od 2017-02-09
ilość postów: 201
Nie wiem czy nie pisałem więcej na "Dum spiro spero". Też myślałem o tatuażu, ale jeszcze nie dojrzałem. Z kolei po swojej operacji zgodziłem się na psa - yorka. Dzieci i żona bardzo chciały - to jest taki nasz symbol "nowego życia".
Mam to już wszystko za sobą, pisałem już kiedyś o tym, miałem nerwicę lękową - paradoksalnie na punkcie poważnych chorób - odbyłem 2-letnią terapię psychodynamiczną - kiedy wyszedłem z tego pojawiła się realną choroba - znowu trochę leków i sesji . Teraz wpadam czasem w dołki, ale na terapii właśnie nauczyłem się radzić sobie z nimi. Czasem taki gorszy czas trwa nawet 2 tygodnie później przemija. Ale przed badaniami strach powraca. Trzeba jakoś z tym żyć. Dziękuję Ci.
Przepraszam, że ja raczej mam osobowość dołującą, dziękuję za taki pozytywny komentarz.
Ja też miałem t1b II furhman, 5,5cm, jasnokomórkowy, operację oszczędną przeszedłem 20 miesięcy temu. Do tej pory wszystko ok w badaniach, czas powoduje, że strach trochę mniejszy, ale obecny jest nieustannie. Mnie osobiście nie pocieszają słowa, że co ma być i tak będzie, przecież my właśnie tego się boimy. U mnie lepiej sprawdza się sposób życia tu i teraz, skupianie się na teraźniejszości, chociaż doły często wracają, trzeba się z tym jakoś uporać, żyć w pełni między badaniami, ale jest to bardzo trudne.
Na pewno nikt nie podejmie się operacji bez dokładnych badań. Chirurg na podstawie TK lub rezonansu określa co i jak ciąć. Guz wielkości 8 mm widziany w USG nie mówi nic o tej zmianie - chyba że chodzi o cm. Można zrobić badania bez kontrastu.
Też myślałem o bólu gardła po intubacji, chociaż u mnie tego nie było, myślę że są to dolegliwości po operacji, podobno po nefrektomii częściowej ból i dochodzenie do siebie jest dłuższe. Pozdrawiam i życzę powodzenia oraz zdrowia.
Twój opis jest bardzo ogólny, bolą wszystkie żebra, z obu stron? Jak objawia się ból przełyku? Trudno to ocenić.
Też miałem wycięcie samego guza, dwa tygodnie po operacji też odczuwałem silny ból wewnątrz i w okolicy rany, ale 3 tygodnie po pojechałem sam do Wrocławia po wynik.
Może jakaś infekcja po szpitalna się przyplątała, może to stres, mama powinna dużo wypoczywać, za wcześnie na prace domowe, byłem obolały długi czas, teraz po roku coś tam też pobolewa.
Kiedy macie wizytę lekarską? Może dałoby się ją przyspieszyć, jak macie wątpliwości.
Również się cieszę, Andrzej69 , że macie dobre wyniki, wszystkim tego życzę.
Ja mam podobną diagnozę, też T1b G2, jasnokomórkowy, ale operację oszczędzającą i też 5.01. minął rok od operacji. Martwią mnie tylko trochę terminy moich badań, w kwietniu miałem TK całościowe, a teraz tylko RTG i USG, a onkolog i urolog chcą mnie widzieć dopiero za rok. Wiem, że każdy przypadek jest trochę inny, ale widzę, że twoja żona w ciągu roku miała 2 razy TK. Nie wiem co O tym myśleć ?
Masz rację Viomi, ta świadomość myśl, rak był we mnie, to jak jakiś film, który odbiera radość życia, choć wiem , że mogło być gorzej, tylko my siebie potrafimy zrozumieć, ludzie po diagnozie, która tak brutalnie pokazuje i przypomina o naszej śmiertelności. Ale dlatego trzeba żyć na 100% i z tego życia korzystać. Podobno życie zaczyna się wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że mamy je tylko jedno. Pozdrawiam.