Wiele osób pyta o szczegóły pobytu w szpitalu w celu usunięcia tarczycy i później w celu jodowania, więc opiszę wszystkim jak to wyglądało w jednym ze szpitali, pewnie rozwieje to sporo wątpliwości.
Pobyt w celu usunięcia tarczycy:
Dzień 1
Stawiacie się na Izbie, przebieracie się tam i idziecie na oddział. Ile będziecie czekać na łóżko no to pewnie kwestia losowa. Tego dnia macie robione badania: krwi, USG, RTG i to wszystko. Wieczorem zastrzyk w brzuch, konieczny przed zabiegiem - nie boli, nic nie czuć. W trakcie dnia rozmowa z pielęgniarkami jak przygotować się do zabiegu i co będzie się działo po nim, jak się opiekować raną itd. oraz rozmowa z anestezjologiem - na co jesteście uczuleni, jak będzie przebiegało znieczulenie, pytania, wątpliwości.
Dzień 2
Witajcie rano, idziecie się dokładnie umyć specjalnym płynem, ubieracie się w specjalne ubranie operacyjne i czekacie, aż przyjedzie po was pielęgniarka. Jedziecie wózkiem, łóżkiem - pewnie jest to zależne od procedur w danym szpitalu - na się operacyjną, kładziecie się, dostajecie znieczulenie - spanie. Przebudzacie się, w moim przypadku na chwile na sali pooperacyjnej, a potem już na sali. Pewnie wielu z was zastanawia się czy jesteście budzeni z rurką intubacyjną czy już kiedy jest wyjęta. Budzicie się z rurką intubacyjną, natomiast z tego co powiedział mi anestezjolog, 60% osób w ogóle tego nie pamięta a nawet jeśli to jakiś ułamek sekundy. Tak było w moim przypadku, po przebudzeniu był to tylko przebłysk na ułamek sekundy zapomniany po przebudzeniu całkowicie więc zwyczajnie szkoda czasu na zastanawianie się nad tym. U mnie po około 4-5 godzinach było już siedzenie a po 2-3 kolejnych chodzenie. Dlaczego? Ponieważ znieczulenie jeszcze działa i będziecie słabi i senni. Rana jest zaszyta i zaklejona, włożony jest w nią długi dren z butelką na końcu. Rana nie boli, nie ma żadnych dolegliwości bólowych z powodu drenu, jedynie w moim przypadku był to straszny ból gardła, który utrzymywał się kilka dni. Zaopatrzcie się więc, lub niech ktoś wam przywiezie do szpitala jakiś jogurt, najlepiej do picia, ponieważ ból gardła w moim przypadku był tak wielki, że nawet po 3 dniach zjedzenie zupy było bardzo trudne z powodu jej letniej temperatury.
Dzień 3
Nic się nie dzieje, leżycie sobie. Macie zmieniony tylko opatrunek, ale nie jest to nic dyskomfortowego.
Dzień 4
Jeśli ilość płynu w butelce na końcu drenu jest odpowiedni, a zwykle tak jest, usuwany jest dren. Czy usuwanie drenu boli? Nie, nie boli, nic się nie czuje kompletnie, żadnego dyskomfortu . Po zdjęciu drenu i założeniu opatrunku czekacie na wypis i do domu.
Pobyt w celu podaniu jodu radioaktywnego w moim przypadku bez odstawienia Euthyroxu czyli z zastrzykami z Thyrogenu (może pomyliłem nazwę, nie wiem):
Dzień 1
Stawiacie się na Izbie po czym idziecie na oddział. Ile będziecie czekać na łóżko no to pewnie kwestia losowa. Tego dnia macie robione badania krwi oraz USG. Na oddziale zastrzyk. Możecie spokojnie wychodzić z oddziału i chodzić gdzie chcecie do 22 (cisza nocna). W moim przypadku pokoje były 2 osobowe, pacjenci dobrani najlepiej jak się da wiekowo. W trakcie dnia przeprowadzone zostało szkolenie przez pielęgniarkę, jak będzie wyglądał cały proces przyjęcia jodu, co się dzieje później, cały proces jak opuszcza się oddział, szkolenie z połykania tabletki itd. W moim przypadku brzmiało to dość apokaliptycznie jak odprawa przed usuwaniem skutków wybuchu w Czernobylu, ale to raczej procedury to wymuszają. Możecie być ubrani w co chcecie, ale o tym przy dniu 3.
Dzień 2
Możecie chodzić gdzie chcecie od 6 do 22. W trakcie dnia drugi zastrzyk Thyrogenu.
Dzień 3
Z samego rana badanie krwi a później dostajecie jod do połknięcia. Każdy ma swoją dawkę w zależności od masy ciała i przebiegu choroby. Od momentu połknięcia tabletki jesteście zamknięci w pokoju bez możliwość wychodzenia. Rano możecie się jeszcze wykąpać jak zdążycie bo później nie będzie takiej możliwości i przebieracie się w ubrania, które wyrzucicie przed opuszczeniem oddziału. Na sali zostawiacie to, co chcecie jeść swojego przez czas zamknięcia i rzeczy, które są wam potrzebne. Możecie zostawić ze sobą telefon, słuchawki, laptopa itd., nie ma z tym problemu. Reszta idzie do depozytu. Jeśli chodzi o jedzenie to proszę to dobrze przemyśleć. W moim przypadku były to cukierki na wypadek spuchnięcia ślinianek - ale mnie nie spuchły, nie miałem żadnych objawów zupełnie - oraz jakeś zupki chińskie, gorące kubki itd. Po 2 dniach jedzenia szpitalnych posiłków i zupek chińskich wszystko po prostu stało mi w gardle, po wyjściu z oddziału musiałem natychmiast zjeść coś o wyrazistym smaku. Więc jedzenie to kwestia indywidualna. Na sali jest czajnik i TV jakby ktoś lubił pooglądać. TV jest za darmo, nic się nie płaci. Pamiętajcie, żeby wziąć gąbkę i mały płyn do naczyń, bo talerze i sztućce nie są zabierane, myje się je samemu. Z pielęgniarkami komunikujecie się telefonem stacjonarnym a one z wami tą samą drogą lub prze głośnik, który jest na ścianie. W pokoju jest kamera. Do pokoju są drzwi wejściowe, w „przedpokoju” jest umywalka i wejście do ubikacji, w które jest tylko sedes i kosz na śmieci. Resztki jedzenia wyrzucajcie do kosza w ubikacji bo po pewnym czasie zaczną po prostu śmierdzieć. Drugi kosz jest w przedpokoju koło umywalki. W ubikacji jest bardzo dziwny zapach, bardzo nieprzyjemny. Ciężko powiedzieć, co to za zapach. Mnie się kojarzył jakby z lekkim dymem zmieszanym z jakimiś chemikaliami. Bardzo dużo ludzi o tym wspomina. Dalej są drugie drzwi, które muszą być cały czas zamknięte. Wychodzicie z pokoju, otwieracie, zamykacie itd. Inaczej pielęgniarka będzie dzwonić. Drzwi są bardzo grube i ciężkie, nie łapcie ich ręką jak się będą same zamykały, bo to się źle skończy.
Dzień 4
Siedzicie kolejny dzień, nic się nie dzieje. W moim przypadku praca na laptopie pozwoliła nie zwariować.
Dzień 5
Skoro świt zdejmujecie pościel, wyrzucacie co się da do kosza i idziecie się myć pojedynczo. Łazienka jest jedna na oddziale, nie ma ich w pokojach z powodu przepisów. Wychodzicie, zakładanie ochraniacze, wchodzicie do łazienki, wyrzucacie ubrania, myjecie się, wyrzucacie kosmetyki i ręcznik, zakładacie ubrania naszykowane 2 dni wcześniej, specjalny fartuch i wracacie do pokoju. Śniadanie. Po śniadaniu przychodzi osoba robiąca pomiary. Żeby wyjść, trzeba mieć mniej jak 44 jednostki. Osoby z mojego „turnusu” miały od 4 do 10, więc na luzie, ale z poprzedniego zostały dwie osoby. Trzeba pić dużo wody, żeby wypłukać ten jod i nie zostać dłużej. Trzeba pić 1,5-2 litry wody, w moim przypadku były to 4 litry dziennie. Wychodzicie, macie szkolenie z osobą robiącą pomiar, potem idziecie na scyntygrafie. Potem czekacie na wyniki i wypis.
W razie pytań - śmiało.