Ostatnie odpowiedzi na forum
Nini86 mojej mamie dokładnie w takim czasie po 1 chemii zaczęły wypadać włosy. Mama ma perukę syntetyczną, tylko na wyjścia z domu (bo po domu chodzi w chustce, albo w ogóle bez, peruka niezbyt wygodna i mówi, że czuje się jak w czapce)... ma tak świetnie dobraną, że nawet ludzie którzy wiedzą, że jest chora nie mogą uwierzyć, że włosy już wypadły i to co ma na głowie jest peruką. My właśnie ze względu na koszty w ogóle nie brałyśmy pod uwagę naturalnych.
Lena24 hmmmm... nie wiem czy powinnaś się poświęcić... to Twoja decyzja. Wiesz, różnie to bywa, ale Panie z tego forum, które się leczą i moja mama też są raczej samodzielne... może da się pogodzić własne życie ze wspieraniem mamy.
Co do operacji Twojej mamy i tego, co napisałaś o tym zabiegu.... wprawdzie lekarzem nie jestem, ale rozmawiałam z lekarzami i czytałam wiele o raku jajnika i przyznam, że pierwsze słyszę... z resztą co do operacji raka jajników są wyznaczone standardy postępowania...
Czarownica zadała istotne pytanie, czy mamę operował chirurg onkolog/ ginekolog onkolog?
Lena, ja jestem 2 lata starsza od Ciebie, moja mama ma 53 lata. Rozumiem doskonale co przeżywasz.
Moja mama jest na zwolnieniu i będzie się starała o rentę, ale wiem z tego forum, że niektóre panie pracowały.
Co do Twojego samopoczucia, nie jesteś samolubna, musisz zadbać o siebie, bo jak mniemam musisz być teraz podporą dla mamy. Moja mama mówi, że najbardziej doskwiera jej to, że my się martwimy i najbardziej ją boli, że musimy patrzeć na jej cierpienie i chciałaby żebyśmy żyli własnym życiem. Jesteśmy przy niej ja i mój brat, ale to ja jestem upoważniona do otrzymywania informacji o jej stanie, rozmów z lekarzami i jak to córka myślę, że bardziej to przeżywam.
Dla mnie najgorszy był czas diagnozy, bo jak opisywałam tu kilka razy była ona kompletnym zaskoczeniem gdyż mama była przygotowywana do operacji niezłośliwych mięśniaków. W nocy robiłam wszystko żeby nie spać, bo tak się bałam kolejnego dnia i nowych informacji, niestety złych. Doszło do tego, że miałam (mam...) silną nerwicę, objawiającą się ostrym kłuciem w klatce piersiowej, który potrafił nie ustępować przez tydzień. Zaczęłam dbać bardziej o siebie sama zapisałam się do ginekologa (czekam na wizytę), zrobiłam wszystkie badania podstawowe, bo wiem, że ja muszę być zdrowa i silna! Przyznam, że przez całe życie to raczej mama była podporą dla mnie, a teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. Zadbaj o siebie dziewczyno, a mamie będzie też łatwiej jak będzie widziała, że jesteś dzielna. Wiem, że to bardzo trudne, ale tak trzeba.
Teraz jest już trochę lepiej, człowiek to takie stworzenie, które do wszystkiego się może przyzwyczaić, ale i tak to życie jest inne... ciągły niepokój, stres, po prostu przeraźliwie boję się tego co będzie. To bardzo trudna sytuacja. Może chciałabyś skorzystać z pomocy psychologa może nawet psychoonkologa? Może Twojej mamie by to też pomogło?
Ja do psychologa chodzę, ale chodziłam już wcześniej, teraz wiadomo nasze rozmowy krążą wokół choroby mamy.
Piszesz o planach na przyszłość... nie wiem jaka jest Twoja sytuacja rodzinna, ale czy zmusza Cię ona do porzucenia tych planów? Czy może uda się to pogodzić?
Ja nie mieszkam z mamą, jest z moim bratem. Ja pracuję w innym mieście, robiłam doktorat, ale wzięłam roczny urlop, jeżdżę w każdy weekend do domu i jestem przy mamie w szpitalu, bo leczy się tam gdzie mieszkam. Póki co mama prowadzi normalne życie w domu, oszczędza się, ale sprząta, gotuje, odwiedza koleżanki, załatwia sprawy na mieście itd. Mama pracowała całe życie i tak jak mówisz takie siedzenie w domu ma na nią negatywny wpływ, ale ma cudownych znajomych, którzy zapełniają jej trochę czas. Ja jak pojadę do domu też staram się zabrać ją na spacer, wymyślamy jakieś nowe potrawy itd.
Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki za wyniki histo!
Hej Lena24. Jak poczytasz to forum to przekonasz się, że ta choroba jest nieobliczalna, a statystyki nie zawsze się sprawdzają. Są tu kobiety o wyższym stopniu zaawansowania, które nie mają wznowy kilka lat, albo walczą już kilka lat. Macie już wyniki histo?
Co do zaawansowania... kolejny dowód, że ta choroba jest nieobliczalna, moja mama np. nie miała wodobrzusza, a były przerzuty i duże zaawansowanie...
Co do jedzenia, to ja mogę powiedzieć jak odżywia się moja mama (schudła tylko trochę po operacji, ale teraz waga w normie, jest bardzo szczupłą osobą). Wiem, że dużo osób stosuje diety itd., ale mama tak jak jej doradziła lekarka je po prostu smaczną kuchnię domową. Z "nowości" to pije sok z buraków i sok z pokrzywy, tyle.
juststaystrong ja mamie włosy obcięłam jak właśnie zaczęły wypadać garściami, było to stresujące bo bała się głową poruszać no i te włosy były wszędzie na poduszce, jak gotowała, więc ściełyśmy na jeżyka. Może zaczekaj aż zaczną się sypać, objawia się to najpierw bólem i swędzeniem skóry głowy. Mówię poczekaj, bo jna oddziale spotykałysmy Panie, które to dopadło dopiero po 3-4 chemii.
Pozdrawiam wszystkich w tę paskudną pogodę... marzę tylko, żeby wrócić do łóżka.
Kucja z okazji urodzin zdrowia i samych cudownych chwil ♡♡♡
A Wam wszystkim ciepłych rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy !
juststaystron moja mama pije rano siemię lniane. Prócz tego pomagał jej espumisan i suszone śliwki, jogurt Acyivia o smaku suszonej śliwki
U mojej mamy bóle kości pojawiły się po drugiej chemii. Mówiła, że ją rwie jak na grypę, ale dużo mocniej. Po trzeciej chemii też wystąpiły, ale już słabsze.
EDSO1 mojej mamie też wypadły włosy po pierwszej chemii, zaczęły się mocno sypać i tak jak mówisz miejscami łyse placki. Obcięłam jej włosy na jeżyka i o dziwo dalej miejscami gołe placki a w niektórych miejscach ten jeżyk rośnie i trzymają się twardo.
juststaystrong ja również dołączam się do trzymania kciuków :)
ania_walczę_o_mamę super, że choroba zatrzymana i oby pokonana na zawsze :)
U mojej mamy trochę mniejsze bóle kości niż po drugiej chemii, ogólnie do przeżycia, trochę dokuczają zaparcia.
Pogoda paskudna, a w Rzeszowie leje co chwilę jak z cebra... oby święta były ładniejsze :)
Chwaliłam się spadkiem markera u mamy lekarka mówiła ze bardzo duży. Dziś zerknelam w wypis. Marker przed chemią 737, po dwóch wlewach 99 :) dobrago weekendu wszystkim !