Rak jajnika
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
-
Ankh28, nie wiem, czy twojej mamie można zrobić lewatywę. Jest świeżo po operacji. Ja bym się bała. Chociaż z drugiej strony - jeśli podają ją ciężarnym? Może warto zaryzykować?
-
Krystyna57, Boże jakie to przykre i niesprawiedliwe. Być może leczono u ciebie jednego raka, a zafundowano kolejnego. Ostra białaczka szpikowa może być następstwem przebytych chemioterapii. Takie jest czasami działanie cytostatyków i takie skutki uboczne.
Ankh28, twoją mamę potraktowano tak, jak większość pacjentów onkologicznych. Boją się cokolwiek przepisać, by nie zaszkodzić. Poza tym każde schorzenie kojarzą z nowotworem. Lekarze innych specjalności takich pacjentów unikają, wszystkich odsyłają na onkologię, jak byśmy nie mieli prawa chorować też na inne choroby, niż rak.
-
Witam serdecznie...
Długo nie pisałam bo prawie 2 miesiące spędziłam w szpitalu cały czas szukali przyczyny ciągłych temperatur no i były złe parametry morfologi wszystko zaniżone a leukocyty 0,7 dostałam krew a po chemii jestem już 4 mieś .
Po wyczerpaniu wszystkich możliwości nie mieli pomysłu co dalej ze mną robic ale po naszych namowach jeden z lekarzy wpadł na pomysł żeby wysłac mnie na chematologię żeby zrobili biobsję szpiku po tygodniu był wynik i szok niedowierzanie diagnoza OSTRA BIAŁACZKA SZPIKOWA zaatakował mnie drugi rak ,dosyc szybko bo po tygodniu znalazłam się w szpitalu na odz hematologii w Poznaniu robili masę badań a przy tak niskiej odporności nabawiłam się różnych bakterii i zapalenie płuc leczyli antybiotykami i zastanawiali się nad leczeniem białaczki ,,,miało to byc leczenie bardzo agresywne a ryzyko przy tym ogromne czy ja to wytrzymam ...i podjęli decyzję że leczenie jest bardzo ryzykowne przy takich słabych wynikach bo mogli by mnie zabic przy pierwszej chemii wszystko mi lekarz wytłumaczył i pozostało leczenie paliatywne mam chemioterapełtyk w tabletkach ma on zachamowac namnażanie się komórek nowotworowych i badanie morfologi co tydzień jak będą złe wyniki to na odział do przetoczenia krwi ..
Lekarz powiedział że przy tym leczeniu ludzie żyją rok dwa a niekiedy dłużej pogodziłam się z tym bo nie mam innego wyjścia a najbardziej się boję jak odezwie się ten rak jajnikowy to też mi chemii nie dadzą przy tak marnych wynikach jak nie jeden to drugi może zabic ...Byłam załamana kiedy usłyszałam że nie ma dla mnie leczenia ale pogodziłam się z tym w całej Polsce i za granicą nie ma innego lbiałaczki jak zniszczenie do zera agresywną chemią którą miałam dostawac przez 7 dni a ryzyko zejścia przy takich wynikacg jak moje jest ryzykowne było by inaczej gdybym nie miała za sobą tych wszystkich chemii to organizm nie był by tak wyniszczony...Widziałam panie jak strasznie cierpiały miały zapaści często pod respiratorem zapadają się płucai są trudności z oddychaniem ...to tyle o mnie narazie czuję się dobrze siły jak by mi wróciły po szpitalu i psychicznie też jakoś sobie radzę...kucja tak mi przykro z powodu Twojego brata życzę ci dużo siły ...pozdrawiam ..Wiem że dopytywała się o mnie lilith.p serdecznie pozdrawiam was i życzę mamie zdrowia ..A pozostałym dziewczynom wytrwałości i siły w walce z intruzem pozdrawiam serdecznie...
-
-
kucja wiem co czujesz bo ja mam chorą mamusie i z jednej strony też myślę, jak tu nie rozpaczac, ale z drugiej strony nie możemy sie załamywac. Dużo siły <3
-
-
-
Kucja, na Twoją prośbę :)
-
Witajcie kochane serca <3
Kucja, tak mi przykro z powodu brata, echh...i to są te najgorsze momenty dla nas!! nie wiem co ci doradzić, to prawda - nie wolno nam się denerwować i stresować, ale myśle, że dasz radę kochana pożegnać braciszka, a kiedy odejdzie do bram wiecznego życia, będzie mu już tylko lżej bez cierpienia i bólu...Trzymaj się kochana, tulę do serduszka <3
ankh28 to okropne jak zajeli się Twoją mamą, mam nadzieję, że już jest lepiej, ale dlaczego nie wezmą jej na oddział z takimi objawami...może warto byłoby jechać do dobrego szpitala! czasami źle prowadzony pacjent umiera bo nie miał odpowiedniej opieki...nie mam jak za bardzo ci doradzić z tymi objawami, nie wiadomo co tam się dzieje w środku. Jedzcie jak najszybciej do dobrego lekarza w waszej okolicy a jak będzie trzeba to i 150 km do szpitala, trzeba ratować mamcię. Trzymajcie się i życzę wam dużo siły!!! Pozdrawiam serdecznie <3
-
Witajcie kochane.
Cieszę się,ze wyjazd i pobyt w Ciechocinku był super udany.Szkoda,że nie mogłam być z Wami.
Lilcia wspaniała fotka.Jeśli możliwe to dajcie więcej zdjęć.
Ja po komisji odwoławczej dotyczącej orzeczenia o niepełnosprawnosci.
Wyznaczona godzina nijak się miała do wejścia do lekarza.Kolejka oczekujących duża,ludzie z całego regionu Śląska i każdy z odwołaniem.
Pani doktor do której weszłam po 2 godzinach stania w kolejce dość dokładnie mnie zbadała, porozmawiała,obejrzała dokumentację ale nie zdradziła czy coś zyskam.
Potem rozmowa z pracownikem socjalnym i informacja,że decyzję otrzymam pocztą w terminie do 3 tygodni.
W czwartek wizyta w IO kontrola ginekologiczna, markery i wynik tomografii.
Przechodzę czas wielkiego smutku i rozpaczy .Mój brat 49 lat jest w stanie krytycznym z powodu raka.Lekarze nie dają już nadziei.Dzieli nas duża odległość.
Ostatni kontakt osobisty z bratem miałam pod koniec sierpnia.Potem tylko telefonicznie.
Teraz już nie jest w stanie rozmawiać.
Pozałatwiam te moje kontrole i może zdążę się spotkać z bratem.
Niektórzy radzą abym unikała stresów, ale jak w takiej sytuacji nie rozpaczać.
Pozdrawiam Was kochane.