Wczoraj się dowiedzialam, ze mama ma raka piersi, w sumie już wcześneij wiedzialam że ma guzka i w trybie natychmiastowym zapisałam ją do onkologa, niestety wizyta byla dopiero po miesiącu, ale gdy już poszła, badania miała na szybko, ale tu trzy tygodnie czekaj na wynik tam to samo, i się zeszło. W końcu wyszło, że rak jest złośliwy i coś z wezłami chlonnymi kolo pachy normalnie strasznie się o nią boję i nie wiem co robić. Nowotwór ma ok 6 cm, więc jest już duży, mama mówi że pół roku temu powstał najprawdopodobniej. Ale bardzo szybko rośnie, ma jednego dużego i obok zaraz mniejszego. Dzisiaj pojechała na pierwsza chemie, wiem, ze może byc oslabiona dlatego się nic od niej nie dowiem przez najbliższe dni, jak przyjela chemie i td, moja mama jest strasznie odporna na różnego typu bóle, z tego względu że pare lat temu miała poważny wypadek samochodowy ma niedowalad prawej ręki, i rak sobie ją upodobał znów, wszystko się jej czepia , a ja już mam tego dość. ni e wiem jak reagować troszkę poczytałam tutaj forum. ale ja żadnych wyników na oczy nie widziałam, a chciała bym się dowiedziec , czy pół roku to długo zwlekania/ ? CZy on jest na nią duży już? dopiero pod koniec roku ma mieć operacje a jak będzie tak rósł, to nie wiadomo co to bęzie, teraz 6 cm a za pare miesiecy co to będzie, chemia niby teraz bedzie zatrować, czyli też nie bedzie rosnąć? Czy będzie bezpieczniej? Moje wesele za 2 miesiące, a słyszałam że nie powinno się po chemi być wśród wielu ludzi, może być coś takiego że się źle poczuje czy coś w tym stylu/ jest jakieś zagrożenie, przepraszam ze się tak rozpisałam ale normalnie nie moge w to uwierzyc co sie stało i płakać mi się chce;/:( Wspierać ja na pewno będę jak tylko będe mogła, ale nie wiem co jeszcze, czy ten rak może być śmiertelny?:( strasznie się boje:(