Rak tarczycy

14 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13066 odpowiedzi:
  • 5 lat temu

    Witam.Mialam dzis biopsje tarczycy,guzek ma 15mm.Jak u Was wygladala biopsja?Mi kula chyba z 40 razy,powiedziano mi ze po to by nakluc calego.Czy u Was tez tak bylo?

    Pella, nie wydaje mi się normalne. Ja miałam biopsja 3 guzków, każdego po 1 ukłuciu. I raczej wszyscy, którzy wychodzili z gabinetu tak mieli. Wiem że czasami przy biopsjach innych narządów jest branych więcej próbek, ale przy tarczycy... nie słyszałam. 


  • 5 lat temu

    maggie,to byly takie mega szybkie uklucia,moze 3 na sekunde.Igly nie trzymala dlugo w guzku.Takie wrazenie jakby go tylko nakluwala a nic nie pobierala.Podejrzewam ze pobierala tym sposobem,ale niewiem jak.A u Ciebie to igle trzymali troszke w guzku?Bo na moj rozum trzeba bylo cos tam z tego guzka pobrac,ja rozumiem,ze to moze nie trwa dlugo,ale przeciez nie ulamek sekundy tak jak u mnie.

  • 5 lat temu

    Nie pamiętam już dokładnie, ale ze 2 -3 sekundy igła była w środku, wszystko podczas usg, tak że wiedział dokładnie, gdzie się wbija. Może to jakaś inna metoda? Teraz już i tak nie ma to znaczenia, poczekaj do wyniku, a jak coś cię po nim zaspokoi- idź do innego endokrynologa. Moim zdaniem to ważne, żeby mieć do lekarza zaufanie, inaczej będziesz się zastanawiała nad każdym zaleceniem. 

  • Hej, czy jeszcze ktoś tu bywa?

    Jestem już po operacji, czuję się bardzo dobrze.  

    Niestety histopat wyszedł gorszy niż wszyscy lekarze twierdzili, że będzie. (Miały być na pewno czyste węzły i bez naciekania - opinia 4 lekarzy po obrazie mojego usg + wnioski po operacji). Do tego zapewnienia, że ten rak się rozwija bardzo wolno itp.

    A  praktycznie wszystko co wycięte to z rakiem i mikroprzerzutami było. Czekam na termin w Gliwicach 1szej wizyty, straszny stres mam, że nie zdążę już tego opanować

  • Lejdilejdi

    bywa, bywa :) Zaglądamy , czytamy. Dobrze, że jesteś już po operacji. Niestety mimo coraz lepszej aparatury, diagnostyki, itp. bez operacji trudno czasami powiedzieć co rzeczywiście jest w środku. Dobrze, że wszystko wycieli, teraz jod dokończy dzieła. Opanujesz to z całą pewnością. Wiadomo, że teraz już trzeba być pod kontrolą i trzymać rękę na pulsie. Nie napisałaś jak czujesz się po operacji, tak fizycznie?

  • Hej zaskoczona, dziękuję za odezw:) a Ty na jakim etapie jesteś leczenia? Czy wszystko u Ciebie w porządku teraz? Jaki miałaś histopat?:) ( Czytam cały wątek od  paru miesięcy , ale pamięć już nie taka;-)/

    Fizycznie u mnie całkiem dobrze, po operacji się troszke gorzej czułam, ale to raptem parę dni. Biorę teraz euthyrox 125, wapń już odstawiłam bo jest w normie.

    Najbardziej pewnie wykańcza mnie stres odkąd się dowiedziałam o raku- końcem roku. Oczywiście są lepsze dni, myśli o tym, że będę walczyć , że się nie poddam, szukam materiałów o lepszym żywieniu, motywujących historii itp. Za chwilę jednak nadchodzi strach, lęki.

    No i do tej pory im lepiej sie nastawialam tym gorzej po dupie dostałam jak przychodziło jakieś badanie więc jestem już skołowana jaką strategię przyjąć i jak sobie z tym radzić:-0

  • To dobrze, że nie musisz brać wapnia. To zawsze dodatkowy problem. A w pierwszym etapie każdy z nas tutaj był zdenerwowany, niepewny, pełen obaw. To naturalne. Ja trzymałam się od początku tego, że każdy mi tłumaczył, iż rak brodawkowaty, to szczęście w nieszczęściu. Stres jest  bardzo niszczący. Dla mnie to było totalne zaskoczenie, bo zafiksowałam się na wyniku z biopsji sprzed operacji, wg. niego miał to być zwykły guzek. Nie przeszło mi przez myśl,że może być inaczej. Jednak nie było tak. Pierwszą operację miałam pod koniec 2013 roku. Pierwszy jod leczniczy w kwietniu 2014. W związku z niewłaściwym wynikiem pierwszej biopsji zostawiono mi kikuty po tarczycy i nie wycięto żadnych węzłów, w rezultacie po czterech latach była konieczna druga operacja. Po niej ponowny jod leczniczy. Cały czas czuję się dobrze. Oprócz euthyroxu nic nie biorę. Miałam początkowo 125, teraz na zmianę z setką, bo mam dużo za niskie TSH. 

