Ostatnie odpowiedzi na forum
Więc czemu mi wszyscy lekarze ( niech policzę...czterech) mowiło tak: " mmhmm", potem kiwanie głową, albo 'a skąd mam wiedzieć jak to się potoczy" albo "generalnie tarczyce idą dobrze ale...(tu rozłożenie ramion)" lub "proszę być dobrej myśli". Zaden ale to żaden nie powiedział mi nic pozytywnego dlatego mam chyba niesamowitego pecha albo ktoś tu kłamie. Nie wiem... głowa mi puchnie, nie mam nawet siły płakać a płakałam równo dobę (nie spałam nic od wczoraj) i tak leżę i czekam znowu na własną śmierć. We wczorajszych ciuchach a co. A mam takie zawroty głowy że na leżąco trzymam się rękami łóżka, miał tak ktoś? paranoja, żeby chociaż umrzeć nie można było bez męczarni! :( Dobrze że masz takie przykłady w otoczeniu, ja mam same zgony dookoła. To wszystko biorąc do kupy nie daje szans na pozytywne myslenie, musiałabym być szalona żeby się nie przejmować i wierzyć że będzie dobrze skoro nigdy nic nie było dobrze.
Ona
Czy ta dziewczyna tez miała pęcherzykowego? Nie tyle co mam złe przeczucia co mnie ten lekarz wczoraj wytrącił z równowagi na którą ciężko pracowałam, bo w sumie za miesiąc mam jechać na kontrolę a ten mi na to że juz za późno, no jak k...wa za późno skoro w listopadzie na usg było ok, nic nowego się nie pojawiło, podobno ten rak wolno rośnie, jeszcze początkowe stadium i teraz taki dym. Za dużo w tym sprzeczności i tylko mam teraz zszarpane nerwy i jeden wielki mętlik. Cały dzień, już dziesiątą godzinę czytam fora i sama nie wiem czy wycinać czy zostawić jak czytam co się dzieje przy odstawieniu hormonów, jak i tak w upały mdlałam do tej pory i ciągle mi było słabo nie wyobrażam sobie tego...
w sumie to czuję się jak na samym początku drogi tylko chyba nieco gorzej bo wiedza jest większa, sprzeczności też więcej i coraz większy bałagan.
a lekarz powiedział że tak czy siak chirurg od nich cofnie mnie tam gdzie operować drugiego płata nie chcą bo "nie lubią po kimś poprawiać". Czyli czara dupa.
Jeszcze bym się nie przejmowała może aż tak gdyby to był brodawkowy...
zaskoczona
Dziękuję...za wszystko.. ja też bym chciała usłyszeć że prawda o tej chorobie jest taka że się na to nie umiera. wszędzie jednak widzę że na pęcherzykowego się jednak umiera stosunkowo szybko. Załamana jestem. Myslałam że to wszystko jest pod kontrolą a tu drugi lekarz krzyczy dlaczego tak z tym chodzę...Ciekawe ile mi zostało...
a przypomnę jeszcze że rak pęcherzykowy pT1a. Jakby to miało znaczenie...ale chyba nie ma.
Byłam operowana w klinicznym szpitalu na chirurgii ogólnej i endokrynologicznej (koniec września). na wizycie pooperacyjnej byłam raz w listopadzie-usg: węzły czyste, loża czysta na drugim płacie zmiana 2mm (w czerwcu też taka wielkość tej zmiany więc stoi w miejscu), teraz w marcu miałam mieć kolejne usg i jakimś cudem biopsję tej małej zmiany. A dzisiaj zadzwonił endo i mowił że mam jechać juz teraz zaraz natychmiast...
nic już nie rozumiem.
póki co nie jestem w stanie nigdzie jechac, nawet wstac się i ubrać-raz że jestem chora, dopadł mnie jakiś cholerny wirus a u nas epidemia a dwa że albo nerwy albo lęki albo przerzuty albo cholera wie co jeszcze unieruchamia mnie w łóżku drugi tydzień.
bałagan w głowie mam totalny. w sumie powinnam chyba zadzwonić do tego chirurga i powiedzieć o tej sytuacji ale jedyne co mam do powiedzenia od wczoraj to same bluzgi albo płacz, w takim stanie nici z rozmowy...
Ja po operacji czułam się ok, miałam jakieś tam napadowe "cusie" ,że kaszlałam kilka razy i przechodziło, zmieniłam dietę na zdrową, zaczęłam dbać o siebie, miałam coraz więcej planów...lekarz który mnie operował kazał przyjechać w marcu (czyli pól roku po operacji wycięcia tego jednego płata).
tydzień temu w pracy strasznie zaczęło mi być słabo, zawroty głowy, do tego spadek tętna, w histerii miałam maks 60 i okropnie ciężko się oddychało, zero sił przez tydzień, dopiero po tygodniu wstałam z łóżka, okazało się że przedobrzyłam z potasem (5,6 norma do 4,5) i w EKG pierwszy raz w życiu kwiatki wyszły. Całe życie miałam niedobór potasu, z tego tez powodu reguralnie odwoziły mnie karetki a teraz mam nadmiar, od wczoraj wypiłam prawie 3 litry coli teraz żłopię kawę, żeby to badziewie wypłukać, ale dzisiaj też ciężko się oddycha...mierzyłam puls- 72 już (zawsze mialam koło 90 i było mi z tym idealnie) ale serca nie czuję wcale. Okropne uczucie. i ciągle napady lękowe.
zadzwonił dzisiaj lekarz (wczorajszy endo) z informacja że mogę być wezwana w każdej chwili i żebym przygotowała papiery przebiegu operacji ale zapewne chirurg odeśle mnie i tak do miejsca pierwszej operacji. No to jaki sens jechac 200 km po papiery wracać jechać w druga strone kolejne 100 wracać i znowu jechac 200 bo i tak mnie odeślą?
Od rana szukam kogoś na forum kto ma pęcherzykowego i nie mogę nikogo znaleźć, a już na pewno nie ma nikogo kto tyle chodzi z drugim płatem...
a w tych nerwach myśleć się nie da.
i ciągle mi słabo.
:(
Ona26
Generalnie to jest jedna wielka kołomyja. Tam gdzie byłam operowana(200 km od domu)- wstrzymują się z wycięciem drugiego płata, "do obserwacji". Ale że muszę być u siebie pod opieką endokrynologa (bo jak do tej pory od września to miałam zbadane przez rodzinnego raz wapń i raz TSH)- poszłam, a ten zbulwersował się dlaczego mam ten płat skoro powinnam dawno go nie mieć i że za niska dawkę hormonów więc od razu podniósł na 100. Teraz mam czekać na telefon w sprawie przyjazdu na operację- w inne miejsce, do jeszcze innego miasta. Mam złe przeczucia i już tego nie ogarniam nerwowo.
Witajcie KOCHANI.
Po wielu miesiącach szukania lekarza dzisiaj się dowiedziałam że byłam źle leczona do tej pory(za mała dawka hormonu, od jutra 100) plus- druga operacja w trybie pilnym czyli pewnie na dniach i czekam na telefon.
Do tego wyszły zaburzenia rytmu bo chyba przegięłam z potasem (mam też go nadmiar), żelaza tez sporo za dużo, i hiperprolaktynemię czynnościową...
Dziwnie mi z tym wszystkim, niby po jednej operacji jestem i wiem jak to jest, niby wiem że ten dziad jest pęcherzykowy ale czuję że skończyły mi się siły żeby ponownie to wszystko przechodzić, potem te jodowania, tycia.... nie, nie , chyba nie tym razem... U wszystkich le[iej tylko u mnie jakoś nic na lepsze się zmienić nie chce.
R.....30
Witaj "pęcherzykowcu"- mój histpat praktycznie identyczny, z tą różnicą że rozmiar o 1 cm większy ale też zakwalifikowany do pT1a. i mam zachowany drugi płat na którym tez coś siedzi ale nie spieszy im się wcale żeby to wyciąć. Co do jodu, wiadomo- nie odpowiem. Dopiero w marcu jadę do szpitala na biopsję i ponowne usg.
Zaskoczona
Witaj, ja jestem od września coraz bardziej zaskoczona bo nie rozumiem tego leczenia, innego niż wszystkie ;) Dzięki za numer tel, w razie czego sobie zapisałam.
Udanej niedzieli wszystkim życzę.
Ona
GRATULUJĘ ! TERAZ O SIEBIE DBAJ I NIE SKACZ ZE SCHODÓW ;)