Rak pęcherza moczowego

15 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11542 odpowiedzi:
  • 9 lat temu
    Moze gdzies sa planety zamieszkale , na ktorych nie ma chorob ?
  • 9 lat temu
    .
  • 9 lat temu
    Dona -u mnie nieco gorzej. Nie dosc , ze wlasciwie nasz dom zamienil sie w prywatny szpital -> mama , maz , syn, jego partnerka ...ja z moja nerwica...to jeszcze akurat gdy maz zostal hospitalizowany to synowi sie pogorszylo.Doslownie nieomal w tym samym czasie. Poza tym maz dzieciakow oskarza o to , ze przez nich znalazl sie w szpitalu bo w dniu gdy zatkaly sie rurki , syn poprosil aby go zawiozl do centrum i poczekal...40 minut. Z kolei u syna zaczal sie niewielki epizod depresyjny....i jeszcze z aptek zniknal jego lek-lekarz musial zmienic lek na inny, ktory przeciez nie od razu zacznie dzialac. MAZ: sytuacja byla nieco dramatyczna , albowiem gdy nastapil brak droznosci rurek , nerki z ogromnym cisnieniem wypychaly mocz na zewnatrz -zaczal sie saczyc miedzy rurka , a cialem ( tak mowil) ...a w szpitalu po odblokowaniu doslownie chlusnelo. Puls 130 , cisnienie male, a teraz spuchly stopy. Wszystkie leki dostaje w formie kroplowek, pojawila sie temperatura nawet 39 stopni , dzisiaj spadla .Rowniez dzisiaj zrobiono mu USG i nowa nefrostomie. Byl mile zdziwiony poziomem zabiegu, w sensie doskonalej obslugi lekarskiej jak i aparatury na najwyzszym poziomie.Chemii teraz nie moze brac-ma zakazenie-lekarze mowia , ze na pewno do piatku nie wyjdzie.Poza tym duzo spi, na sali jest sam, ale zgryzliwosc pozostala. Postanowilam kupic mu nowe radio , niestety jego reakcja byla okropna-> cos ty kupila, jakis antyk chyba , ja chce radio CYFROWE...a na koniec powiedzial , ze mnie przeprasza , ale zawsze sie denerwuje gdy widzi glupich ludzi (sic!). :/ Ale bardzo sie o niego martwie mimo wszystko. On mi nic nie wytlumaczy , u lekarza jeszcze nie bylam bo nie ma wszystkich wynikow badan, a widze te duze stopy i panikuje.Poza tym juz nie chodzi po korytarza, tylko lozko -lazienka , a na badania wioza go wozkiem. Podobno po dzisiejszym USG lekarz powiedzial, ze nerki sa OK-ale w przeszlosci maz mi juz rozne rzeczy mowil , ze OK , a pozniej okazywalo sie inaczej. Co do Twojego meza to OLEJ GO i martw sie tylko o siebie.Gdy zobaczy Twoj spokoj i obojetnosc to moze lekko sie przestraszy bo przeciez on dobrze wie , ze w razie czego nikt mu nie pomoze -> tylko Ty i corka.A to , ze gdzies znika itp to jego problem bo przeciez nie zalezy Ci juz na nim za to jak Ciebie traktowal cale zycie.Mysl o sobie, dostarczaj sobie drobnych przyjemnosci , ciesz sie zyciem i dbaj o siebie . <3
  • Witaj Dona u mnie co dzień to lepszy czuje się dobrze a by dalej tak było tylko trochę jestem slaby a le i to minie no już w czwartek jadę na posiedzenie konsylium co zadecydują czy będzie chema czy radioterapia ale to czas pokaże dona jak znam życie to czym drzewko za młodu nasiąknie to na starości pachnie jak twój mąż był górą na tobą to on się nie zmieni w super męża ale jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardy za,,, jak robi sobie zakupy to dobrze poczekaj jak wróci do ciebie na kolanach bo to jest rak i nigdy nie możemy być bohaterami i mówić chop . a ty zamii się sobą i dbaj o zdrowie i odpoczynek Pozdrawiam cię cieplutko i życzę ci zdrowka <3
  • Witam. Udało się załatwić kartę parkingową dla męża na 5 lat. Maż stawał na komisji i przyznano mu kartę na stałe, ale co 5 lat trzeba ponownie składać wniosek o przedłużenie, ale już nie staje się na komisję. Próbujcie, może się uda. Zyczę zdrowia.
  • Heniek dawno nic nie pisałeś , co u ciebie, zdrówko na pewno dopisuje, pogoda piękna, motor, wiatr we włosach i wolność,u mnie gdyby nie ten wężyk to też bym inaczej żyła , no ale nie ma co narzekać bo ważne że się żyje, pozdrawiam cieplutko i życzę zdrówka i miłych wypadów na motorkach
  • eliee co u ciebie, mąż wraca dzisiaj do domu czy zostaje na chemie w szpitalu, jak widzisz ja odpuściłam ,dłużej nie dałam rady, wszyscy dziwili się że po tym co przez całe życie z nim przeżyłam jeszcze mu pomagałam wyjść z choroby, córka której nigdy nie traktował jak powinien traktować swoją jedyną córkę też mu pomagała, woziła wszędzie na badanie, chemie ,radioterapię też powiedziała dość tego traktowania, nie wiem jak to będzie dalej,teraz czuje się dobrze to wypiął się na nas a ciekawe co będzie jak się zdrowie pogorszy a może tak być,nie rozumię tego człowieka, myślałam że choroba nauczyła go trochę rozumu ale niestety nie,wykorzystał nas w perfidny sposób a teraz śmieje się nam w twarz i mówi że nie musiałyśmy mu pomagać bo sam sobie da radę, przepraszam ale musiałam się komuś wyżalić ,pozdrawiam serdecznie i napisz co u ciebie
  • Bolek co tam u ciebie,mam nadzieję że wszystko w porządku i zdrowiejesz, u mnie jako tako, w sobotę i wczoraj myślałam że będę musiała jechać na pogotowie bo wszystko mnie bolało i mocz mi się zatrzymał ,myślałam że mi się zatkało ale nie ,coś chyba nerka się buntowała bo wczoraj pomału odpuściła i jak na razie jest ok, myślę że to z nerwów bo mój ex znów wojuje ze mną i z córką czuje się dobrze i jak to mówią " że dupa ożyła"więc znów pokazał swoją twarz ale tym razem to ja ustąpiłam i córka też,chce żyć samodzielnie to niech tak będzie, sam sobie robi zakupy, sam wszędzie jeździ (minibusem) i chodzi i robi co chce,my jesteśmy wrogami i robi nam na złość, moje nerwy są w szczępach ale muszę myśleć o swojej chorobie i o sobie by jeszcze troszkę pożyć a on musi sobie też radzić sam,to jest straszne co piszę ale niestety takie jest życie, skoro ktoś nie chce twojej pomocy to trudno,tym bardziej że był gnojem całe życie a czasem to myślę że gdyby nie stres i nerwy zszarpane przy nim to może i ja bym nie zachorowała, on ma nerwy na mnie o to że jakoś wyszłam z raka ale nie wie że zostałam kaleką do końca życia i nie będzie wiedział, no dość użalania się nad sobą, trzeba jakoś żyć i nie poddawać się, napisz co tam u ciebie ,czy ci ktoś pomaga na co dzień i jakie dalsze leczenie, pozdrawiam cię serdecznie i życzę zdrówka
  • 9 lat temu
    Rosa...gdzie sie podzialas? Czu u Ciebie wszystko dobrze?
  • Witaj Moni wkradł się błąd ja miałem skierowanie onkologiczne na pilne a nie na cito .ale staraj się o pakiet działa szybko Pozdrawiam <3


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat