Ostatnie odpowiedzi na forum
Aniu, spokojnie! Myślę, że rodzinny tak napisał, żeby były mocniejsze podstawy do uznania niepełnosprawności na dłuższy okres czasu i uzyskania renty. Z mężem na chemioterapii leżał młody chłopak z nowotworem jądra. Bardzo dobrze zareagował na chemię, lekarz rokuje pełne wyleczenie. Mam nadzieję, że w waszym przypadku też tak będzie. Rak jądra dobrze reaguje na chemię, w 90% -kończy się sukcesem.
Moni, wszystko co chciałabym powiedzieć, napisała już Ania. Jest mi bardzo przykro, współczuję Ci z całego serca. <3
Obiecuję już nie "biadolic" na forum, ale czasem łapię takiego doła, że nie mogę się powstrzymać :-( Szczegolnie po takich smutnych chwilach, których ostatnio tu nie brakowało. Jasne, że boję się przyszłości, życie jednak toczy się dalej i muszę sprostać wyzwaniom jakie niesie ta choroba. Chyba bardziej przeżywam ten fakt, niż mąż którego to bezpośrednio dotyczy. Albo dobrze to ukrywa...
Leon , jak pisze Sawusia, twój wynik daje b.duze szanse na wyleczenie.
Trzymam kciuki! ;-)
Sawusiu, Aniu- mam dokładnie jak Wy. To życie w ciągłym leku jest koszmarne. Kiedy patrzę na swojego męża z tymi workami na brzuchu, łysa głową i wymeczonego chemią ogarnia mnie taki żal,że trudno opisać. Widzę, że stara się udawać, że to go nie ogranicza, ale przecież tak nie jest. Mąż ma nastawienie do życia zadaniowe -jest choroba to trzeba z nią walczyć i tyle. Ale na ile mu tych sił wystarczy?... Rozpakowalam niedawno jego torbę na basen (chodził popływać kilka razy w tygodniu), widziałam w jego oczach rezygnację, to już nie wróci. Nie wróci dawne dobre życie... Szlag! :-( Nie wiem nawet jak będzie wyglądało dalsze leczenie, 8 lutego ma mieć TK i wtedy będziemy wiedzieć coś więcej, jeżeli dobrze zareaguje na chemię będzie nadzieja na radioterapie lub zabieg. Dziwne to wszystko, rak został, ale węzły są czyste- 7mm,więc chyba to jeszcze proces ograniczony miejscowo.Nie ma co "gdybac", trzeba znowu cierpliwie czekać...
Moni, właśnie najbardziej boję się przyszłości ze względu na cierpienie jakie się wiąże z tą chorobą.
Patrzeć bezsilnie jak cierpi ktoś ukochany to najgorsze. Nienawidzę tej choroby...
Moni, szczere wyrazy współczucia. Są takie chwile, kiedy trudno coś więcej powiedzieć. Trzymaj się, życzę sił żeby przejść przez ten czas.
Tak mi przykro.
Wszystko pokaże Ci pielęgniarka stomijna, spokojnie :P
Na zaparcia mąż bierze doraźne Lactuloze., A może sprawdzą się u was krótsze dreny, więc nie będziesz musiała wymieniać. I pamiętaj żeby mąż dużo pił, to ważne.
Aniu, jeżeli kupiłaś worki z długimi drenami(150 cm), puść na podłodze, tylko włóż do jakiegoś pojemnika.
Aniu, czyli masz wszystko! ;)Nie wydawaj całej kasy, zorientujesz się czego Ci potrzeba w miarę czasu, to dokupisz. Pasta uszczelniająca wystarczy Ci na dłużej, ja jedną tubke używam juz dwa miesiące.