Ostatnie odpowiedzi na forum
Enni, początki są trudne, ale powoli wszystko wraca do względnej normy. Mama pozbyła się bólu i ciągłej potrzeby korzystania z toalety, do worków i ich pielęgnacji szybko przywyknie. Wazne żeby teraz nabierala sił do dalszego leczenia.
Trzymaj się dzielnie, jesteś b.mloda więc sił musi Ci starczyc na b.dluuuugo,zadbaj o siebie <3
Chociaż wiem jakie to trudne... ;-)
Czarownica,mąż jest w trakcie radioterapii. Jeżeli radio dotyczy j.brzusznej zalecenia dietetyczne są rygorystyczne. Bez laktozy, błonnika, itd. Naświetlania niszczą kosmki jelitowe, dlatego trawienie jest utrudnione.Nie każdy organizm reaguje na radio negatywnie, ale dla bezpieczeństwa, żeby zapobiec zaparciu lub biegunce jest taka dieta.
Czarownica <3Witaj!
Mąż dostał rozpiskę diety
-bez nabiału
-owoce to banany, borówki i gotowane jabłka
-warzywa to gotowane ziemniaki i marchewka
-tylko jasne pieczywo
-bez kasz, wyjątkowo manna
-gotowane białe mięso
-zero przypraw
Nie wiem jak przy takiej diecie można mieć siłę na leczenie? Podczas chemioterapii mąż jadł prawie wszystko, dużo warzyw, owoców, kasz,kiszonek i widać było, że mu to służy. A teraz? tragedia!:-(
Aniu, mój mąż też ma naciek na odbyt, dlatego tak się wystraszylam.
Teraz kiedy zmieniona jest dieta, jelita inaczej pracują (brak błonnika), jest skłonność do zaparć, a to pewnie podrażnia odbyt.
Szlag! I tak źle i tak niedobrze.
Musimy to jakoś przetrwać, będzie dobrze!
Aniu, a co do "bójki" syna, to niestety, zdarza się. Hormony buzuja, szybciej pięści idą w ruch niż głowa. Nieprzyjemna sytuacja, ale to nie dramat. Syn będzie miał nauczkę żeby powstrzymywać emocje, a kuzyn żeby nie dokuczac.
Trzymaj się ciepło :-)
Witam <3
Aniu, czy lekarz stwierdził, że te bóle to wynik złej diety? Przestraszyłam się trochę, bo mój mąż też nie do końca przestrzega zaleceń i podjada sobie zabronione składniki.
Do tej pory nic go nie boli, w sumie od kiedy wyszedł ze szpitala w listopadzie nie brał wcale leków p/bólowych.
Nie odczuwa też żadnych dolegliwości po naświetlaniach, ale z tego co wyczytałam to skutki uboczne zaczynają się ok.trzy tygodnie po rozpoczęciu radio.
Mam nadzieję, że jakoś to przetrwa, dopiero doszedł do siebie po chemii, cholera!
Jeszcze się uparl i codziennie dojeżdża (100km w jedną stronę) a powinien wypoczywać.
Ale nic na to nie poradzę, w końcu to dorosły facet i wie co robi...
:P
Witam <3
Jednak rak to choroba nie tylko osoby nią dotkniętej,ale całej rodziny. :-(
Przewraca życie do góry nogami, burzy spokój, zabiera radość.
Od momentu diagnozy już nic nie jest takie samo.
Bogda, też skupiam się wyłącznie na chorobie męża, z zadbanej i uśmiechniętej kobiety została "kupka nieszczęścia".Dopadła mnie depresja, nie mam na nic sily i ochoty. Też boję się o swoje zdrowie, bo czuję, że ulecialy ze mnie siły witalne.
Najgorsze, że mąż to widzi i dodatkowo zaczyna martwić się o mnie. Błędne koło. :-(
Niby oswoilam się z sytuacją, ale strach jest dominującym uczuciem, chyba czas skorzystać z pomocy specjalisty.
Aniu, jak mąż po pierwszym tygodniu radio?Trzyma dietę? Ja staram się dostosować do zaleceń, ale to prawie niemożliwe, jak gotować tylko ziemniaki i marchewkę?Drastycznia zmiana diety, bez błonnika,nabiału, warzyw i owoców spowalnia też trawienie. Szukam przepisów w necie,ale wszędzie piszą to samo,bezwzględna dieta przez radio jamy brzusznej.
Mąż codziennie dojeżdża,czuje się dobrze i jak na razie nie odczuwa skutków naświetlania.
Trzymam kciuki za pomyślne leczenie bliskich naszych "dzielnych córek".Najgorsze jest czekanie, potem powoli wszystko wraca do względnej normy i leczenia staje się częścią życia.
Pozdrawiam serdecznie
<3 <3
Bogda, to bardzo dobra wiadomość, że brak komórek złośliwych:-)
Może nie będzie wskazań do radykalnej, tylko do innej terapii? Po tylu zabiegach TURT,jakieś zrosty czy blizny to chyba naturalne?
Witam <3
Aniu, mój mąż też naświetlony ;-)
Zdecydował, że sam pojedzie (jaki samodzielny :P)
Dzwonił, że jeszcze raz miał tk (chyba), pani "porysowala" go flamastrem i naświetlili go. Nic nie czuł i trwało to chwilkę.
Za to potem... obszernie opisał gdzie był na obiedzie, co jadł, wstąpił do CUKIERNI i na zakupy... itp. Teraz jest w hoteliku", rozgląda "się za dziewczynami i tak w ogóle to jutro wraca i jednak będzie dojeżdżać.
Dostał listę co może, a czego nie może jeść i się podlamal.Czy Twój mąż też dostał takie wytyczne?
Aniu, cała moja nadzieja w tym leczeniu, mocno wierzę, że się uda...
Enni, oczywiście, że w mamy przypadku usunięto pęcherz, lekarz miał na myśli ewentualne nacieki.
Takie informacje są przekazywane natychmiast po operacji.
Przepraszam, że Cię wystraszylam :-(
Chciałam tylko przekazać, że nawet jeżeli w czasie zabiegu nie jest możliwe usunięcie wszystkich tkanek zajętych nowotworowo,to jest dalsze leczenie jest możliwe.
Mój mąż też ma dwa worki, po prostu zabieg bez ingerencji w jelita jest mniej obciążający.
Ze względu na obecność komórek rakowych w węzłach, mama powinna szybko dostać chemię i dlatego zabieg był mniej inwazyjny,Daję szansę na szybki powrót do kondycji żeby rozpocząć chemię albo radioterapie.