od 2017-02-09
ilość postów: 201
U mnie urolog nie zleca mi żadnych badań obrazowych, robi tylko usg na wizycie, przynoszę mu wyniki badań robionych przez onkologa, jestem rok po operacji, do tej pory miałem tylko jedną tomografię, ale całościową j.b. I płuc w kwietniu i rezonans magnetyczny przed samą operacją. Teraz obydwaj chcą mnie widzieć dopiero za rok, po zrobionym w listopadzie USG i rtg płuc.
Wydaje się trochę rzadko, może uderzę za pół roku na wizytę.
Miki81 Ty chodzisz do urologa prywatnie czy NFZ, tyle badań obrazowych w tak krótkim czasie chyba wychodzi po za wytyczne NFZ.
Z jednej strony to dobrze że jesteś dokładnie badana, a z drugiej te ciągłe stresy, ja chyba się z tymi ciężkimi myślami nigdy sobie nie poradzę, w tyle głowy cały czas tkwi - czy "on" powróci?
U mnie też w TK 4 miesiące po operacji opisali zmianę wielkości 2 cm , jednak w opisie było że jest to zmiana płynowa ze zwłóknieniem tkanki tłuszczowej - zmiany po zabiegowe. U Ciebie Miki jest pewnie podobnie. U mnie tym opisem nikt się nie przejął.
Jak opis badania prawidłowy, to po co się przejmować oglądaniem zdjęć. W miejscu tej plamy nie ma kości, tam jest nerka, może to ta operowania, pęcherz na środku miednicy też jest czarną palmą.
Dodam jeszcze, że mocz też się kontrastuje i urografią można sprawdzić drogi moczowego i funkcję wydzielniczą nerek.
Tabelka, którą wstawiłem wyżej jest wytycznymi Polskiego Towarzystwa Urologicznego, więc półroczne kontrole są postępowaniem prawidłowym, napewno urografia nie przewyższa TK i RM, USg Doppler też raczej nie, w urografii prześwietla się nerki RTG po kontraście, widać po prostu przebieg naczyń krwionośnych w nerce na zwykłym zdjęciu rtg. Dosyć rzadko zlecane badanie, że względu na dawkę promieniowania i kontrast. TK daje dużo lepsze obrazowanie, i też kontrast i dawka promieni podobna.
Urografia to dosyć stare badanie, to po prostu rentgen układu moczowego, ale po podaniu dożylnie kontrastu.
Uleczka, masz rację, to wszystko prawda, ja też swoje życie przewartościowałem, ale czasem lęk i strach jest silniejszy. Ja tak naprawdę nie potrafię powiedzieć sobie, "miałeś raka - na teraz jesteś zdrowy" ,cały czas gdzieś w tyle głowy jest ta myśl - jak on powróci.
Mam czasem wrażenie, że właściwie w jakiś sposób zmarnowałem ten rok (od diagnozy), jak kilka poprzednich na umartwianiu się ( nerwica lękowa na tle chorób właśnie) taki paradoks. Wpadam czasem w takie dołki właściwie bez powodu , muszę mieć zawsze trochę czasu , aby się z nich wydostać i znowu poczuć radość życia.
Kiedyś psycholog powiedział mi "człowieku naucz się nie bać tego, na co nie masz wpływu i tak tego nieskontrolujesz"
Musimy żyć pełnią życia tu i teraz.
Pozdrawiam Was gorąco.
Ja też miałem operację oszczędzającą nerkę, a chcą badać mnie rzadziej. Czytając różne opracowania, a w fazie szoku po diagnozie bardzo namiętnie przeszukiwałem internet , badania mówią, że wznowy miejscowe po nefrektomii i nss są bardzo rzadkie i w obu przypadkach wynoszą od 0 do 5 %. Jeśli chodzi o sam nadzór onkologiczny to nie ma badań , które by potwierdzały, że ich wykonywanie poprawia rokowanie i przeżywalność - niestety. Ale badać się musimy oczekując dobrych wyników. Musimy zaufać swoim lekarzom. Pozdrawiam.
Takie dwie tabelki ze znalezionych artykułów, dot. przezżywalności i monitoringu po operacji.
Jesteś pod opieką tylko urologa? Lepiej było by porozmawiać z onkologiem, to nie prawda, że muszą być przerzuty, widziałem wiele wywiadów z onkologami znanymi, Szczylik, Żołnierek, którzy mówią, że wczesne stadia raka nerki są niemal w 100% wyleczalne, tego staram się trzymać, choć łatwo wpadam w doły, choćby po takim poście jak twój. Ten Twój urolog bardzo intensywnie Cię bada, mój po operacji chciał mnie widzieć za rok, a teraz po roku badań u onkologa, ten też wyznaczył kontrole za rok, przychodzą takie myśli- nie jest tak źle że mną, a za chwilę: czy prędzej czy później będzie wznowa. Musimy nauczyć się żyć chwilą i się nią cieszyć, choć nie jest to łatwe, wszystkiego i tak nieskontrolujemy