    Wiem, że trudno Ci teraz w to uwierzyć, ale będzie dobrze. Ufam, że po konsultacji i po jodzie odnajdziesz spokój. W Gliwicach spotkałam wiele osób, także takich bardzo, bardzo zdenerwowanych. Każdy z nas inaczej radzi sobie ze stresem. Ponadto u każdego może nico inaczej przebiegać leczenie, czasami towarzyszą inne dolegliwości. Jednak zdecydowana większość po jodowaniu jeździ już tylko na kontrole. Bywa,że niektórzy martwili się, gdy lekarz zalecał dodatkowy przyjazd na pogłębioną diagnostykę, np. tomograf. Ja wszystkim w takiej sytuacji tłumaczę, że trzeba szukać tych dobrych stron. To przykre, gdy ktoś słyszy, że coś się dzieje, coś budzi niepokój, ale przecież to dobrze, że lekarze chcą leczyć, że są takie możliwości. Tam nikt nie powie "Pani wróci do domu, pójdzie do swojej przychodni..." , albo "Pani się zarejestruje tu czy tam..." , tylko wychodzisz z kompletem badań, albo już z wyznaczonymi terminami kolejnych wizyt czy dodatkowych badań. Mam nadzieję, że poczujesz się po konsultacji dobrze zaopiekowania i będziesz bardziej spokojna. Życzę dużo spokoju, optymizmu i pomyślnych wieści. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo czekać na konsultację i jod, czekanie wykańcza.

  • To widzę, że już troszkę przeszłaś Zaskoczona, pewnie dla Ciebie też to było rozczarowanie jak miałaś wynik biopsji inny a potem wyszło inaczej:/ 

    A jak oceniasz Gliwice i leczenie tam? Długo czekałaś na jod? Mi wyznaczyli termin pierwszej konsultacji dopiero w kwietniu, operację miałam początkiem lutego..

    Masz rację- szukanie dobrych stron  tej sytuacji pomaga chyba  najbardziej:) 

    Znajomi i rodzina chcą mnie raczej oderwać od tematu raka, albo podają przykładay ludzi, którzy walczą w ciężkich chorobach, że mimo wyroku podjęli szereg innych życiowych czynności, próbują nawet nowych wyzwań itp. To mi z kolei średnio pomaga, bo  czuję się  nawet jakby czasem winnna, że nie mam siły/ chęci robić to co kiedyś, zadbać o siebie jak dawniej.  Czy ma ktoś takie odczucia?:) 

    Miłego Dnia!

  • Lejdilejdi

    nie miej wyrzutów. Jak napisałam, każdy jest inny, każdy inaczej radzi sobie ze stresem. Dla mnie to był w pierwszej chwili szok totalny, ale dość szybko się pozbierałam. Podeszłam do tego zadaniowo - jest problem, trzeba się z nim zmierzyć, poza tym wiele się działo poza tym, więc nie bardzo miałam czas rozmyślać. Dobrze fizycznie się czułam  więc szybko wróciłam do pracy. Na pierwszą konsultację czekałam trzy miesiące, w przypadku tego raka naprawdę nie ma to aż takiego znaczenia.Od konsultacji do wizyty i leczenia jodem kolejny miesiąc. 

    Co do Gliwic, ja jestem zadowolona. To moloch, ale wg mnie jednocześnie dobrze działająca machina. Jednak trzeba się odpowiednio nastawić, tam obowiązują dwa słowa kluczowe : cierpliwość i czekanie. Jednak wg mnie warto. Jak pisałam już wyżej nie zostawią cię bez opieki i nikt nie powie Ci radź sobie sama, idź tam, zarejestruj, załatw sobie, umów się gdzieś na wizytę, itp. Mają tam specjalistów, ogromne doświadczenie, zaplecze, dobry sprzęt. 

  • Dzień dobry, dzisiaj dołączam do tego grona obdarowanych lokatorem brodawkowatym. Jestem z Zielonej Góry, operację będę miała w Sulechowie. Zaczęło się od guli na gardle, którą po dobrych wynikach krwi sobie zignorowałam i tak chodziłam z nią 4 lata, teraz bardzo się tego wstydzę. Co najśmieszniejsze, okazało się że gula jest łagodna ale obok mieszka sobie 1cm gnojek, oprócz tego jeszcze kilka mniej podejrzanych guzków. Psychicznie wysiadam, ale powoli się zbieram w sobie i dzięki wam wierzę, że to nic strasznego i że kiedyś będzie dobrze, bo mam 27 lat i szpitale, chorowanie to była dla mnie do tej pory czysta abstrakcja. W czwartek idę ustalić termin operacji, mam nadzieję, że będzie szybko. Gdyby ktoś tu był z Zielonej Góry to bardzo bym chciała poznać :) 



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat