Ostatnie odpowiedzi na forum
Tess41 współczuję tych wkłuć. Ja też czasami byłam trzy razy kłuta aby założyć wenflon ale nigdy siedem. Teraz przed trzecią linią chemii obiecano mi skierowanie na założenie portu.
Lupus słyszałam, że na początku chemii marker może się podwyższyć, ale najważniejsze, ze teraz spada.
Margareta wiem, że banalne to co powiem ale zawsze trzeba mieć nadzieję. Moja koleżanka pięć lat temu miała operację radykalną i chemię, i dotychczas bez wznowy. Mama Lilith.p też pięknie daje radę tak, że są jakieś pozytywne przykłady. Inne panie dzielnie walczą od lat i też ciągną do przodu. Przeżywamy szok, później nadzieję, a gdy okaże się, że nie jesteśmy przypadkami w statystyce, którym się udało – złość, ale później zaciskamy zęby i zbieramy siły do walki.
Ja 5 kwietnia zaczynam III linię chemii, nie wiem jeszcze jaką ale p. doktor wspominała, że jeszcze jestem platynowrażliwa więc pewnie coś z takich cytostatyków.
Trzymajmy się :) <3
Midi90, ja zawsze miałam robiony marker przed chemią ale wiem, że w niektórych placówkach nie za każdym razem robią. Kiedyś p. dr powiedziała, że marker nie jest 100-procentowym miernikiem i nie musi się go często wykonywać. Może szpitale tak też oszczędzają? Nie mam pojęcia.
Juststaystrong, boli Cię wszystko bo miałaś poważną operację, dużo wycięto i musi się to jakoś poukładać. Staraj się nie domyślać za dużo chociaż wiem, że dobrze jest udzielać rad innym. Sama przez to przeszłam. Ja na wynik TK czekałam od 4 dni do tygodnia.
Juststaystrong, zrozumiałam, że się boisz badań TK? Nie obawiaj się, badanie takie nie boli :) Założą Ci wcześniej wenflon do podania kontrasu, a potem sobie leżysz, a aparat będzie Cie "skanował". Nie musisz nawet się rozbierać. Głowa do góry. Optymalny czas od operacji do chemii to ponoć 4-6 tygodni. A teraz odżywiaj się zdrowo, żeby nabrać sił po operacji <3
Kucja15, dasz radę <3 a ja w czwartek idę do swojej onkolog i będę wiedzieć co dalej. Chciałabym jak najszybciej wziąć chemię bo strasznie dołuje mnie świadomość, że coś zostało po operacji.
Ja też jem wszystko na co mam ochotę. Oczywiście w granicach rozsądku. Niedawno jedna z pań dr powiedziała, żebym zrezygnowała z mięsa, a jej na to, że nie da rady bo ja jestem mięsożerna. Nie jem dużo tego mięsa ale musze zjeść kawałek, żeby się najeść. Pytałam o dietę dwóch prof. onkologów, z którymi miałam styczność i każdy z nich powiedział mi, żebym jadła to na co mam ochotę. Nie ma żadnych badań na to, że jakakolwiek dieta może zwalczyć raka. I tak dzisiaj na obiad pieczona w rękawie cielęcinka z kartofelkami i sałatą :) Ale najpierw spacerek w ramach rekonwalescencji pooperacyjnej :) a jutro na zdjęcie szwów. Wszystko ładnie się goi, i żeby tylko nie ta świadomość, że coś tam jednak zostało to bym była radosna jak skowronek. Ale i tak jestem dobrej myśli :) Pozdrawiam wszystkie Kobietki :) <3
Nini86, picie soków z owoców i warzyw jest bardzo wskazane ale jak się czegoś nie lubi nie warto się katować. Może wymyśl sobie jakiś koktajl, którego jednym ze składników będzie sok z buraka ale w takiej ilości, żeby nie zohydzał Ci reszty :)
Nini86, jeżeli nie lubisz buraczków to nie musisz się nimi zajadać. Moja onkolog na pierwszej chemii powiedziała mi, że nie musze jeść buraczków ponieważ ta ich krwiotwórczość jest mocno przesadzona. Jest wiele innych warzyw, które mają więcej wartości niż buraczki. Bardzo dużo żelaza ma np. amarantus (3 razy więcej niż pietruszka), a najbardziej przyswajalne żelazo znajduje się w mięsie czerwonym.