Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • 5 lat temu

    Witam wszystkich 

    Dziękuje Aniu za słowa wsparcia.... 

    W środę tata ma być przyjęty do szpitala po raz pierwszy, Z tym, ze twierdzi ze bardzo słabo się czuje  i ze do środy nie dotrwa..., Nie może jesc, pic.... 

    Nie wiem co mam myśleć. Czy rzeczywiście złe się czuje czy to już psychika całkowicie wysiadła...

    Kilka dni temu był na izbie przyjęć... zrobili badania 

    Powiedzieli, ze odwodniony . Dali 1 kroplówkę, kazali brać  potas , żelazo i wrócić w dniu kiedy ma mieć przyjęcie czyli 6 lutego 

    Mam pytanie 

    Jak długo byliście w szpitalu za pierwszym razem?

    Czy tata jakoś specjalnie ma się przygotować?

    Pozdrawiam wszystkich 

  • Witam .Przeczytałam w ciągu miesiąca praktycznie cały wątek..Problem dotyczy mojej mamy.W sierpniu przeszła zawał,ma wstawione stendy.Powoli zaczęła dochodzić do siebie,a nagle w grudniu pojawił się krwiomocz.Lekarz rodzinna zmieniła dwa razy antybiotyk od zapalenia pęcherza,zanim dała skierowanie na USG.I niestety,guz:(.Duży,około 8 cm.TK wykazało ,że poza pęcherzem jest czysto.17 stycznia był robiony zabieg TURBT,teraz czekamy na wyniki.Mama póki co czuje się dobrze,jest pewna,ze to nic poważnego.Ze śmiechem mówi,że jeśli będzie trzeba to niech usuwają pęcherz,chce jeszcze żyć.Strasznie się o nią martwimy,póki nie ma wyników to nie panikujemy,ale przygotowujemy się na każdą wersję i będziemy walczyć.I tu mam pytanie...Nie znalazłam nikogo na tym forum ,kto byłby z naszego miasta.Jesteśmy z Białegostoku.Może ktoś mógłby coś doradzić?

    Lenka 35-przeczytałam o Twoim tacie,jak bardzo źle znosi to psychicznie i chyba jednak to prawda,że my kobiety jesteśmy dużo silniejsze.Moja mama po zabiegu zapytała tylko czy rozmawiałam z lekarzem.Po oczach poznała,że nie jest dobrze.Nie czekała na odpowiedź i powiedziała tylko:"błagam,nie mów nic ojcu".A później leżała prawie tydzień w szpitalu i podtrzymywała na duchu innych pacjentów.Jest bardzo dzielna i mam nadzieję,że tak pozostanie.

  • Gizianno

    Jak twój tato zniósł pierwszą chemię ? Czy został w szpitalu ? Napisz czy macie już wyznaczony termin operacji ?

  • Lenka jak się trzymasz ? Ja nie mam czasami siły.. Ciężko jest nam wszystkim co zaczynają dopiero wojnę..Strach przed nieznanym .Nie ma się komu wygadać . Boję się o męża bardzo.Zdarzają mu się chwile załamania . Ciężko na to patrzeć. 

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich.

  • 5 lat temu

    Witajcie wszyscy 

    MarysiaK , jakoś się trzymam 

    We wtorek będę się widziała z tata po raz pierwszy odkąd usłyszał diagnoze( czyli jakieś 2 tyg temu) 

    Boje się tego jak zareaguje jak go zobaczę.... Nie chce się przy nim rozklejać i pocieszać go 

    Chce, żeby zaczął się leczyć i trochę uwierzył w to, ze rak to nie wyrok. Jest strasznie zdołowany psychicznie. Joanna- tak to prawda, ze my kobiety potrafimy znieść duzo więcej bólu fizycznego a przede wszystkim psychicznego niż większość facetów. Nie mam na myśli wszystkich facetów oczywiście, czego przykładem jest Heniek ( pozdrawiam

    We wtorek lecę do Pl do a w środę pierwsze przyjęcie do szpitala.... Boje się co to będzie 

    MarysiaK- z tego co pisałaś to jutro zaczynacie chemię 

    Trzymam kciuki .. wszystko musi być dobrze 

  • Witam wszystkich.Musi być dobrze..Bardzo źle dzisiaj spałam,budziłam się co chwilę i starałam odganiać od siebie czarne myśli,ale tak trudno ich nie mieć.Mieszkam bardzo blisko rodziców,właściwie okno w okno.Nasze bloki stoją naprzeciwko siebie.Widujemy się praktycznie codziennie.Nie wiem jak dałabym radę żyć,jeśli...Jest mi to trudno wyobrazić,a już zupełnie nie wiem,jak przeżyłaby to moja młodsza córka.Ma dopiero 8 lat i babcia jest z nią praktycznie od trzeciego tygodnia życia codziennie.Bardzo szybko wróciłam po jej urodzeniu do pracy,a pracuję od 6 rano,więc to babcia ją budzi,robi śniadanie,prowadzała do przedszkola,teraz do szkoły.Krótko po tym ,jak dowiedzieliśmy się,ze "coś tam jest w pęcherzu" byłam u psychologa szkolnego.Obiecała,że jesli tylko będzie taka potrzeba ,to ona zrobi wszystko by pomóc Małej przez to przejść.Tak bardzo się boję.Mama tak bardzo chce jeszcze żyć,mówi,że głównie dla wnuczki,tak bardzo się kochają:(.

    Rozumiem,że nikogo nie ma z Białegostoku,kto mógłby doradzić ,do kogo udać się by skonsultować wyniki i by ewentualnie kontynuować leczenie?Pielęgniarka w szpitalu,gdzie mama miała robiony zabieg,rozmawiała ze mną prywatnie i mówiła,ze ona nie może niczego doradzić,ale jej tata ma raka pęcherza i też chore serce i ona nie zgodziła się na radykalną.Tata żyje dwa lata i póki co jest dobrze.Jednak po przeczytaniu tego forum uważam,że trzeba ryzykować.Mam nadzieję,że dostaniemy jeszcze czas...

  • Pani Aniu Profesor Słojewski to bardzo dobry wybór.leczę się tam już cztery lata Odział ok i kompetentni ludzie. Powodzenia  życzę i dużo cierpliwości pozdrawiam.

  • 5 lat temu

    Witam wszystkich serdecznie

    Jestem w Pl... nareszcie zobaczyłam się z tata...

    Oczywiście , tak jak przewidywałam 

    Pierwsze rakacja jak go zobaczyłam- płacz.... 

    Nie mogłam się powstrzymać 

    Tata załamany.... nie widzi już żadnej przyszłości

    Jutro ważny dzień- pierwsze przyjęcie do szpitala 

    Trzymajcie kciuki kochani

  • 5 lat temu

    Jesteśmy z Kielce. Tutaj tez tata będzie się leczył

    Słyszałam same pozytywne opinie o profesorze Chłoście, który był bodajże ordynatorem urologii w Kielcach. Niestety już go tu nie ma, bo przeniósł się do Krakowa. 

    Lekarz u którego tata się leczy jest z tego samego szpitala w Kielcach. Tyle, ze nie wiem co mam o nim myśleć tak naprawdę... 

    Tata chodził do niego regularnie od półtora roku, ponieważ odczuwał niepokojące objawy, tj ucisk na pęcherz, częste oddawanie moczu.. Miał robione USG ( 3 razy w przeciągu półtora roku) . Lekarz twierdził , ze nic nie widzi . Ze to przerośnięta prostata.. Nic o guzie nie wspominał. Zastanawia mnie , czy powinien poinformować tatę,ze na badanie musi przyjść z pełnym pęcherzem? 

    Tata nic nie pił przed, czyli pęcherz był pusty

    Po półtora roku , dokładnie w grudniu po świętach pojawił się krwiomocz.. zlekceważony przez tatę 

    I następny 2 tyg temu... wtedy znów udał się do tego samego lekarza, który stwierdził nowotwór

    Nie wiem co myśleć.... półtora roku regularnych wizyt i nic nie zauważył a tu nagle guz 5 cm 

    Dziś po raz pierwszy widziałam t wyniki USG taty ale od innego lekarza 

  • 5 lat temu

    Może po krotce opisze opis badania USG

    W obrębie pęcherza moczowego przy ścianie dolnej lita zmiana tkankowa o wym 52/23/45mm mogąca odpowiadać wpuklajacemu się do światła pęcherza powiększonemu gruczołowe krokowemu / zmianom naciekowym pęcherza z gruczołu krokowego / zmianie Tu

    Wskazana konsultacja urologiczna, TK jamy brzusznej i miednicy mniejszej z faza urograficzna 

    Powiększony gruczoł krokowy około 72 ml o nieregularnym obrysie wpuklajacy się do pęcherza ...

    To by było na tyle z USG

    Teraz objawy które ma to ucisk na pęcherz, częste oddawanie moczu( kilka kropel), ból przy oddawaniu moczu 

    Nie wiem co o tym myśleć, jak go pocieszać.... 

    Zastanawiam się czy będą mu jutro robić cystoskopie, której on bardzo się boi 

    Pytał czy będzie bolało... 

    Tak bardzo chciałabym mu pomoc, ale czuje się bezradna 



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat