Brakuje mi już łez i wiary,że mama z tego wyjdzie.Udał się dziś ją zobaczyć.Nawet nie myślałam,ze się uda,w końcu to intensywna terapia,chciałam chociaż czegokolwiek się dowiedzieć.A tu okazalo się,że są możliwe odwiedziny.
Niestety ,stan nadal bardzo ciężki,niewydolna krążeniowo i oddechowo ,wczoraj przetaczano krew.Dziś jakby nic złego już się nie dzieje,ale jakiś młody lekarz powiedział,że w każdej chwili może się pogorszyć.Z drugiej strony powiedział,ze na jutro planują odłączyć ją od wspomaganego oddychania .Zapytałam,czy to znaczy,ze jest trochę lepiej,a on:no wie pani,stan jest bardzo cięzki,nic nie możemy obiecać,nadzieja jest zawsze.
Tak więc dowiedziałam się niewiele,trzeba czekać i liczyć na cud
Kochani,BARDZO,BARDZO Wam dziękuję za słowa wsparcia i modlitwę.Głęboko wierzę,że mama znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły i chęci do życia ,by to przetrwać.
Noc minęła bez telefonu ze szpitala,więc mam nadzieję,że skoro przez 17 godzin nic złego się nie stało,to chyba organizm dzielnie walczy..
Z dobrych wiadomości to taka,że zdaniem lekarza ,który wykonywał pierwszą operację-rak został wycięty w całości,nie widział nacieków poza pęcherz.
Teraz oby tylko to sztuczne jelito się przyjęło i obyło się bez kolejnych komplikacji.Pamiętam stąd historię młodego mężczyzny,opiekował się tatą,miał nick Remil.Z przerażeniem czytałam przez co musieli obaj przechodzić przy dwóch stomiach🙁.
Marysiu,będę z całych sił trzymać kciuki ,by tę przetokę udało się zamknąć .Wiecie już w który dzień planują zabieg?od razu po świętach? we wtorek?
Leno,pisz co u Was i mobilizuj tatę do walki .Nam lekarz powiedział,że poznał mamę i jest pewien,że będzie walczyła do samego końca,że jest bardzo twarda i bardzo pozytywna.Nastawienie jest bardzo ważne...
Ado ,kochana,dziękuję że jesteś z nami.
Jacku,Heńku,jesteście wielcy,nie wiem ,jak Wam wszystkim się odwdzięczyć
Witam.
Joanno,Marysiu całym sercem jestem z Wami,wierzę w to,że wszystko wróci do normy,oby przez te najbliższe dni wszystko się ustabilizowało aby organizm nabrał siły i będzie dobrze,musi być dobrze.Dziewczyny wspieram Was,przesyłam Wam jak i Waszym najbliższym dużo siły i energii.Piszcie o wszystkim.
Pozdrawiam Jacek.
Marysiu...nie wiem jak Cię pocieszyć.Wydaje mi się,że chyba Jacek miał problem z przetoką,więc może on będzie mógł coś w tym temacie powiedzieć.Musi być dobrze.
Kurczę,najbardziej bałam się o serce,o to by nie było przerzutów,a zagrożenie przyszło ze strony ,o której zupełnie nie myślałam
Dopiero wróciłam.Jest źle,bardzo źle i bardzo poważnie.Najbliższe dwie doby będą decydujące.Jak to lekarz stwierdził...niestety operacja otworzyła bombę.Jak pisałam ,mama miała w wieku 26 lat poważną operację po skręcie jelit.Zostały po niej ,jak się okazuje zrosty, i teraz jelita niestety nie wytrzymały.Puściły zespolenia,,treść jelitowa przedostała się do wnętrza ciała.Wypłukano ,wstawiono kawałek sztucznego jelita,wyłoniono stomię kałową,jest nadzieja,że tylko czasowo,jeśli jelito się przyjmie i już nic się nie rozejdzie.Niestety,lekarz sam przyznał,że będzie się dziś za mamę modlił,by to przetrwała,bo ,albo to wyjdzie na dobre ,albo niestety cały wysiłek i cierpienie pójdzie na darmo..
Było już tak dobrze,mama uśmiechnięta i zdrowiała w oczach:((.Koszmar...