Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Dziewczyny jesteście kochane, bo ja już myslałam, że tylko ja tak mam.
Ja czekam na 17 lutego na TK wynik będzie bardzo ważny.
-
Szwy zdejmuje się od 7 do 14 dnia po zabiegu, pielęgniarka oceni stan zrostu. Zbyt długo nie należy trzymać bo mogą trochę powrastać i potem będzie bolało przy zdejmowaniu. Rzucenie palenia - gorąco wam gratuluję!! I trzymam kciuki aby mąż wytrzymał...
-
Sawusiu, Aniu- mam dokładnie jak Wy. To życie w ciągłym leku jest koszmarne. Kiedy patrzę na swojego męża z tymi workami na brzuchu, łysa głową i wymeczonego chemią ogarnia mnie taki żal,że trudno opisać. Widzę, że stara się udawać, że to go nie ogranicza, ale przecież tak nie jest. Mąż ma nastawienie do życia zadaniowe -jest choroba to trzeba z nią walczyć i tyle. Ale na ile mu tych sił wystarczy?... Rozpakowalam niedawno jego torbę na basen (chodził popływać kilka razy w tygodniu), widziałam w jego oczach rezygnację, to już nie wróci. Nie wróci dawne dobre życie... Szlag! :-( Nie wiem nawet jak będzie wyglądało dalsze leczenie, 8 lutego ma mieć TK i wtedy będziemy wiedzieć coś więcej, jeżeli dobrze zareaguje na chemię będzie nadzieja na radioterapie lub zabieg. Dziwne to wszystko, rak został, ale węzły są czyste- 7mm,więc chyba to jeszcze proces ograniczony miejscowo.Nie ma co "gdybac", trzeba znowu cierpliwie czekać...
-
Muszę to napisać. Tak wiele smutnych rzeczy się tu dzieje, tak bardzo współczuję tym, których najbliżsi odeszli, wiem, że żadne słowa ich nie pocieszą. Myślę też o nas tych pozostałych, wspierających. Mnie jest bardzo ciężko, bo za każdą taką smutną wiadomością zdaję sobie sprawę z tego, że mnie też może to spotkać. Świadomość tego odbiera mi całą energię, jakoś tak zatapiam się w sobie.
-
Moni, jak na razie spróbowała dawki 20mg i niewiele to dało, wiem że powinna wziąc przynajmniej 40mg ale sie boi więc na razie zostaje na ketonalu, który coraz słabiej działa. Wiem jednak, że przyjdzie taki dzień, że nie będzie miała innego wyjścia i będzie musiała przejśc na wysokie dawki opiatów.
-
Moni, tak bardzo mi przykro, że nawet nie potrafię tego opisać. Nie wiem, jak dodać Ci otuchy.......to wszystko jest takie trudne.
Moni, trzymaj się, jestem s Tobą.
-
Moni, właśnie najbardziej boję się przyszłości ze względu na cierpienie jakie się wiąże z tą chorobą.
Patrzeć bezsilnie jak cierpi ktoś ukochany to najgorsze. Nienawidzę tej choroby...
-
Morpheus
Ułożyło choć trochę Twojej mamie?
Kochani czy ktoś z Was potrzebuje sprzętu z Coloplastu? Dwa tygodnie temu zrealizowalam zamówienie na trzy miesiące i mam tego bardzo dużo
-
Kochani bardzo Wam dziękuję. Jeszcze to wszystko do mnie nie dociera. Wydaje mi się to takie nierealne. Pociesza mnie jedynie myśl, że to koniec cierpień męża. Ostatni rok składał się w większości z bólu i to takiego okropnego
-
Moni przyjmij moje kondolencje, to nie tak miało być,mąż już nie cierpi,śpi spokojnie a ty musisz żyć dalej dla swoich dzieci, trzymaj się