Ostatnie odpowiedzi na forum
Ewcyk73, Twojej koleżance wszystko sie zawaliło, a i Tobie nie bedzie lekko bo bedziesz musiała bardzo ja wspierać. Teraz chemie większość kobietek znosi dosyć dobrze bo daja różne leki osłaniajace. Dla mnie najgorszy był 3 i 4 dzień bo wtedy bolą troche mięśni i kości, ale znam panie, które nie odczuwały takich dolegliwości. Niech koleżanka nie nastawia się na najgorsze. Myslę, że wszelkie sposoby wspomagania na własna reke powinna konsultowac z lekarzem. Mnie wręcz powiedziano, żebym nie stosowała żadnych "cudownych" rzeczy bo niektórym pomagają a niektórym moga zaszkodzić. Codziennie rano przez kilka miesięcy piłam tylko siemie lniane, które ochrania jelita. No i ziołowe herbatki.
Napisz jak duże sa zmiany. Zapewne po kilku chemiach koleżanka bedzie miała operację więc tłumasz jej, że wszystko złe zostanie w cholerę wycięte i niech bedzie dobrej mysli.
A "tatus" ? No cóż Maria 58 dobrze radzi, niech chociaz w takiej sytuacji wykaże sie odpowiedzialnością. Życze wam obu dużo siły i optymizmu. <3
Czarownico, trzymam kciuki aby sprawy skończyły się po Twojej mysli :)
Lawendowa, dziekuje za ciepłe słowa :) i zycze Tobie jak najmniej zmartwień. Ja swojego męża nie moge namówić na jakies badania kontrolne bo mówi, ze jedna chora osoba w domu wystarczy (kochany jest ale upary jak kłapouchy) :)
Princess, dziewczeta dobrze Ci radzą. Nie zadreczaj sie, jesteś młoda i korzystaj z zycia ile możesz, a prawdziwych zmartwień - z przyczyny, którą zakładasz - najprawdopodobniej wogóle nie bedziesz miała.
Rozgadałam sie ostatnio na forum :) ale jestem na urlopie. Byłam kilka dni na zielonym, uroczym Podlasiu. Sa to moje rodzinne strony i zawsze wracam tam z sentymentem :)
<3
Leno, mnie pobolewa w miejscu jajników oraz wycietego wyrostka. Moja dr onkolog oraz dr robiaca usg mówia, że to zrosty. Dzisiaj miałam usg i rzeczywiście, oprócz tej zmiany w nadbrzuszu, wszystko inne w jamie brzusznej jest czyste.
Jak szłam dzisiaj na badanie to byłam przekonana, że będe miała wszedzie przerzuty, a jestem raczej trzeźwo patrzącą osobą na świat. Co ten strach z nami robi ?
Nie martw sie, bedzie dobrze :)
Czarownico, dziękuje za słowa pocieszenia :) Mnie tez jest trudno uwierzyć bo naprawdę czuję sie bardzo dobrze, pracuję i jestem pełna energii. Chodze teraz wprawdzie na kinezyterapię bo mam "zamrożony" lewy bark ale wszyscy mi mówią, że wygladam ok :)
Poczekam co powie moja dr. Pozdrawiam wszystkie Syrenki.
Czarownico, tak w sieci wiekszej były ogniska raka od 3 do 5 cm. Marker przed operacja miałam 83,7, także nie był bardzo wysoki a zaawansowanie IIIc. Poza tym w porównaniu do TK z maja to zmiany powiększyły sie o kilka milimetrów.
Jestem dziwnie spokojna, ciesze sie, ze nie ma odległych przerzutów i staram sie myslec pozytywnie. Spotkałam w szpitalu panią, która od 12 lat leczy sie na raka, średnio byłwa co 1,5 - 2 lata na chemii. Wiem, że to nie jest duża pociecha ale świadczy, że można z tym gadem walczyc i nie poddawać sie.
:)
Księżniczko, ja mam marker poniżej 4, a okazało się, że mam wznowę. Marker nie jest czynnikiem specyficznym w danej chorobie chociaz u znakomitej liczby chorych osób jest podwyższony. Własnie wróciłam z usg. Potwierdził sie opis z majowej tomografii. "W nadbrzuszu, w okolicy przedniej ściany brzusznej hipoechogeniczna zmiana o wym. 15x12x21 mm, prawdopodobnie wszczep w sieci wększej". :(
No i na tyle.
Nie panikuję, nawet teraz jestem spokojniejsza niz przed badaniem. Wygląda na to, że jakas pozostałośc po operacji nie do końca została zniszczona przez chemie i teraz sie uaktywniłą.Wizyte rutynowa mam 9 października ale chyba pójdę wczesniej do swojej p. doktór bo zapewne będe musiała zrobić TK, a na niego też trzeba troche poczekać. A może uda mi sie doprosić PETa.
Trudno, za bardzo chcę żyć aby sie poddawać, a poza tym czuje sie świetnie i to małe cholerstwo na pewno mnie nie złamie.
Trzymajcie sie dziewczęta :)
Deblinianka, cieszę się razem z Tobą :) Dobre wiadomości zawsze powodują wzrost nadziei u innych dziewcząt. Życzę Twojej mamie i Tobie już tylko samych dobrych chwil :) i przesyłajcie nam dobrą energię :)
Samsaro, myślę że dobrze robisz. Ciągłe zamartwianie sie i myślenie o ew. raku może sprawić, że inne ważne sprawy i radości życia moga przejśc niezauważone. Mam koleżankę (ok. 40 lat), która ma torbiele na jajniku, ale znalazła sobie dobrego lekarza, który powiedział, że ma żyć normalnie i nie zadręczać się. Zaufała mu. Chodzi na rutynowe wizyty, a poza tym cieszy sie ze swoich dwóch urwisów :). Niedawno rozpoczęła studia podyplomowe.
Dziewczeta, trzeba sie badać ale nie można pozwolić aby złe myśli zdominowały nasze życie. Trzymajcie się :)
Witajcie dziewczęta :) ,
wysoki marker - źle, niski też źle. Ja najwyższy marker przed operacją miałam 83,7. Po drugiej chemii spadł poniżej 4 i tak sie utrzymuje, ale nie wiem czy sie cieszyć czy nie. W maju robiłam tomografię, która wg opisującej dr wykazała wznowę w nadbrzuszu 11x9 mm. Ponoć troche mniejsza była juz w listopadzie tylko poprzedni lekarz tego nie opisał. Po odbiorze wyniku TK pobiegłam do swojego onkologa, który kazał mi zachowac spokój i powiedział, że wcale nie ma pewności, że to wznowa, a nawet gdyby to zmiana jest zbyt mała, żeby podać kolejna chemię.Kazał mi przyjśc w lipcu na rutynowa kontrolę. W lipcu marker oczywiście bez zmian, dostałam tylko skierowanie na usg jamy brzusznej. No i w poniedziałek właśnie ide na to badanie i będę wiedziała co mnie czeka. Staram sie zachować spokój ale same wiecie jakie to trudne.
Nie pisze często na forum ale trzymam kciuki za wszystkie walczace dziewczyny i ciesze sie z kazdej dobrej wiadomości :)
Dziewczęta, godz. 13.
Żegnamy naszą Magg.
."..On Ci szczęście da i wieczność da..."