Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • Aniu świetnie, ze będzie sie mozna ubiegać o dodatki, może to nie jakaś wielka kwota, ale chociaż na jakieś witaminy i wzmacniacze jezeli stosujecie. Czyli zaczyna układać sie po myśli. Z leczeniem tez tak bedzie na pewno, wierze w to mocno! W końcu ileż mozna od życia dostawać po d....e. Czas na lepsze czasy dla nas. Pozdrawiam :D
  • Natalia199 to prawda, może oboje mieliśmy gorszy dzień, bo dotąd wydawał mi sie ok. Juz mi przeszło. Natalia a Tata odetchnął, ze tak szybko ma wizytę, pewnie tak, jak juz sie wie, ze sprawy idą do przodu to i samopoczucie lepsze. Maba, tez za Wasza radą będę chciała skonsultować, w końcu wycięcie pęcherza to poważna sprawa. A Tobie strasznie współczuje, czytałam od początku. Życie musi trwać dla tych co zostali, z czasem ból jest do wytrzymania. A bliscy, którzy odeszli są juz tam gdzie nie ma chorób. Przepraszam, ze nie rozdzielam wiadomości, tel sfiksowal. Pozdrawiam serdecznie i razem z Wami czekam tez na wiadomość od enni i Ani.
  • 8 lat temu
    Bogda Gdyby nie sytuacja w jakiej jesteś, można się uśmiac czytając Twój wpis. :P Dawno temu napisałam, że nie dość, że zmagamy się z chorobą to jeszcze z "chorym systemem". Widać, że nie odpuszczasz i tak trzymaj! Nasz lekarz rodzinny coś pomruczal o specjaliście, ale bez problemu wpisał DILO. Pojęcie profilaktyki w naszej służbie zdrowia to fantazja. Nie raz, kiedy prosiłam o dodatkowe badania, lekarz miał minę jakbym poprosiła o bilet na księżyc :) Musisz liczyć na siebie i swoją intuicję w doborze lekarzy. I jeszcze jedno, nigdy do końca nie wierz jednemu lekarzowi. To usłyszałam kiedy weszłam tu pół roku temu. Nie posłucham, dziś nie mogę sobie tego wybaczyć...
  • Enni daj znac jak mama po operacji, trzymam kciuki;) Aniu Ty tez sie odezwij co udalo Wam sie wywalczyc, czekam na same dobre wiadomości :D Bogda0707 to chyba tez zalezy od tego na jakiego człowieka trafisz, mam nadzieje, ze teraz bedziesz trafiala na bardziej wyrozumialych lekarzy. Agnieszka skoro przeszliscie juz tak trudną drogę z tatą to teraz też musi byc dobrze nie ma innej możliwości.
  • Witajcie, wróciłam właśnie od lekarza POZ. Ręce opadają. Jestem na początku drogi mimo iz 11 lat właśnie minęło od pierwszego TURBT. Poszłam dzisiaj po kartę DILO. Jakoś do tej pory jej nie potrzebowałam, bo i tak leczyłam się prywatnie. Ale teraz sprawy przyspieszyły, wiec do TK, jeżeli nie chce płacić,muszę mieć skierowanie z Poradni Urologicznej, a żeby do Poradni nie czekać miesiącami muszę mieć DILO...Wiecie to wszyscy. No i się zaczęło. Mój ulubiony (dotąd) rodzinny, zaczął najpierw od informacji, ze on nie może tego wystawić, bo to powinien wystawić urolog, a on za innych nie będzie niczego robił. Kiedy w miarę uprzejmie (chociaż już się gotowałam w środku) powiedziałam, że w NFZ powiedziano, że on również może i czasem warto być ponad to, co się musi i postarać się pomóc w miarę możliwości, to wyskoczył, że ja mu nie będę mówiła, co on ma robić, bo on swoje obowiązki wykonuje jak trzeba. Ale kiedy już powiedziałam " a tyle się mówi o profilaktyce, ale wszędzie mur, nawet w chorobie, jak się okazuje", nie wytrzymał. Nie będę cytować tego co powiedział, a na koniec dodał "ja pani udowodnię, ze JA tego dokumentu nie mogę wystawić, bo system nie przyjmie". I zaczął udowadniać... i co się okazało? System przyjął nr choroby i kartę można było wystawić. Nie wiem, czy poczułam satysfakcje... może żal, ze wystarczyła odrobina dobrej woli, by lekarz oszczędził nerwów i sobie, i mnie. Nie, nie przeprosił, na to się nie zdobył, ale próbował tłumaczyć, że NFZ ich nie informuje o uprawnieniach... i takie tam. Kiedy pomyśle, ze to dopiero początek i o co trzeba będzie się wręcz wykłócać, to szlag może trafić. I oni się dziwią, ze ludzie unikają lekarza, skoro w momencie, kiedy pacjenta trzeba wspierać w walce z choroba i pokazać mu, ze chce sie go leczyć, to rzucają mu tylko kłody pod nogi. Podziwiam Was wszystkich będących juz w tej maszynie biurokracyjno-proceduralnej. Bo do tego naprawdę trzeba mieć końskie zdrowie. To tyle, musiałam dać upust, bo ciągle mnie nosi. Pozdrawiam wszystkich.
  • Agnieszka witaj na forum, ja tez jeszcze nowa tutaj jestem. Nie poddawaj sie tyle osób stad wygrało i ciagle wygrywa walkę. Wiem, ze to banały ale gdyby nie nadzieja i determinacja pewnie by nas tu nie było. Ale nie byłoby nas tutaj gdyby tez nie potrzeba wsparcia. Wierzymy wszyscy, ze nam sie uda i Ty uwierz! Zostaje wziąć sie w garść i walczyć! "Jezeli myślisz, ze coś potrafisz, to potrafisz" Pozdrawiam.
  • Witam wszystkich. Od jakiegoś czasu śledzę forum ponieważ mojego tatę dopadł rak pęcherza moczowego - guz pierwotny G3 naciekający tkankę tłuszczową, bez widocznych przerzutów na węzły chłonne. Pierwsze wyniki (USG) pojawiły się jakieś 3 tygodnie temu. W tym momencie tata jest po częściowej resekcji guza (TURT) mamy też wyniki histpata i tomografii. Mam nadzieję, że tata zostanie poddany zabiegowi usunięcia pęcherza i wszystko się powoli ułoży. Jutro powinniśmy mieć wstępny termin operacji. Problem tkwi w tym, że tata jest po resekcji płuca (6 lat temu złośliwy nowotwór), która teoretycznie nawet nie miała szans się udać - podobno nie było już co operować...na szczęście udało się znaleźć lekarza, który podjął się wtedy operacji. Mam nadzieję, że teraz znajdzie się lekarz który podejmie wyzwanie narkozy dla taty - bowiem już pojawiły się wątpliwości urologów. Trochę się rozpisałam, ale sytuacja mnie zaczyna przerastać. Rok temu cieszyliśmy się że minęło pięć lat od operacji płuc. Teraz znów czeka nas ciężka walka... Wszystko komplikuje fakt, że ja nie jestem już tak dyspozycyjna jak wtedy i nie mogę trwać przy tacie wraz z mamą ponieważ sama niedawno zostałam matką i mam kilkumiesięcznego szkraba w domu. Wiem, że to frazesy, ale tyle pytań o sprawiedliwość losu kłębi się w głowie. Wierze, że i tym razem wszystko będzie dobrze, ale tak trudno zachować pogodę ducha, pokazywać radość maluszkowi, kiedy serce pęka...
  • 8 lat temu
    Ania dzieki za kciuki:)a ja trzymam rowniez za komisje meza
  • 8 lat temu
    Natalia super ze udalo sie wczesniej zalatwic wizyte:)
  • Aniu strasznie Ci dziękuję zadzwonilam przed chwilą i zarejestrowałam tate na 27.03 :D


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat