Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Witam wszystkich,
Heniek zgłaszam się do tablicy, u mnie wszystko po staremu, zdrowie ok, wężyk jak się zatka to przetykam i dalej do przodu,trochę nawalają mi stawy u rąk ale to inna bajka, kwiatki zabezpieczone na zimę, liście pozgrabiane, siedzę w domu, palę w piecu i gram na kompie ( na fejsie) , tylko ciepełka żal ale po zimie przyjdzie wiosna ,słoneczko i ciepełko, w tym roku było pierwsze święto zmarłych po śmierci męża, trochę smuto i choć nie był dobrym mężem to żal mi go bo bardzo cierpiał, jeśli chodzi o sanatorium to w styczniu składam wniosek do pcpr-u o dofinansowanie i jeśli mi przyznają to jadę ( tu samemu wybiera się sanatorium ) a w marcu wniosek do nfz bo tam czeka się ok 2 lat więc może za dwa lata dostanę i tu trzeba jechać tam gdzie przyznają, tym razem będę chciała jechać bliżej domu, bliżej gór są sanatoria z chorobami urologicznymi, zobaczymy, ty też planujesz taki wypad?, pamiętaj że mając 1 grupę niepełnosprawności możesz w pcpr ( lub mops ) ubiegać się też o dofinansowanie dla osoby opiekującej się, jeśli masz jakieś pytanie to służę radą jeśli tylko będę wiedzieć ,pozdrawiam i życzę zdrówka
-
Anna S
Ja też nie miałam możliwości bycia z mężem po operacji. Nie mamy samochodu a nasze corki mialy wtedy 3 lata a druga trochę ponad rok. Mąż był w szpitalu 100 km od domu. Byłam u niego tylko raz w 4 dobie po operacji a ze szpitala wyszedł równo tydzień po operacji. Mąż doskonale wiedzial ze nie mamy z kim zostawić dzieci. Bardzo dużo rozmawialiśmy przez telefon.
To było w zeszłym roku w sierpniu.
Teraz jest bardzo źle a nie tak to miało być.
-
Heniek, pozdrawiam!Mąż po TURT ma czestomocz,po zabiegu (nic mi nie mówiac) zakupił podkład gumowy i wkładki męskie. Bardzo się bał, że nie zdąży do toalety na czas. Myślę, że spokojniej spał, zabezpieczony w ten sposób.
:)Ale nie zdarzyła się ani razu" niespodzianka ",tyle, że czuł się pewniej.
-
Aniu,nie zarzucaj sobie, że nie będziesz mogła być przy mężu w szpitalu. Jesteśmy w innej sytuacji , my mamy dorosłe dzieci, wzięłam wolne w pracy i mam możliwość być z mężem. Twój mąż doskonałe rozumie, że musisz być z dziećmi, szczególnie teraz.Z tego co piszesz, nie masz dużego oparcia w rodzinie , a dzieci i tak przeżywają rozlake z tatą,więc muszą mieć ciebie blisko.
Mam małe wnuki, wiem ile troski i czasu wymagają, dlatego nie angażuje mocno córki i syna, wzięłam to na siebie. Aniu,będzie dobrze, zobaczysz <3
-
Witam <3 Mąż miał dziś TK, ale wynik będzie opisany pewnie jutro. Poziom kreatyniny 1,5,ale lekarz zgodził się na podanie kontrastu. Jednak ten podwyższony poziom świadczy o problemach z nerka. Bardzo chciałbym żeby obraz TK był taki jak poprzednio, guz dotyczył tylko pęcherza. Mam nadzieję, że tak będzie. Dziś też miał rozmowę z anestezjologiem , ma mieć założony cewnik zewnatrzoponowy przez który będzie niwelowany ból po operacji. W niedzielę płukanie jelit (pewnie Fortransem) a w poniedziałek zabieg.
Przy nim udaję mocną ale wcale tak nie jest. Jestem przerażona! Zaglądam na salę pooperacyjna i nie mogę uwierzyć, że za dwa dni będzie tam leżał. Całe szczęście, że można tam przebywać, będę mogła z nim być w ten trudny czas.
Dobrze, że mogę dzielić się z wami moimi odczuciami, bo wiecie dobrze co przeżywam. To samo co Wy. Obawę i lęk o swoich bliskich. O swoją rodzinę i przyszłość. O cierpienie męża, niepewność co dalej.. Ale teraz muszę skupić się na najbliższych dniach, pomóc jak tylko będę mogła po operacji. A przede wszystkim opanować stres i nie dać się zwariować, jestem potrzebna mężowi silna.I taką będzie mnie widział. Echhh..
-
Aniu, ja podobnie ja Meegi, mślę, że palenie papierosów ma niewiele wspólnego z tą chorobą. Aniu chyba w życiu już tak jest, że jak się polepszy, to się popiep.......y.
Każda z nas przeżywa tę chorobę. Ja tak wyłam przed operacją męża, chociaż czy to było wycie? to był niesamowity krzyk.
Czas po operacji jest trudny, nie mówię o diecie, ale o zaakceptowaniu woreczka.
Trzeba koniecznie zabezpieczyć łózko przed zalaniem, no i na początku trzeba być przygotowaną na kilkakrotne wstawanie w nocy, ale to naprawdę trwa krótko.
Patrząc na mojego męża najważniejsze jest to, że ja pokochałam jego stomię i nazywam ją moim sikutkiem, przez to on chyba lepiej znosi to wszystko.
Dziewczyny, ja jestem jeden krok przed Wami, jak chcecie coś wiedzieć to chętnie odpowiem, oczywiście w miarę mojej skromnej wiedzy teoretycznej, bo wiedzy praktycznej mam ciutkę więcej.
-
Ania chialam Ci powiedzieć,że my też mamy gospodarstwo rolne. Też małe. Hodujemy bydło mleczne. A co do papierochów (nienawidze ich) to ja tak do końca nie jestem przekonana. Mój mąż nigdy nie palił a raczysko i tak się przyplatalo.
-
Aniu to bardzo mi miło że mnie pamiętasz. Trzymam za was kciuki. Wiem,czekanie jest najgorsze. Człowiek chciałby działać. Ale dasz rade- wierzę w to.
-
Aniu, ja też wiem, że musi być dobrze. Jak patrzę na swojego męża, to w ogóle nie widać po nim choroby. Jest jeszcze ciutkę osłabiony po chemii. Ale nieraz nachodzą mnie wspomnienia lektury sprzed operacji, gdzie naczytałam się o rokowaniach.........Ja po prostu strasznie boję się. Przed operacją wariowałam z niepokoju, siedziałam przy mężu, po operacji też się boję. I tak bardzo bym chciała, żeby ten TK wyszedł dobrze.
Widzicie dziewczyny ja to jestem emocjonalna, więc wybaczcie mi ten chaos.
-
Witajcie. Może jeszcze mnie pamiętacie? Chciałam dać znać,że u nas ok. Minęły dwa lata od ostatniego TURT. Mąż zakończył wlewki BCG w kwietniu. Kontrolna cystoskopia i tomografia czyste. Pozdrawim