Wyrzuć z siebie emocje.

Powiedz mu co o nim myślisz, pokaż jak walczysz ...

Akceptuję regulamin

Pokaż

napisany 11 lat temu

Wrzesień 1994 i diagnoza - rak złośliwy tarczycy. Od czerwca 1995 r. jestem pacjentem Instytutu onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach. W marcu 1996 r. podczas USG szyi, stwierdzono podejrzenie o meta węzły chłonne. Zabieg chirurgiczny w czerwcu, a dwa miesiące później radioterapia w Wielkopolski Centrum Onkologii w Poznaniu. Rok 1996 był dla mnie bardzo trudny, natomiast szansa na powrót do zdrowia dodawała nadludzkich sił do wali z przeciwieństwami losu. W moich zmaganiach wspierała mnie żona i dzieci, a dodatkową motywacją do walki o życie byli moi wnukowie - wówczas małe dzieci, a jak tak bardzo pragnąłem być świadkiem ich rozwoju. Marzenia się spełniły. Dzisiaj dwoje z nich jest dorosłymi ludźmi, a trzeci - najmłodszy jeszcze studiuję.
Z należnym szacunkiem wspominam życzliwą atmosferę i serdeczną pomoc członków byłego Zarządu WSM "Krotoszyn" S.A. Po 270 dniach zwolnienia lekarskiego wróciłem do pracy i na to samo stanowisko! Byli to ludzie z klasą!!! Panowie, dziękuję!
Jednak to nie wszystko. Rok 2002 i nowe wyzwanie - nowotwór złośliwy gruczołu krokowego. Jestem po terapii hormonalnej i radioterapii (2003 rok) w WCO w Poznaniu. Należę do ozdrowieńców, którym udało się zwyciężyć raka dwa razy. Nigdy nie zwątpiłem w skuteczne metody leczenia... i raz jeszcze powtórzę za Wieszczem "Niech żywi nie tracą nadziei".
Jan z Krotoszyna (600 627 658)

napisany 11 lat temu

Drogi raku.
Wiem, że jesteś bardzo silny i wszechstronny. Zdaję sobie sprawę, że lubisz terroryzować ludzi swoją potęgą, ale wiedz, że wszyscy stają murem przeciwko Tobie, nie przestraszysz nas kolejną chemią czy przeszczepem. Ludzie w czasie choroby łączą sie w ogromną siłę i zrobią wszystko by się nie poddać. Każdy chory ma nadzieję, a każdego chorego wspierają dziesiątki kochających ludzi. Jeśli wydawało Ci się, że wpędzisz chorych w depresję to muszę Cie rozczarować-ludzie dopiero podczas choroby doceniają życie i nie ma nikogo kto by to zmienił. Wydawało Ci się, że ludzie są egoistami? Myliłeś się, jest coraz więcej młodych wolontariuszy i dawców. Wszyscy chcą pomagać i czerpią z tego ogromną radość. Także przykro mi, ale PRZEGRAŁEŚ.
Aneta.

napisany 11 lat temu

Witam wszystki rakowców tak walcze już 8 lat jesto rak pęncherza 7 lat waliczyłem na wlewkach BCG ale już dalej nie szło i mam usuniety pęcherz obecnie koniczę chemio terapjie

napisany 11 lat temu

WALCZYĆ WIARA WALCZYĆ

napisany 11 lat temu

Żyjemy już ze sobą ponad dwa lata, "wypiłem" przez Ciebie ponad 70 chemii, przeszedłem kilka zabiegów radioterapii i kolejne przede mną, tak jak i wlewów chemii, zabrałeś mi możliwość realizowania swoich zainteresowań, a więc grania w piłkę nożną i siatkówkę. Na dzień dzisiejszy, to Ty wygrywasz, co pokazują wyniki, ale obiecuję Ci, że wrócę na boisko, zarówno na murawę, jak i na parkiet. Pozytywne myślenie, to 90% sukcesu w walce z Tobą, a ja jestem nastawiony na 100%, że Cię pokonam!!!

napisany 11 lat temu

Drogi Raku,
wiem, że byłam u progu tego, by zacząć i być może skończyć z Tobą życie. Przez to, ze nie kochałam siebie wystarczająco mocno, nie wybaczałam sobie błędów i trzymałam w sobie negatywne emocje rosła we mnie nienawiść i agresja do siebie samej, do mojego ciała, do mojego życia.

Wstydziłam się tego, że przez tyle czasu - 26 lat swojego życia nigdy nie byłam u lekarza i nie badałam swoich piersi. Wstydziłam się tego, że nie wiedziałam jak dbać o siebie, więc zamiast wykonać pierwszy krok, tkwiłam w tym wstydzie. Cieszę się, że pewnego dnia po prostu znalazłam w sobie siłę, by pójść na badanie i przekonać się, czy wszystko jest w porządku. Na szczęście - dzięki temu, że przyszłam wystarczająco szybko i wykonałam odpowiedni zabieg - jest. To tylko jeden mały krok, ale zmienił moje życie o 180 stopni, bo wiem, że będę mogła kiedyś być matką. Nauczyłam się czegoś o sobie, o swoim ciele, o swoich potrzebach, o swoich ograniczeniach. Zaakceptowałam, że być może będę miała kiedyś problemy z karmieniem piersią, ale jestem zdrowa. Pokochałam siebie taką jaką jestem i nauczyłam się szanować swoje zdrowie, ciało, która wymaga nieustannej troski i uwagi. Nauczyłam się bardziej akceptować swoją kobiecość i wspierać siebie w spełnianiu swoich marzeń i podążaniu swoją drogą. Nabrałam odwagi, by głośno mówić o tym, co jest dla mnie ważne. Dziękuję Ci za to.

napisany 11 lat temu

Jest wszystko w porządku, każdy rok za mną to wielkie szczęście.Oby takich przede mną jak najwięcej.Wszystkich gorąco pozdrawiam i życzę zdrowia i szczęścia.

napisany 11 lat temu

Rak to choroba cywilizacyjna... coraz więcej osób tak twierdzi, ale dlaczego i skąd się bierze. Moja siostra ma 26 lat i zmaga się z tą chorobą... Piękna, zdrowa matka dwójki synów czym sobie na to zasłużyła? Pewnie nie tylko ja zadaje sobie to pytanie... Przesyłam słowa otuchy dla wszystkich chorych i ich rodzin, którzy pewnie tak samo jak ja czują się okropnie nie mogąc pomóc bliskiej osobie. Łączmy się i wspierajmy w tych trudnych chwilach, a tobie wstrętny raku mówimy stanowcze NIE!!! POKONAMY CIĘ WSPÓLNYMI SIŁAMI!

napisany 11 lat temu

Raku ! - nie jesteś wyrokiem, jesteś wyzwaniem - do stanięcia oko w oko z własnymi lękami, niespełnionymi marzeniami i złożonymi sobie obietnicami bez pokrycia, jesteś wielkim wykrzyknikiem w życiu i wielkim sprawdzianem, nigdy nie wygrasz - ale masz siłę zmian, której to My jednak nadajemy znaczenie i kierunek !

napisany 11 lat temu

10 lat temu powiedziałam ci ŻEGNAJ!!!