Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • Hej Kochani

    Iwa1122 -bardzo się cieszę,że operacja przebiegła pomyślnie ,najgorsze macie za sobą:)Super wiadomość.

    Marysiu,dobrze,że się odezwałaś,cudownie,ze wyniki Męża dobre i że macie termin.Będzie dobrze.Doskonale rozumiem,że czujesz się tak,jakbyście oboje byli chorzy.Ja  nawet fizycznie zaczęłam czuć się źle,od czasu ,gdy u mamy zdiagnozowano chorobę.Czekam na możliwość wzięcia dnia urlopu i sama przebadam się "wzdłuż i wszerz".A jeszcze dwa miesiące temu byłam okazem zdrowia,od kilku lat nawet kataru nie miałam,biegam 6 razy w tygodniu na siłownię ,zdrowo się odżywiam,nigdy nie paliłam,nie piję,a teraz mam odczucie ,że coś mnie kłuje,ciśnie i że wszystko boli..Może to normalne uczucie?nie wiem,ale lepiej sprawdzić

    Jacku...bardzo dziękuję za ciepłe słowa.Wierzę,że wszystko się jeszcze ułoży dobrze,skoro tacy dobrzy ludzie trzymają kciuki🙂.

    Lenka35-coś długo  każą czekać na wyniki tomografii..z reguły trwa to chyba dwa dni.Wyobrażam sobie ,jak Ci ciężko ,nie będąc obok i nie mogąc nic zrobić.Współczuję Kochana..

    To chyba tyle na dziś,fajnie,że się rozpisujecie.

    Życzę wszystkim zdrowia i dużo siły do walki.I odzywajcie się

  • Witajcie.  Mój tata jak kilka tygodni temu pisałam został zdiagnozowany w kierunku raka pęcherza . Diagnoza tak pęcherza T3 NO MO. High grade. Niestety usunięcie pęcherza nie wchodzi w grę tata ma za słabe serce . Jest po zawale.   Dziś byliśmy na konsylium  w centrum radioterapii. Tata będzie przyjmował radioterapię przez 6 tygodni.  I do tego chemioterapia cistplatyna raz w tygodniu też przez sześć tygodni.  

    Martwi mnie to że nie mogą mu usunąć tego pęcherza . Tak to ten gad dalej sobie jest w organizmie i się rozwija.  

    Mam pytanie do zorientowanych .możecie mi naświetlić czego mogę się spodziewać w trakcie terapii taty ?  Nie wiem czego się spodziewać . Czy ktoś miał też taka sytuację ? Czy ta terapia pomogła tj zniszczyła tego gada ? Chciałam zapytać lekarza ale przy tacie nie chciałam. Nie wiem czy to leczenie paliatywne jest ? Pozdrawiam 

  • Witaj Ellie88

    Tu niestety nie pomogę.Mama jest też po zawale,w sierpniu 2018,ma dwa stendy i kardiolog stwierdził,że serce wytrzyma.Czytałam tu różne opinie o pacjentach po zawałach i z reguły pęcherz był usuwany.A kiedy tata miał zawał?

  • Witam.

    Marysiu,mnie również urolog powiedział,że ta trzecia metoda jeszcze mu się nie zdarzyła ale trzeba wziąć pod uwagę.Oczywiście,nie życzę tego mężowi i aby wszystko odbyło się zgodnie z planem.Ja też zastanawiałem się na tą pierwszą ale mój urolog przekonywał mnie do tej drugiej przedstawiając wszystko za i przeciw.Mam worek i da się z nim funkcjonować.Marysiu...będzie dobrze,spokojnie przygotujcie się do zabiegu,a po nim to już będzie z górki.

    Lena,wiem i zdaje sobie sprawę z tym czekaniem to trudne ale uzbrój się w cierpliwość.

    Iwa,to cieszy,że operacja odbyła się bez komplikacji i tata dochodzi do siebie.Pewnie pierwsze chwile będą trudne ale powiedz mu,że da się z tym normalnie funkcjonować,a tak zapytam,ma wyłonioną na zewnątrz przetokę czy zastępczy?

    Joanno nie dziwię się,że masz takie odczucia,wszak spotkało to Twoją najbliższą osobę i teraz dopiero zdajesz sobie z zagrożeń jakie mogą nas spotkać.Wiesz miałem podobnie jak Ty przez ostatnie 30 lat też mi nic nie dolegało,nie byłem u lekarza,dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego.Teraz czasami też tak mam,że tu mnie coś kuje tam uwiera ale zaraz sobie przypominam sobie  słowa mojego urologa,"nie dajmy się zwariować" i Ty również tak to zrób,co nie znaczy,że badań masz nie robić - zrób będziesz spokojniejsza.

    Ellie,miałem tego gada o podobnej diagnozie tylko,że był Low Grade,reszta to samo.Co do braku możliwości zabiegu ze względu na niedobry stan serca też nie wypowiadam się,kardiolodzy to wiedzą dobrze.Tylko może byłoby dobrze zapytać tych kardiologów czy jest szansa na to,że to serce odzyska swoją sprawność i wtedy poczekać ten jakiś czas aby móc wykonać ten zabieg?Bo rak w tym stadium nadaje się tylko do usunięcia,znaczy się można zastosować pozostałe jakie są możliwe ale jedynie to zwiększa nam szanse na wygranie z nim.Z mojej wiedzy jaką posiadam,wiem że na raka pęcherza nie stosuje się radioterapii tylko chemioterapię ale mogę się mylić.Moja chemioterapia,którą miałem przed zabiegiem w późniejszych wynikach histopatologicznych wykazała szczątkowe pozostałości z niego.Tak że w jakiś sposób zostaje pewnie zniszczony tylko pytanie czy na ile i czy  to wystarcza?To nie jest leczenie paliatywne,tutaj istnieje możliwość czy wyleczenia wyleczenia choroby.Ja w takiej sytuacji wypytałbym lekarzy aby mi wszystko wytłumaczyli,mnie urolog jak i onkolog wyjaśniał o wszystkich możliwościach zwalczania tego gada,za jak i przeciw.To są decyzje,które są ważne,istotne w tym leczeniu i nie należą do tego typu,np. skrócę sobie włosy czy nie.Joanna też walczy z mamą aby ten zabieg się odbył i trzymam za Was aby Wam się to udało.👌

    Ech,miały być 2-3 zdania😁

    Pozdrawiam Jacek.

  • Oj tak,Jacka wypowiedzi są bardzo merytoryczne,Heńka zresztą też.Im więcej wiemy ,tym łatwiej będzie gada załatwić.A z pewnością oswoić lęk .Jacku,pisz,jak najwięcej,jak widać wszyscy lubimy to Twoje "rozpisywanie się "

    U nas wiadomo już trochę więcej.Zaklepany termin to 11 kwietnia ,a 12 kwietnia operacja.Z tym,ze jeśli w międzyczasie coś się zwolni wcześniej,to będą dzwonić.

    Kurczę...jakoś długo...I tu mam pytanie do Heńka,bo pamiętam,że pisałeś ,że miałeś wyniki podobne jak moja mama.I pamiętam,że też termin miałeś nie na "już".Martwię się czy to nie za długo.Tak,jak czytam,to ci którzy dłużej czekają-mają podawaną chemię.A mama -nic.Z tym,że pamiętam,że przecież Heniek też czekał i też bez chemii.Wiem,że każdy przypadek jest inny,tu nie ma reguły,ale próbuję się jakos pocieszyć ,że nie będzie za późno.

  • jeżeli chodzi o choroby taty to oprócz przebytego zawału serca który był w 2014 r . Tata cierpi na nadciśnienie , migotanie przedsionków, cukrzycę typu 2 z insulina , nadczynność tarczycy , gruczolak nadnercza, i kilka innych chorób  które nie są przeciwwskazaniem do operacji. Na konsylium powiedzieli że nie ma opcji na operację właśnie z powodu tego serca i tu cytuje p doktor "żaden lekarz się nie podejmie operacji ". Tata leczy się w szpitalu Rydygiera w Krakowie. Teraz ma rozpocząć chemioradioterapie w centrum Ametyst przy tym szpitalu.  Co do konsultacji tata nie chce o tym słyszeć . Bo jego zdaniem jak się leczyć to u jednego lekarza a nie u dziesięciu . Więc ja tu nic nie mogę zrobić ponieważ bez jego zgody nie mogę przesłać jego wyników .  Na szczęście trafił nam się fajny lekarz radioterapii onkologicznej , który jako pierwszy wytłumaczył dokładnie na czym polega to stadium raka . Co będą robić . W jakich odstępach itd. narazie ma mieć tomograf podczas którego oznacza miejsce które będą naświetlać.  

    Z tego co mówił na początek będzie go chciał położyć do szpitala żeby był pod nadzorem lekarzy na początku terapii . Jeżeli będzie ją dobrze znosił to wtedy ambulatoryjnie . 

    Dzięki za odpowiedzi. Dzięki wam i lekarzowi który teraz tatę przeja mam obraz tego co jest i co nas czeka.  Choć dalej się boje jak cholera, bo wiem jak chemia i radioterapia są wyniszczające, to już wiem na czym stoję . 

    Zdrowia życzę . 

  • Sinmartin tata ma worek na zewnatrz. Od momentu przyjechania na sale nie chce w ogole zebysmy do niego jechali i  jak rozmawiam z nim przez telefon to po chwili placze, bardzo sie tym martwie, bo raczej zawsze byl silnym mezczyzna. Widze ze po operacji jest gorzej z psychika niz przed.  

    A  powiedzcie mi czy po operacji dostawaliscie  posilki? bo tata mial operacje w poniedzialek a dzisiaj juz dostal. I czy odrazu musieliscie chodzic po opercji?

  • Ellie88 masz wiadomość na priv.

  • Witam,

    przychylam się do sugestii Joanny ...pisz Jacku pisz...i Heńku i wszyscy inni :-)

    Ellie88 może jakoś uda się przekonać tatę i poszukać innego ośrodka tak jak radzi Heniek. Skonsultuj się z innym .Przykre to co piszę ale nie wierzę już lekarzom . W listopadzie 2018 moja córka na początku ciąży dostała lekkiego krwawienia . W szpitalu lekarka ( chociaż nie wiem czy tak ją można nazwać ) orzekła , że dziecko nie żyje , nie ma serca , nic nie ma . Jeżeli w ciągu 3 dni nie poroni samoistnie to ma się zgłosić na zabieg . Gdyby nie mój upór i dociekliwość i zmuszenie córki do zrobienia badania betaHCG to już byłoby po wszystkim a tak moja córcia jest w 5 m-cu ciąży :-) A bety by jej w szpitalu nie zrobili tylko USG a po 3 dniach to jeszcze by nic nie zobaczyli ....O koszmarze który przeżyliśmy nie ma co mówić.

    Przepraszam , że nie na temat ale chciałam na naszym przykładzie pokazać co znaczy konsultacja z drugim lekarzem.

    Joanno to będziemy razem przeżywać operację naszych bliskich. Mąż już zapisany na 4 kwietnia na operację.Ma się zgłosić do szpitala 3 . 21 marca ma wizytę u anestezjologa.

    Lenko daj znać jak już będą wyniki.

    pozdrawiam wszystkich i życzę dużo zdrowia

  • Iwa1122

    Będzie lepiej z każdym dniem . Wszyscy chyba to przechodzili .Każdy pisał , że pierwsze dni do łatwych nie należały.Dużo zdrowia dla taty a dla was siły.

    pozsdrawiam



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat