Ostatnie odpowiedzi na forum
No to działasz ekspresowo. Leżanka powiadasz? No, może być wesoło. Droga Shanto, to nie kpiny, nigdy w życiu. Ale widzę korytarz w Zgierzu i nie widzę tam miejsca na leżankę , mam nadzieję, że jakoś Cię zmieszczą w pokoju. Będzie dobrze, nie martw się.
A w izolatce ( o ile będzie Ci potrzebna wizyta w niej), to już nijak leżanki nie zmieszczą i tam będziesz miała łóżko na 100%. Jeżeli masz pytania o Zgierz, służę pomocą, byłam tam wiosną tego roku.
Hej Shanta.
Jestem pierwsza co zawsze wypisuje o raku brodawkowatym teksty w stylu: "taki rak to nie rak".
Ale mikrorak czy nie, nie chciałabym mieć tego w sobie, ani sekundy. W Wikipedii jest jedno zdanie, które daje do myślenia : nieleczony prowadzi do śmierci.
I dla mnie tyle w temacie.
A jak napisała Kasiab, trzeba to świństwo wyciąć i już.
Bułka601
Dziewczyno, trzymam kciuki mocno, żebyś jeszcze chwilę wytrzymała. Ja miałam hormon odstawiony na 3 miesiące, tak wyszło. I wiem jak się czujesz. A opuchlizna na twarzy, no.....narzeczona Frankensteina jeżeli chodzi o mnie w końcowym stadium. Lekarze w szpitalu już nawet z nami żartowali, wiedząc, że można i nie sprawią przykrości mówiąc: ależ Pani wyjściowo wygląda.....Tia....Teraz też jestem na etapie bez hormonu, kolejna wizyta w szpitalu się zbliża, ale całe szczęście efektu zombie jeszcze nie osiągnęłam. Ale kłopoty z chodzeniem już mam. Bułka, nie daj się! Wytrzymasz.
Ja też jestem kobietą, choruję na raka, ja już nie mam wątpliwości i żyję. Nie trzeba martwić się na zapas, moim zdaniem, jak już wielokrotnie pisałam, należy brać byka za rogi, wtedy kiedy się pojawi. Nie dywagować, tylko zaczekać na diagnozę, a potem działać i robić co się da. Dotyczy to wszystkich Twoich dolegliwości. I dobrze poznać wroga, w moim przypadku raka brodawkowego tarczycy. A jak się wroga pozna, to można powtórzyć za lekarzami, aż do znudzenia: taki rak, to nie rak. Np. a propos przerzutów min. o których piszesz. Ja już trochę kolęduję po szpitalach i lekarzach, to trochę wiem o co kaman z moją chorobą. Ale nie ukrywam, że internet i fachowe strony były dla mnie źródłem wiedzy. Po "wspaniałym" telefonie z newsem roku: ma Pani raka, usiadłam, poczytałam i zawołałam alleluja, dzięki, że to TYLKO to. Co do ciąży, to pogadaj z naszymi mamami z forum.....
Pysia.
Na początek dwie najważniejsze sprawy. Postaraj się uspokoić. I poczytaj nasze forum od początku. I zobacz, jak dziewczyny radzą sobie z chorobą, wątpliwościami, a wreszcie jak dzielimy się radami, które pomagają funkcjonować, jak już ktoś zachoruje. Jak już zachoruje, podkreślam, bo Ty jesteś przed biopsją, która ma dopiero pokazać co dzieje się w Twoim organizmie. Ja miałam 3 guzki, z czego to ten najmniejszy okazał się być rakiem, a nie największy. Na wynik musiałam poczekać niecały tydzień, a po tym czasie zadzwoniono do mnie z hiobową wieścią. Wtedy świat mi się zawalił (tak, tak, truizmy wyświechtane) a teraz traktuję raka jak chorobę, która mi dokucza, a ja ją pokonuje dzień po dniu. No i rak tarczycy to nie rak :-), jak wiecznie słyszę od lekarzy. Poczytaj forum to zrozumiesz dlaczego. U Ciebie będzie wszystko ok. Zobaczysz. Niczego się nie bój.
Bułka61
Musisz mi uwierzyć, że ja nie żadna przedstawicielka i ani lobbystka firmy :-)
Ja też mam wrażenie, że moja blizna od początku żyje własnym życiem i robi co chce :-)
basia49
No to teraz nabijemy kasę firmie produkującej cudowny lek ;-)
Można kupić w każdym Rossmannie, a teraz w Superpharmie mają promocję i dla posiadaczy ich karty jest tańszy o dychę.
http://www.bio-oil.com/pl
Basia49
Jak to dobrze, że wracasz do zdrowia. Moja blizna też szczypała i ciągnęła, szczególnie w nocy podczas snu. Potrafiłam się budzić kilka razy. Pomimo, że stosowałam przepisane maści. Mnie, niestety zrobił się bliznowiec. W tej chwili stosuję Bio-Oil. Na moją bliznę działa rewelacyjnie. Po 2 dniach stosowania blizna zbladła
(czary :-), a zalecają stosować ten olejek systematycznie przez 3 miesiące.
Herbata z bazylią powiadasz......Dla mnie brzmi super.
fasola 1983
Ok, zastosuje się i nie będę pyszczyć :-) Przyjdzie jesień i jej długie wieczory, zasiądę przed forum i przeczytam je od deski do deski, żeby już nikogo nie irytować "wałkowaniem".
kasiab
Temat był może wałkowany, ale piszemy wszyscy ze sobą raczej na bieżąco. Nie czytałam wszystkich postów,jest 70 stron rozmów. Nie podoba mi się, że tak na mnie naskoczyłaś, mamy sie chyba tutaj wspierać i wyjasniać ewentualne wątpliwości, a takie pojawiły się u mnie po przeczytaniu Twojego postu. Twierdzę nadal, że nie można iść do kina i przez 2 godziny narażać kogoś na "promieniowanie". A do sklepu na kilka minut owszem można, jak się jest do tego zmuszonym. (czas przebywania z innymi ma ogromne znaczenie) Wszystko opisane było w kilku stronnicowym poradniku, który dostałam w szpitalu przed jodowaniem. I również usłyszałam diametralnie inne wskazówki co do postępowania "po" od lekarza. I faktycznie nie dyskutujmy na ten temat.
Wyraźnie napisałam, że każdy ma inne wskazania jak ma się zachowywac po "jodowaniu". W zależności od dawki radiojodu nam podanego i czasu w jakim nasz organizm go wydala. A to sprawa indywidualna. Nie neguję słów Twojego lekarza, podkreślam, że chciałam wyjasnić wątpliwości, a Ty mnie tak niegrzecznie zjechałaś. Przykro mi się zrobiło......