Witajcie po urlopie...
Taka mala dygresja...Widze pewna zaleznosc...im nizsze stadium rozpoznania ( Panie np z 1c) tym wiecej obaw o przerzuty...szukania info o tym..
Jak ktos z 3c i dalej... zestrachany byl..nie chce juz wiecej sie nakrecac....i brac do glowy, bo liczy sie tu i teraz.
Ja np. mam teraz podejrzenie wznowy po 11 m-cach....zyje z ta "wiedza" od tygodnia.....
W PL na urlopie zrobilam dod. wyniki krwi, usg j.brzusznej ( OK) i rtg zeber (OK).
Wrocilam do siebie i dop. od wczoraj czekam na TK (ok. 2 tyg) TK szyi, klatki i brzucha.
Wzrosly mi markery : ca125 najpierw powolutku, jak to zwykle...6,7,8,9,12,11...19 (to z 2.07), potem 31.07 - 20.3, a 6.08 22.5. OK, wciaz sa w normie.a ja sredniomarkerowa ( przed operacja od 134 do 170) ..ale
do tego OB 82! CRP 16 (norma pon.5) no i CEA marker od jelit 7.5 ( norma do 5 dla niepalacych)...
Objawy na ciele, bol brzucha, przy glebszym oddychaniu i cos na szyi....
Oczywiscie, wszystko to moze sie okazac stanem zapalnym...gdyby tak sie stalo - moglabym mowic o CUDzie...bo nie ukrywam, ze po pierwszym szoku, poukladalam sobie juz w glowie i mniej wiecej wiem czego sie spodziewac jesienia.
Oczywiscie, ze nie chce chemii, nie chce stracic wlosow, cierpiec itp itd...
Wiec nastawiam sie pozytywnie, robie swoj maly zestaw uzdrawiajacy ( KKM, kamertony, kody uzdrawiania i sluchanie Medytacji)...to wszystko sprawia,ze mam sily by wstac i miec nadzieje. Tak po prostu. Nie brac za duzo do glowy.
Nie chce nikog straszyc, pamietam, moja wrazliwosc gdy sugerowano mi tutaj,ze moge miec wznowe.
Teraz jestem w takim dziwnym stanie, ze mnie to juz tak nie dotyka...Chociaz nie ukrywam, taki stan niepewnosci nie jest fajny.
B.duzo SPOKOJU dala mi ksiazka Anity Moorjani Umrzec by stac sie soba....BYla w Niebie,ale wrocila... opisuje jak tam bylo, jak mozna potem po uzdrowieniu ( z 4st.chloniaka) zyc na Ziemi bez leku..strachu i raka. Polecam wszystkim ta re-we-la-cyjna ksiazke!
http://www.bochenia.pl/?id=1114
pozdrawiam Syrenki i piszcie jak Wasze leczenie, remisje, humorki itp