Ostatnie odpowiedzi na forum
Oj Ewcia, u mnie słabo z tym słońcem:) Ale pijękawkęi lecę do pracy -ostatni dzień przed dłuższą nieobecnością, muszę pozamykać kilka spraw:)
Kuma, mam nadzieję, że to bardzo dobry specjalista, liczę, że mnie dobrze "orżnie":)
Aniu, no to w dobre miejsce "napłynęłaś":):):) Kołobrzeg to fajne miasto z dobrym powietrzem, mam nadzieję, że dobrze się tam czujesz:) Ja w każdym razie tęsknię za kołobrzeskimi "przeciągami":)
Aniu Szymczak, a wiesz, że wychowałam się w Kołobrzegu? Do dziś mieszka tam moja mama i kilkoro przyjaciół z liceum i podstawówki:) Miałam jechać do mamy na Boże Ciało, ale czekałam na łóżko, więc utknęłam w Trójmieście, ale strasznie tęsknię za moim kochanym miastem. Pomachaj proszę ode mnie mewom z mola (albo z latarni, jak wolisz:)
Kuma, tak, dr. Dudziaka, dlaczego pytasz?
Barcelona, masz nicka mojego ukochanego miasta:) Niestety przez tę cholerną chorobę nie mogłam pojechać na zaplanowany w zeszłym tygodniu wyjazd, a moje kochane dziewczyny (współpracowniczki) były biedne tak załamamne i przygnębione moim stanem, że każdą wolną chwilę spędziły pod kocem w hotelu zamiast biegać po Rambli:) Ale jeszcze się odkuję i już zapowiedziałam mojemu mężowi, że jak tylko mój stan się poprawi (a tego jestem więcej niż 100% pewna) to zabiorę go do Barcy i przeciągnę po ulubionych knajpkach:) Póki co kupiłam w Biedronce hiszpańskie wino (może nie powinnam, bo mam jakieś g...o na wątrobie, ale chrzanię, raz się żyje:), popijam i czerpię z Waszych wpisów samą dobrą energię:). Ja jestem twarda baba, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, co nie znaczy, że średnio raz dziennie, jak tylko dzieciarnia nie widzi, urządzam dzikie ryki i wycie z rwaniem włosów z głowy połączone z tekstami "jak wy sobie beze mnie poradzicie". Najgorsze jest teraz dla mnie przeorganizowanie mojego życia: mąż nie pracuje w Trójmieście, jestem skazana na pomoc teściowej, miesiąc przed końcem roku musiałam zmienić małej szkołę (na szczęście już raz przechodziła taki manewr, więc teraz wraca do swojej starej klasy, wszyscy tam na nią czekają:), no i małemu przedszkole. Najgorzej znosi to wszystko teściu, który nie do końca rozumie, że teraz przez conajmniej pół roku będzie miał takich upirdliwych lokatorów w domu:) Za to mojej teściowej (z którą nie byłam w najlepszych stosunkach) należy się medal. Zachowała się super, uruchomiła wszystkie swoje możliwe kontakty, żeby umówić mnie do jednego z najlepszych specjalistów w Trójmieście i jeszcze zaoferowała pomoc przy dzieciach i w trakcie chemii. Zuch kobita! Ale się rozpisałam, ale musiałam się wygadać. Całuję Was bardzo mocno, Barcelonko trzymaj się dzielnie, co ja Ci tu będę mówić: głowa do góry! Ewcia, czytam Twoje wpisy, wiele przeszłaś, wierzę, że dla mnie to też dopiero początek:)
Dziękuję za dobre słowa:) Jutro jadę do szpitala na badania przed operacją, nikt mi nie powiedział na jakie, orientujecie się o co chodzi? Mam już komplet zrobiony, jakieś dodatkowe potrzebują?
Hej Dziewczyny, znalazłam Wasze forum w rozpaczy po pierwszych wynikach. Trochę się ociągałam z wpisem, ciężko przyzwyczaić się do tego nowego, trudnego stanu, ale kiedy czytam Wasze wypowiedzi, to mi lepiej, wspieracie się nawzajem, a to daje dużo siły. Ja od półtora tygodnia jestem w szoku, bo przypadkowe (wybłagane zresztą) u internisty USG wykazało wielkiego guza na jajniku i wodobrzusze. Potem szybki rezonans, potwierdzenie diagnozy, rzuty do otrzewnej, śledziony, wątroby. W czwartek już szpital i mam nadzieję, że mnie pokroją i wywalą to świństwo, a potem zobaczymy. Najgorsze jest to, że każdy, dosłownie każdy lekarz diagnozował u mnie przepuklinę (którą mam:), a nikt nie zadał sobie trudu zrobienia prostego badania usg, które może uratować życie i zdrowie. Ciężko mi jak nigdy, mam dwójkę fajnych dzieciaków (córa 9 i synio 5 lat) i chciałby z nimi człowiek poszaleć, a tu taki klops:( Boję się jak smok, ale zaprogramowałam się na wyzdrowienie i długie życie, więc nie widzę innej możliwości jak tylko walczyć z tym sk&€@%$nem do upadłego:) Całuję Was gorąco i wspieram mocno:)