lukS super wiadomość; ) moja mama ma tomograf kontrolny po 3 chemii. W piątek przyjęła 2. Dziś strasznie źle się czuje. Kluje ja w brzuchu..to dobra oznaką ? Ma raka jajnika z guzki na otrzewnej rozsianych po brzuchu w paru miejscach. Syadium 3.Mam do was pytanie. Leki przeciwbólowe nie zawsze pomagają na ból. Jak sobie z nim radzić ? Ciężko mi na nią patrzeć zwijajaca się z bólu..
Czy słyszałys cie o hipertermii? Czy któraś z Was jej próbowała?
Witam i pozdrawiam Wszystkich w szczególności Panie, które znam z Forum Nowotwór/rak jajnika https://nowotwor.eu Życzę wszystkim siły, woli walki, wytrwałości, wygranych "wojen" i "bitew" na polu leczenia oraz wiary i nadziei.
u mojego taty jest prawdopodobieństwo raka trzustki... mógłby coś ktoś doradzić? Czuję się, jakbym dostała obuchem...ile tych łez jeszcze.. tata najważniejszy, tyle wiem, najgorsze to, że po sorze , nie skierowali go do szpitala na badania, ale dali skierowanie do poradni i radź sobie człowieku.. taka jest procedura? czy olali zwyczajnie? Wyjaśnijcie mi to proszę, bo mam ochotę ich tam rozpierdolić, jeśli zlali...jedyne, co mi się udało to tk, już po, ale wyniki po 7 dniach i to mnie już rozwala i mam ochotę ich tam rozpierdolić...przepraszam za przekleństwa, ale nie da się inaczej, prywatna wizyta u jaśniego chirurga za miesiąc i już mnie trzepie, bo czuję, że wparuję na chama, bez kolejki i po prośbie, no bo jak inaczej.... połowa wypłaty na nfz i tak trzeba prywatnie, a prywatnie terminy miesiąc później.... pojebane to wszystko. Niech mi ktoś proszę doradzi, co mam robić, najlepiej na spokojnie, bo mało brakuje do pozwów.
czarnaq u jakiego lekarza byliście z Twoim tatą? nie dostał skierowania na onkologię?
Z moją mamą było podobnie. Tzn ona dostała skierowanie od razu na onkologicvzny oddział ginekologii ale wszędzie terminy jak nie wiem...trafiliśmy do Lublina za 5 dni. Tam wstępnie zarejestrowali ją do poradni (to było w lutym ) na 14 maja!!! a dopiero w poradni mieli jej wyznaczyć termin przyjęcia do szpitala na oddział ( z tego co się dowiadywałam mogli jej nawet termin wyznaczyć za jakieś dwa miesiące) masakra jakaś..ale poczekaliśmy aż lekarz który właśnie przyjmował pacjentów w poradni skończy, i bardzo go błagaliśmy żeby mamę przyjął w ten sam dzień. U mamy sytuacja była bardzo zła. Ból nie do zniesienia...a gdzie do maja....przyjął ją, kazał za parę dni przyjechać na pobranie wycinka i tomograf, wynik dostaliśmy za tydzień i szybka konsultacja. Okazało się że jest potrzebna chemia przed operacją,dokładnie około 3-4 cykli co 3 tyg. I znów do domu szukanie lekarza w Krakowie..trafiliśmy do świetnego prof. który w ten sam dzień załatwił jej szybko łóżko w szpitalu. Tak już mama jest po 2 chemii....pomyśleć że jak się nie ma znajomości, albo się nie BŁAGA o pomoc....to ludzie chorujący czekają w tych cholernych kolejkach.Ilu z nich właśnie wtedy dostaje przerzutów...to wszystko jest chore.
Tak czy inaczej, pojechała bym z tatą do specjalisty w ciemno i po prostu bardzo błagała..
Milly! Odrobinę empatii!!