Jestem z tym sama
Ja dopiero zaczynam walke , mam raka piersi , jestem po biopsji i przed mastektomia , boje sie bardzo , zwlaszcza , ze nie mam na kogo liczyc , nie mam wsparcia , jak ja mam to wszystko przezyc , dziewczyny pomocy!!!!!!!!!!
-
Mysle , ze to normalne co czujesz i czego oczekujesz .
-
Nic dodac nic ujac. Zreszta dla nas tez nie jest czasem oczywiste czego oczekujemy od otoczenia. Poza tym zeby sprawilo zeby choroba zniknela raz na zawsze. Chcielibysmy zeby nam wspolczuli, jednoczesnie traktowali normalnie, ale pomagali i wyprzedzali zyczenia. Ja przynajmniej bije sie w piersi.
-
Tak to prawda ale pamiętaj że dla nich też jest to nowa sytuacja. Oni też nie wiedzą jak sie zachować bo często jest to dla nich zaskoczeniem . Często to, co dla nas jest oczywiste, dla nich jest zupełnie nowe.
-
Ja myśle ze każdy jednak indywidualnie przechodzi swoją chorobę Każdy ma inne potrzeby z nią związane ze strony innych ludzi. Ale ci którzy nas otaczają muszą to wyczuć i niestety nie zawsze im się udaje.
-
Wlasnie , kazdy na wlasnej skorze, tak jak piszesz ot samo zycie ........
-
Zgadzam sie bardzo z toba Agasiu, dopoki czlowieka to bezposrednio nie dotknie, to nie umie postawic sie w miejsce osoby chorej.
To my juz teraz bedziemy specjalistkami :)
-
Ja mam obok siebie cały czas bliską osobę,serdeczną przyjaciółkę.
Jak zachorowałam ,ona nie mogła zrozumieć że ja nie mogę jeść,obrażała się na mnie że jak mi coś przyniosła to ja nawet nie tknęłam.
Wręcz nie raz mówiła ,że nie chcę wyzdrowieć.Lekarze mówili,że nie można mnie do niczego zmuszać ,a Ona swoje ,że ja nie chcę i koniec.
Sprzeczała się z pielęgniarkami,nie dawała się przekonać.
Pech chciał,że zachorowała niby miało to być coś niewinnego ,okazało się nowotworem.
Wtedy zrozumiała co ja czułam.Dlatego ktoś kogo bezpośrednio nie złapie za "nogi "choróbsko nigdy tego nie zrozumie.Teraz nie raz mówi jak ja byłam głupia nie słuchając co mówisz.
Ot samo życie.
-
Dzieki agasia , to wazne , aby wiedziec , ze inni tez przezywaja takie problemy i sobie z tym radza , teraz juz bede madrzejsza , nie bede skupiala sie na slowach tych ludzi , ktorzy niby dobrze mi zycza , ale jakos nie daja tego odczuc , przestane juz sluchac miedzy wierszami , musze sobie wbic do swojej lepetyny , ze mam sile i musze im wszystkim to pokazac , wtedy nie beda sie na de mna uzalali, chociaz tyle , na pewno jeszcze nie raz uslysze cos czego bym nie chciala , wiec musze sie na to przygotowac. Buziaki.
-
Nie przejmuj się mnie swego czasu już pochowali.
Jak "wynurzyłam " się z domu po kilku miesiącach to jakby ducha zobaczyli.
Do dziś mam takie "zabawne" spotkania.
Mojemu mężowi kondolencje składani.
Jak wrócił do domu to nie mógł się uspokoić.
Nitroglicerynę brał bo Mu serducho się rozdygotało.Koszmar jak niektórzy żyją sensacją.
Pozdrawiam Was Miłe.
-
Ale z drugiej strony to tez denerwuje mnie postawa niektorych, ze nic sie zupelnie nie dzieje, ja tu po chemii ledwo zipie a ktos bliski nie zapyta nawet jak sie czuje myslac, ze to nic takiego.
Ech, nie dogodzisz...
;)