od 2019-12-06
ilość postów: 229
Mysza, ja wróciłam tak jak ustaa, tzn pod koniec października skończyłam leczenie, na początku maja kolejnego roku skończyłam zasiłek rehabilitacyjny, wybrałam zaległy urlop, nową "gruszkę" i pierwszego lipca wróciłam do pracy. Ja nie miałam co ukrywać. Przed leczeniem odchodziłam z pracy w takim stanie, że nie mówiąc nic każdy wiedział o co chodzi. Nowym pracownikom się nie chwalę, ale stara załoga wie i wspiera. Ja mam dodatkowo stomię a w międzczasie miałam jeszcze nefrostomię. Teraz pracuję zdalnie. To mnie dobija, wpędza w podły nastrój. Z jednej strony nic mnie nie rozprasza i pracuję nawet szybciej. Z drugiej obecność ludzi bardzo mnie pokrzepia. Ja jestem 2 lata i 8 miesięcy po radykalnej.
Aga, mi powiedziano, że kontrolne TK robi się co najmniej 5 tygodni po ostatniej chemii. Wcześniej mogą wyjść takie przekłamania w postaci fałszywych oznak wznowy. Wiadomo, że różnie to może być i nawet w takim czasie wznowa jest możliwa, ale postaraj się na razie nie panikować. Bóle pleców, miednicy, nóg to chyba normalne po naszej chemii.
Ania007, oczywiście, że USG nie pokazuje co dokładnie w nas siedzi. Dopiero badanie histopatologiczne i ludzkie oko na żywo jest w stanie stwierdzić z czym mamy do czynienia. Co do menopauzy, ja jestem dwa i pół roku po operacji a nadal mam od czasu do czasu napady gorąca, wypadają mi włosy i mam zmienne nastroje. Do Najnowszych Dziewczyn - nie szalejcie z tymi markerami bo nic Wam to nie da i zwariujecie ze stresu! Nawet w czasie leczenia nie robi się tak często markerów. Poczekajcie spokojnie na wizyty u lekarzy. Na to co oni powiedzą i co zlecą.
Daisy, jeśli chodzo o usg, to ja na nim nic nie widzę nawet jak lekarz wskazuje mi różne rzeczy palcem. Mam na pamiątkę zdjęcie nerki i choćby nie wiem co, ja jej tam znaleźć nie mogę. Co do bólu, wszystko jest możliwe. Mi np. puchła noga, a jednej kobiecie zrobiły się zatory w nodze - tak się dowiedziała o raku jajnika. Ale, ja kilka lat temu też miałam taki niepewny obraz, a po wycięciu zmiany okazało się, że jest łagodna. Tak, że poczekaj na dalsze leczenie, ewentualnie histopat.
Nie mam doświadczeń bo po pierwsze po prostu nie lubię brać suplementów, w ogóle leków, po drugie lekarz wskazał mi tylko jeden lek ziołowy, ale ja go nie kupiłam z bardzo prozaicznego powodu, a mianowicie nie umiałam rozczytać nazwy bo zapisał mi ją odręcznie. 😁😁😁 Ania, szkoda, że "ścigamy" sie "która lepsza" w takiej nieprzyjemnej sprawie jak wodobrzusze...ale jest to dla mnie traumatyczne wspomnienie. Ten ból, ta słabość. Ale wiesz, czasem jak teraz zaczynam narzekać, wpadam w złe nastroje to myślę o tamtym czasie i cieszę się, że teraz jest tak dobrze. I oby było tak jak najdłużej.
Ja nie wiem gdzie ta woda się tam zbiera. To znaczy wiem😁, ale chodzi mi o ilość. Mi podczas pierwszej operacji nie wiem ile odbarczono, ale też wyglądałam jakbym szła rodzić. Trzy miesiące później miałam operację radykalną i wtedy ponownie miałam znów 5 litrow wody. Nie miałam wtedy wcale dużego brzucha...
Nina, spokojnie. Nie nakręcaj się. Ja kilka lat temu miałam podwyższony marker i dziwny obraz w usg a okazało się, że to torbiel endometrialna. To że kilka lat później zachorowałam na surowiczego raka jajnika... coż. Dopiero histopat odpowie na pytanie, czy jest to zmiana złośliwa. Jeśli nie reaguje na leczenie to znaczy, że trzeba diagnozować dalej.
Madzior, kilka lat temu też miałam "dziwną" torbiel, ale też miałam lekko podwyższony marker, i lekarz też kazał mi to usunąć. Z tego co mówił, gdy torbiel rośnie, niezależnie od markera, bo nie każda kobieta jest wysokomarkerowa, tzn. są kobiety z rakiem i bardzo niskim markerem, trzeba usunąć i zbadać. Na co czekać? Ostatnio byłam z córką u ginekologa, i pani doktor rozpytywała, czy w rodzinie był rak jelita, żołątka, otrzewnej... Tak że lepiej dmuchać na zimne.
Anjika, nie bronię lekarza, ale oni jak nie widzą nic niepokojącego to po prostu nie dają skierowania na marker.
Carlos, pamiętam jak byłam już w dość ciężkim stanie i pojevhałam na usg. Myślałam, że mam problemy gastryczne. A radiolog powiedział mi, że mam szybciutko iść do ginekologa, że nie będzie mi ściemniał, że to na sto procent rak. Ale... nie mam panikować bo teraz to dobrze leczą, mam skupić się na leczeniu bo przede mną co najmniej kilka lat życia. Ja mu uwierzyłam, uspokoiłam się, zawzięłam się i jestem!
Tak więc Nesia, Anijka, Carlos - będzie dobrze, bo musi być dobrze!