Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
iziax
spokojnie :) ja dowiedzialam sie o raku tez jak mialam 23 lata (w sumie to prawie 24 bo zostalo mi pare dni do urodzin) dzisiaj mam 27 :) wszystko jest ok - u Ciebie tez tak bedzie :) endo mi mowila ze ten rak lubi czepiac sie osob mlodych :/ ja swojego raka mialam conajmniej 7-8 lat ale nic o tym nie wiedzialam i tak sobie z nim chodzilam :/ a wykryli mi go przypadkiem (jak poszlam na usg z powaznym zapaleniem ucha lekarz zobaczyla przy okazji guzy na tarczycy)
znam mnustwo osob po tym raku - ktorzy sa po nim nawet - okolo 30 lat :) maja rodziny - dzieci potem wnuki :)
Magdalena ul
oj kochana skad ja to znam :( kazda z nas przeszl przez to i Ty tez przejdziesz :) mowisz ze masz synka - kochana ja mam w rodzinie kobiete (nie znam jej dobrze) ktora po raku porodzila dzieci - teraz ma wnuki :) ja sama jestem teraz w ciazy i mam zamiar wychowac mojego synka :) wiem co teraz czujesz ale jestem pewna ze wszystko bedzie dobrze :) nawet nie wiesz ile mi lekarzy mowilo ze na to sie nie umiera (jak sie leczy) i ze jakby oni mieli wybrac sobie raka to bez zastanowienia wybrali by wlasnie tego ! tak jak piszesz jestes mloda - szybko dojdziesz do siebie :) strachu nie przeskoczysz niestety - ale zobaczysz za jakis czas podejdziesz do tego z dystansem :) trzymaj sie :) i poczytaj troszke forum zobaczysz ze wszystkie mamy sie bardzo dobrze u Ciebie tez tak bedzie :)
-
Magda głowa do góry bedzie wszystko dobrze :)Jak zapewne czytalas na forum nikt na tego raka nie umiera trzeba tylko go leczyc.Ze ci wycieli wszystko to super :) teraz tylko jodowanie,a zniesiesz to ze spokojem. Tez mam wycieta cala tarczyce ,jestem juz po jodowaniu i czuje sie dobrze.Nie załamuj sie bo to popsuje twoja psychike.Nie dopuszczaj mysli, mysl pozytywnie. Jestes młoda ja juz po 50 tce zadawałam takie same pytania jak Ty ,ale nie dopuszczałam mysli ktore zaszkodziłu by mi i mojej psychice. Dzieki temu forum nawet nie mysle ze to rak bo własciwie to nie rak:) Niewiadomo dlaczego ktos nazwał nasza chorobę rakiem . Czekaj jodowania no najpierw konsultacja potem jodowanie ,a moze w towim przypadku odstapia od tego:) Spokojnie i bez nerwów . Ja bylam jodowana ale nie musieli mnie jodowac jak uslyszalam na konsultacji w Gliwicach to tylko profilaktycznie . Poczytaj forum a napewno poczujesz sie lepiej.
Zycze Ci dobrego nastawienia i zdrówka !!
-
Nie pytaj siebie Magdo - dlaczego ja? bo do niczego dobrego to nie prowadzi (chodzi mi o psychikę), a możesz załapać doła, który będzie Ci przeszkadzał w walce o zdrowie. A trzeba walczyc, choćby dla Twojego dzieciątka i dla Twojego młodego wieku.
Spoko - wyjdź na początek z założenia że: jak się nie ma co się lubi, to .......się lubi co się ma.
Powodzenia życzę, głowa do góry - i pisz:))))
-
Witam wszystkich i pozdrawiam serdecznie...Jestem tu nowa. Od jakiegoś czasu czytam Wasze wypowiedzi i postanowiłam przyłączyć się do tematu. Jestem po drugiej operacji tarczycy. Jakiś czas temu lekarz rodzinny wykrył u mnie wole. Nic sobie z tego nie robiłam. Przecież nie jedna osoba z tym żyje tak sobie myślałam. Lekcewarzyłam jego zalecenia aby zbadać sie głębiej. Po jakimś czasie poszłam na usg i okazało się że to guz w prawym płacie. Później byla biopsja, tsh zawsze w normie wiec nic z tym nie robiłam. Po roku kolejna biopsja znów wynik bez zarzutów ale postaowiłam się pozbyć tego guza. W grudniu przed świętami Bożego Narodzenia poddałam sie operacji wycięcia prawego płata tarczycy. Operacje zniosłam dobrze, zadowolona wyszłam ze szpitala i pełna nadziei że mam tylko co jakiś czas jezdzić na kontrolę do endokrynologa no i odebrać wynik hist pad po 2-3 tyg. Oczywiscie o wyniku zapomniałam bo to święta, sylwester... w połowie stycznia zadzwoniłam żeby umówić sie na wizytę kontrolną do endo i pani w rejestracji mnie zbeształa że jeszcze nie odebrałam wyniku a już miesiąc minąl. Rozbawiona byłam sym roztargnieniem bo nie spodziewałam się nic złego. Pani wcisneła mnie już na za tydzień więc byłam zadowolona że tak szybko. Pojechałam tego dnia i po wynik z rana na oddział gdzie mnie operowali, później na wizyte miałam iść bo to w tym samym szpitalu. Na wynik na oddziale czekałam ponad półtorej godziny...gdzie to miała być tylko formalność. Pani biegała z nim po korytarzu wciąż mówiąc mi że a to podpisu, a to pieczątki brakuje i że jeszcze chwilka... Ta chwilka ciągnęła sie okrutnie... W końcu pani kazała iść za nią bo ordynator musi podpisać, więc zeszliśmy na dół. Już mały niepokój mnie ogarniał powoli. Ordynator wyszedł, spojrza łna mnie, zaprosił do gabinetu, zapytał jak się czuję, ja na to jak zawsze z uśmiechem żebardzo dobrze, nic mi nie jest. A on na to pani się dobrze czuje a ja dla pani nie mam dobrych wiadomosci. Nigdy nie zapomne tej chwili.... Przekazał mi że wynik wskazuje raka brodawkoatego tarczycy. Nogi mi się ugieły, najpierw łzy, później śmiech, niedowierzanie.... sami wiecie na pewno. Zalecenie leczenia w Gliwicach. 4 marca miałam już tam wizytę. Na niej kazano wrócic i dociąć do końca tarczyce w całości. 10 marca miałam operację. Już jestem w domu. Samopoczucie troche gorsze niż po pierwszej ale to pewnie przez gorsze nastawienie. Teraz próbuje się dodzwonić do Gliwic na ustalenie terminu leczenia jodem bo tak mi kazano. Mam 2-letniego synka, mam 26 lat i jestem pełna strachu, obaw i pytań dlaczego ja.... Staram sie w sobie pozbierać ale to tak jakoś u mnie nie działa...bo innym mówie że to nic i że będzie dobrze a tak naprawde samej w środku ciężko w to uwierzyć... Wybaczcie mi moje smutne pisanie, ale tak się obecnie czuję. wiem że inni mają czasem gorzej. Jeśli jest ktoś kto w najbliższym czasie wybiera sie na leczenie jodem do Gliwic to piszcie. Magda
-
Iziax
Miałam tez tak jak do 1 cm. Na 1 badaniu w Gliwicach było to w lipcu 2013 lekarz powiedziała mi ze do 1 cm nie dostaje sie jodu ,ale zrobia to profilaktycznie i pojde na jod. tak tez sie stało byłam jodowana,chociaz takiej potzreby nie było . Nie wiem jak bedzie u Ciebie o tym zadecyduje lekarz w Nuklearnej. Bedzie ok :) nie masz sie czym martwic :)
Pozdrawiam
-
Ja mam dopiero 23 lata więc też młodo przywlekło się to cholerstwo. Jutro jak będę miała skierowanie to zadzwonie do Zgierza umówić się na badania, oby poszło gładko ;))
-
Guz bezowy 1,3x1x1 cm . [...] we wszystkich wycinkach pobranych z miąższu tarczycy B-D stwierdza się liczne ogniskowe nacieki limfocytarno-plazmocytarne z tworzeniem grudek chłonnych. pT1bNxMx
-
Iziax,
tak to r.brodawkowaty. Teraz moje pytanie jakie mas zdokłądnei rozpoznanie pT1? Jeśli tak to najprawdopodobniej nie dostaniesz jodu. Pisze najprawdopodobniej, bo teraz się od tego w tym rozpoznaniu odchodzi, jednak...7 lat temu w Zgierzu zdecydowano o podaniu mi jodu bo po pierwsze miałam 28 lat (więc jak na tego raka to bardzo młody wiek), po drugie nie rodziłam dzieci. Tutaj rok czy dwa lata temu był chłopak, który właśnie przy pT1 nie dostał jodu w Gliwicach. Teraz, zadzwoń do Zgierza/Gliwic i sie umów na termin (w Zgierzu od razu umawiają, a w Gliwicach jest najpierw konsultacja w czasie której wyznaczają termin jodowania). Niech mąż się nie denerwuje, wszystko będzie dobrze! Niehc sam poczyta to forum to się przekona.
-
Twój rak pewnie był mikrorakiem, czyli malutki do 1 cm i wtedy nie podaje się nawet jodu, tylko obserwuje.
-
Iza naprawdę nie masz powodów do zmartwień, to jest po prostu sytuacja , którą trzeba zaakceptować i wpleść w swoje dotychczasowe obowiązki procedury medyczne, którym trzeba będzie się poddać. Oczywiście jakieś niedogodności mogą być zwłaszcza wtedy , gdy nie będą dobrane właściwie hormony i Ty jesteś młoda, więc ciąża i związane z tym sprawy będą wymagały szczególnej troski i obserwacji, ale dasz radę jak wiele dziewczyn.
Tak papilare to brodawkowaty. Wiele razy usłyszałam i nie tylko ja, że jeżeli ktoś miałby zachorować na raka i wiedziałby o tym, to prosiłby o takiego, bo on bardzo dobrze się leczy, leczenie nie jest takie kłopotliwe i nie powoduje w organizmie takich spustoszeń jak inne sposoby leczenia różnych nowotworów. Będzie dobrze :)