Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
dosia!
Kochana w moim przypadku nie było mowy o chemi przed operacją.Już po pierwszym zabiegu,lekarz kierował mnie na radykalną operację,drugi zabieg to potwierdził.Powiem tak każdy z nas to indywidualny przypadek,u jednego stosują chemię,a u drugiego nie,musisz być dobrej myśli,można się skonsultować,ą raczej powinno.Ja miałam dwa takie zabiegi i każdy w innym szpitalu,robione przez dwóch innych doktorów ,wyniki też też w dwóch innych miejscach,jestem za tym aby konsultować.Trzymam kciuki,pozdrawiam:-}
-
witajcie wszyscy, hanna jest tak jak pisałaś, że małymi kroczkami idzie się do zdrowia, jadłowstręt mi minął,wahania temperatury też się stabilizują i nie jestem już tak bardzo słaba,chodzę po domu i po podwórku, troszkę już pomagam córce w domu ,tak że idzie ku dobremu.
też jestem za tym by konsultować się z lekarzami ale wam powiem że oni wiedzą co robią, ja walkę z rakiem zaczęłam w 2009r pierwszą operacją usunięcia nerki z moczowodem aż do pęcherza, później było 7 tur, 12 wlewek bcg a cystoskopia co 3 miesiące i co pół roku tk i prześwietlenie płuc, ale już na początku leczenia lekarz urolog powiedział mi że pęcherz i tak trzeba będzie usunąć ,jedynie odwleczemy to w czasie na ok 3 lata i tak się stało,po 3 latach zaczął wnikać w mięśniówkę i trzeba było operować,leczyłam się na urologii ale przed operacją urolog wysłał mnie na konsultację na onkologię gdzie potwierdzili djagnozę i jestem już po operacji i zostałam już na onkologii
-
od czasu kiedy mi się to przytkało piję dużo wody i jest dobrze, nigdy nie lubiałam dużo pić ale muszę i się zmuszam ,może się przyzwyczaję,
hanna jak długo czekałaś na wynik , bo ja jeszcze nie mam ,dzwoniłam w poniedziałek to kazali mi dzwonić pod koniec tygodnia ,że może już będą a 04.08 będzie już miesiąc po operacji, boję się czemu tak długo
gosia napisz co z mamą i jeśli mogę coś doradzić to wspieraj ją psychicznie bo to bardzo ważne
-
Dzisiaj mama dostała zaświadczenie od endokrynologa że można przeprowadzić operację bo sprawa tarczycy się unormowała teraz tylko musimy się umówić w szpitalu na termin przyjęcia. Oby szybko poszło bo mama jest strasznie osłabiona nic nie może jeść i ogólnie bardzo źle się czuje prawie codziennnie ma temperaturę i do tego ciągle ten krwiomocz . Czy ktos tak miał bo nie wiem co robić, mama nie jest w stanie przejść paru kroków taka jest słaba boję się że będzie trzeba czekać na miejsce w szpitalu:((
-
dosia- a co powiedział Wam lekarz od chemioterapii??? My mieliśmy spotkanie i nam wyjaśnił, że w związku z tym, że mąż jest dość młody i zdrowy, nie chorował do tej pory na żadne poważne choroby, to lekarze zalecają chemię ze względu na wysoką złośliwość.Po wycięciu samego guza-odrósł natychamiast. Nie miał przerzutów , ale lekarz radził, żeby wykorzystac chociaż te kilka % , któe zwiększa szanse na to, że ewentualne komórki rakowe, niewykrywalne przez tomograf, zostaną zniszczone. Miał 3 razy po 3 wlewy. Był wykonczony, ale teraz , pół roku po zakończeniu chemii wraca do powoli do zdrowia. Lekarka powiedziała, że jeśli podano by chemię po operacji to byłoby to bardziej obciążające dla organizmu, który bedzie osłabiony operacją, więc na pewno chemia byłaby podana ( o ile podaliby wogóle) po kilku mies.Mąż zadecydował, że podda się chemii. Zawsze to jakaś nadzieja, że nie będzie przerzutów....., bo chemia nie działa na raka pęcherza-tzn. nie można leczyć go chemią, jest odporny.
W piątek wizyta u lekarza, po wszystkich badaniach. Żyjemy normalnie z dnia na dzień-byle do piątku.
-
ona 25 super ,że cioci tak się udało pokonać paskudztwo , u nas szans na zanik nie ma bo guz jest też na zewnątrz pęcherza ale może faktycznie chemia zatrzyma ewentualne przerzuty
hanna 57 no i to mnie zastanawia na jakiej podstawie lekarz twierdzi,że chemia nie tylko radykalne cięcie
super ,że dochodzisz do siebie , życzę zdrówka !!!!
aga dobrze że mama już ma zgodę, daj znać co tam w szpitalu się udało załatwić, trzymam kcuki !!!!
drodka ciężko mi powiedzieć co dokładnie powiedział onkolog ponieważ mój tata uparcie nie pozwala wejśc z nim do gabinetu :( i wiemy tyle co nam sam przekaże
z tego co mówił to z racji świetnych wyników krwi , i ogólnie dobrego stanu zdrowia ,lekarz zalecił dalszą chemię, od początku ta lekarka mówi ,że życie bez pęcherza jest bardzo ciężkie i ciągnie chemię
mówiła ojcu,że rzadko kto dostaje 3 dawkę w 1 serii bo już anemia i pogorszenie stanu zdrowia a tata daje radę
z tą informacją o odporności raka pęcherza na chemię mnie zabiłaś, miałam nadzieję,że to działa też na komórki rakowe ulokowane w pęcherzu...
z konsultacją może być cięzko bo tylko w innym mieście jest oddział onkologii a terminy straszne, tutaj jakoś jest wyjątkowo traktowany i ma wszystko na cito -z racji tego,że do onkologa kierował go zastępca ordynatora -to są 2 szpitale obok siebie więc kadra się zna
dziekuję Wam bardzo za wszystkie odpowiedzi, zawsze coś rozjaśnią takiemu laikowi jak ja
-
Witajcie Kochani!
dona1955 kochana nie przesadzaj z pracą,jeszcze nie teraz,jest za wcześnie,jeszcze się napracujesz,wyniki miałam po 12-stu dniach.
aga31 świetna wiadomość,jest zgoda super.Proszę Cię przekonaj mamę do jedzenia,musi mieć siłę przed operacją,krwiomoczem nie przejmuj się .
Drodka i tak trzymać-ŻYĆ NORMALNIE,a po piątku będzie tak samo.
dosia dziękuj, otóż ten potwór był inwazyjny,nie było sensu leczenia chemią,takie leczenie odwlekłoby tylko w czasie,tak czy inaczej operacja musiałaby być przeprowadzona.
Pozdrawiam,zdrowiejcie Kochani,miłego dnia:-}
-
Dosia- ja nie odpuszczam i zawsze towarzyszę męzowi u lekarza, nawet ogólnego, gdyż w razie czego to ja muszę dalej działać, więc trzeba wiedzieć co lekarze mówią, radzą itd. Też się opierał, ale ja twarda jestem. Dzisiaj też byłam po swoje leki u lekarza, ale powiedziałąm też , że On bardzo cierpi, od razu dał nam kartkę na jutrzejszą wizytę w szpitalu-o jakie badanie ma poprosć lekarza prowadzącego, żeby ominąć czekanie w kolejce.
Jak mężowi wycieli samego guza pierwszy raz to wtedy szybko chemia przez 3 mies. i po miesiącu operacja. Mieli nadzieję, że nie odrośnie (po chemii był tomogra), ale niestety, zagnieździł się spowrotem, więc musieli ciąć cały pęcherz.
Hanna- wiem, że nie mamy wpływu na wynik, niestety, jednak jak sobie pomyślę, że znowu mielibyśmy całą tę walkę toczyć tutaj we dwoje to ja już chyba nie mam siły. Bardzo się boję, że nie dam rady. I tak wszystko na mojej głowie, więc myślę, że może się uda. Nikomu tak naprawdę nie mówimy ile to trzeba przejść, nie chcemy martwić nikogo.
Mąż sobie znalazł rozrywke- Poker, kiedyś grywał w internecie, teraz zaczął grywać w klubie. Matko, jeszcze mi się hazardzista zrobi :)). Jednak sama mu radzę, żeby poszedł, wtedy tyle nie myśli.
Dobrej nocki
-
Dzięki wam za wsparcie. Sprawa dotyczy mojego taty dostaliśmy sie na USG i wyszlo że sa w pęcherzu moczowym brodawczaki i to one podobnno powodują te krwawienia. Tata ma 72 lata itroche sie tym przestraszył i nie bardzo wiadomo co dalej z tym robić.
-
Gloria- na pewno ktoś tutaj CI odpowie, mój mąż miał raka, a nie brodawczaki.
Wyniki męża złe, w poniedziałek konsylium i zadecydują co dalej-tzn.jakie badania trzeba wykonać. Ma płyn w miednicy, a nie powinien tam być. Nic nie mówili, póki nie zadecydują o dalszym leczeniu. W przyszłym tyg. dowie się kiedy będą badania. Na razie musimy czekać. A miałam nadzieję....