Witaj Cygan na naszym forum,jesteś już po operacji czyli najgorsze już za Tobą ,nie mogę Ci za dużo doradzić bo jestem kobietą i dzięki Bogu nie miałam żadnej chemii ani radioterapii ,ale na pewno ktoś ci pomoże , co do rehabilitacji to nie słyszałam by ktoś ją miał, a do sanatorium to można jechać dopiero po roku lub więcej w zależności od tego gdzie był rak umiejscowiony, pozdrawiam serdecznie i życzę powrotu do zdrówka w tym nowym roku 2019.
Hej. Witajcie. U mojego taty przed świętami przeprowadzono zabieg usunięcia guzow w pecherzu mocxowym. To był już trzeci zabieg tego typu. Zawsze było ok w histopatologii. A tu nagle bomba rąk urotelitalny high grade. Plaskonablonkowy. Teraz po konsylium czekamy na ponowne badania. Lekarze rozkładają ręce. Z powodu wieku i wielu chorób towarzyszących mojego taty nie chcą sie podjąć usunięcia pęcherza. Ale przecież coś muszą zrobić. Prawda??? Czy moglibyście sie wypowiedzieć jak to moze wyglądać, leczenie taty , skoro sie nie da usunąć pęcherza??? Prawda jest taka ze Mi sie grunt usunął z pod nóg. Nie wiem co będzie. Jak to bedzie wyglądało dalsze leczenie. Wiem tylko ze ma mieć reoperacje żeby pobrać wycinek z głębszych warstw. Najbardziej sie boje że nie będą mogli nic zrobić i zostanie leczenie paliatywne :( powiedzcie co sądzicie o sytuacji mojego taty będę wdzięczna za każda odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.
Heniek. wiem ze nie jestescie lekarzami . problem polega na tym ze nikt nie chce mi tak do konca powiedziec jak bardzo powazna jest sytuacja . ciagle tylko badania badania badania . niby lekarz powiedzial ze powinni usunac pecherz ale ze zwgledu na choroby taty nie zrobia tego , chyba ze w ostatecznosci , bo poprostu mogl by nie wytrzymac operacji. Pomyślalam ze Wy jako osoby które tyle przeszly tyle z tym gadem , naswietlicie mi co i jak. pozdrawiam
Heniek . dziekuje z dopowiedz . własnie przeczytałam wszystko dotyczace raka pecherza . w ostatnim tygodniu czytam wszystko co jest dostepne w internecie w tym temacie . Im wiecej czytam tym bardziej sie boje . teraz czeka nas tomograf i zabieg reTURBT który ma na celu pobranie wycinków z głębszych scian pecherza . po tym moze bedzie wiadomo jaki sposob leczenia mu zaproponuja . Boje sie tylko ze ze wgledu na jego choroby tj. cukrzyca insulinozalezna, migotanie przedsionków , chora tarczyca , przebyty zawał, nadcisnienie , beda mieli zwiazane rece . oby tak nie było.Pozdrawiam i życze zdrowia.
Witam
Od kilku dniu czytam Wasze historie..Niestety podobna przytrafiła się w mojej rodzinie.
Otóż kilka dni temu dowiedziałam się, ze u mojego taty(65 lat) badanie USG wykrylo guza na pęcherzu, Powodem dla którego zglosil się do lekarza był krwiomocz... Nie była to jego pierwsza wizyta u urologa . Badał się regularnie
Pierwszy krwiomocz miał w grudniu, przed świetami ale nie poszedł wtedy do lekarza
Dopiero teraz , drugi raz w styczniu, w tym tygodniu a dokładnie w poniedziałek miał robione USG
Tata palił w przeszłości, ale obecnie już od około 20 lat nic. Do niedawna pracował jako spawacz
Jesteśmy wszyscy w szoku, niedowierzanie...
Nie wiem jak mam mu pomoc, bo kompletnie się załamał... Nie dociera do niego nic
Ma zgłosić się do szpitala na 6 lutego w celu dalszej diagnostyki.Ale z nim już prawie nie ma kontaktu,tak strasznie się załamał . Powiedział, ze nie wie czy dotrwa do tego dnia
Tak bardzo mi go szkoda... nie wiem jak mu pomoc
Heniek,
Tak jak piszesz ,ten mętlik jest nie do zniesienia
Minął tydzień od kiedy tata dowiedział się , ze ma nowotwór i z dnia na dzień jest z nim coraz gorzej
Mam tu na myśli jego stan psychiczny. Dosłownie go nie poznaje, już prawie nie ma kontaktu z nim
Ledwo cokolwiek je czy pije. Już nie wiemy jak do niego dotrzeć, jak mu tłumaczyć , ze rak to nie wyrok
On nie może wyjść z tego szoku.. Jest mi tym bardziej trudno bo nie mieszkam w Pl i będę się mogła z nim zobaczyć dopiero w połowie lutego
Siostra widuje się z nim codziennie i tez już nie daje rady psychicznie, bo nie wie jak do niego dotrzeć
Lekarz urolog powiedział, ze jeśli będzie w takim stanie psychicznym to nie przyjmie go do szpitala i nie będzie w stanie zrobić żadnego zabiegu dopóki się nie uspokoi
Problem w tym , ze tata myśli ze już nie ma odwrotu i, ze umrze...
Heniek, czy Ty brałeś jakieś leki uspokajające itp?
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Witaj Heniek
Dziękuje za odpowiedz .
Zgadzam się , ze psycholog to dobry pomysł. Tylko, ze tata już chyba całkowicie się poddał a nie miał tak naprawdę jeszcze żadnego zabiegu ani zadnej diagnostyki oprócz USG i badania moczu .
Wczoraj tata wylądował na izbie przyjęć, po wcześniejszym kontakcie mojej siostry z urologiem
Okazało się , ze jest odwodniony . Tak jak myślałam
Zrobili badania, kreatynina zła
Lekarz powiedział mu, ze zabieg ma wyznaczony na 6 lutego i jak tak dalej będzie , to nerki siądą i się wykończy przed przyjęciem na oddział
Sam się do tego stanu doprowadził, bo żadne argumenty do niego nie trafiają . Już postawił przysłowiowy krzyżyk na sobie ..... My jako rodzina jesteśmy bezradni
Dostał kroplówkę, potas, żelazo ma brać w domu i oczywiście pic i jeść normalnie do czasu przyjęcia do szpitala
Mam nadzieje, ze słowa lekarza do niego dotrą , zacznie myśleć pozytywnie i dotrwa do następnej środy
Pozdrawiam