tyle.Jak mam ochotę na słodkie to tak jak Ty ,potrafię zjeść cały batonik chałwy aż mnie zemdli.Potem długo już na nią nie mam ochoty. Pozdrawiam ciepło
O tym,ze należy eliminować z diety cukier to wiem.z zastosowaniem tego w zyciu bywa różnie......Słodkości nieraz się chce i bardzo trudno sobie odmówić.Sama staram się nie stosować żadnych preparatów wielowitaminowych.Mam tutaj na myśli te o bardzo bogatym składzie,których nazwami nas bombardują na każdym kroku.Owoce sezonowe zajadam natomiast w dużych ilościach.Lepsze zawsze są te nie przetworzone czyli "na surowo".Pozdrawiam
widze ,że to choróbsko upodobalo sobie świat medyczny (ja jestem farmaceutką) :)))
u mnie pierwszą tomografię miałam rok po leczeniu,w szpitalu i w czasie chemii nikt nawet nie proponował.Do tej pory miałam cztery razy.
Droga Ano-mar, byłam operowana w styczniu 2006 roku,przyjęłam 6 cykli taksol+cisplatyna.Mój lokator to cystadenocarcinoma papillarae serosum.Niestety nie miałam określenia G ani Figo.Wiem ,że guz był bardzo duży 10x20x1 cm (!),ograniczony do jednego jajnika.Po pól roku leczenia wróciłam do pracy.Myśl o powrocie bardzo mnie podbudowywała.Koleżanka,która bardzo liczyła na powrót do pracy niestety nie wróciła,dostała rentę.Poczatkowo bardzo się podłamała.Teraz jest już u niej lepiej bo znalazłą sobie jakieś dodatkowe zajęcia.Aha,zachorowałam mając 47 lat,o chorobie dowiedziałam się w swoje urodziny!
No widzisz! To działa!Nasycaj oczy tymi pięknymi widokami.Kiedyś nie byłam taką romantyczką.Kiedyś ktoś mnie pytał ,co we mnie choroba zmieniła.Dało mi to trochę do myślenia.Doszłam do wniosku ,ze zmienił się mój wyglad(zawsze miałam długie włosy,byłam szczuplejsza),upodobania co do kolorystyki ubioru (teraz odwazniej korzystam z nasyconych kolorów,zaczęłam regularnie dbać o wygląd zewnętrzny-kosmetyczka,makijaż,kiedyś nie robiłam tego wcale lub bardzo nieregularnie.Byłam bardzo pochłonięta pracą.Idąc ulicą patrzyłam bardziej pod nogi niż w niebo.Teraz patrzę w niebo,na drzewa.Potrafię się zatrzymać i przyglądać kwiatom,ptakom.To wspaniale mnie uspokaja.To takie moje małe radości,które teraz wypełniają moje życie.Kiedyś bardziej myślałam o przyszłości,co będzie kiedyś.Teraz myślę ,co jest dziś,czyli zmieniła mi się perspektywa.Nie jestem z zawodu psychologiem ,być może popełniam wiele błędów ale dobrze mi z tym a chyba o to chodzi.Nie jest tak różowo zawsze.Gorzej jak słyszę,że ktoś znajomy odchodzi,że mu się niestety nie udało,ze było już za póżno....Mam chwile zwątpień,obaw,strachu jak każdy.Patrząc na siebie (tak z boku) mam czasem wrażenie ,że przyjęłam trochę filozofię bohaterki z "Przemineło z wiatrem".Kiedyś byłam osobą bardzo twardo stapającą po ziemi.To tyle przemyśleń na wieczór.
ano-mar pisząc to,wiedziałam ,że Ty też wiesz :) Tylko miałaś taką chwilkę słabości.Nikomu one nie są obce.Kiedy zaczynałam swoje spotkanie z chorobą nie było ani tego forum ani temu podobnych.Mnie właśnie tego kontaktu też bardzo brakowało.Czasem chodziło o odpowiedzi na bardzo proste pytania.Pozdrawiam z promieniami jesiennego słońca.Spójrz w górę,na niebo i pomyśl przez chwilę,jak dobrze ,że mogę to zrobić i poczuj się przez chwilę obłokiem....To tak dla oderwania od tych ciężkich myśli.
droga ana-mar,każda z nas,mająca za sobą walkę z chorobą ,pewnie boi sie kazdych badań.Nie jesteś wyjątkiem.Badanie to zawsze stres.W nas ,w naszej psychice zaraz zaczyna pracować wyobrażnia,która niestety działa bardzo negatywnie w tej sytuacji.Myslę,ze musimy (ja też),nauczyć się z tym strachem żyć.Życie po ,nigdy nie jest takie samo jak przed.Rózni się poziomem naszych doświadczeń i poziomem świadomości o chorobie.Dlatego pewnie zasze słyszymy,ze należy cieszyć się każdą chwilą...
Droga ana-mar co do bólu...Miewam bóle w takich dziwnych miejscach np kolano,pięta,obojczyk.. Boli przez jakis czas,potem mija bezpowrotnie.Przyczyny nie znam ale jest to denerwujące.